Dlatego też Bóg musi się osobiście udać do Sodomy, aby sprawdzić zachowanie ludzi.
A może wszechwiedzę można zdefiniować w ten sposób, że Bóg nie wie wszystkiego, ale jest w stanie dowiedzieć się zawsze czegoś czego w danym momencie nie wie. Zauważ, że właśnie dlatego udaje się do Sodomy. Taka definicja wszechwiedzy byłaby więc zgodna z tym wydarzeniem. Można więc w ten sposób udowodnić wszechwiedzę Jezusa, który teraz na pewno zna datę końca świata, bo dowiedział się tego od swojego Ojca.
Wg mnie to tylko antropomorfizacyjny obraz, aby narracja prozy Księgi Rodzaju była przystępna dla zwykłego człowieka I tysiąclecia p.n.e. Pięcioksiąg nie jest tekstem filozoficznym. Po co niby Bóg akurat "zstępował" do tej Sodomy, tzn. skąd niby wiedział, że trzeba zajrzeć, co się tam dzieje? Może właśnie chodziło o to, że Bóg zdecydował, że "dosyć tego". Myślę, że obraz Boga zstępującego na Sodomę nie miał na celu rozpoczęcie debaty o tym czy Bóg jest czy nie jest wszechwiedzący, a po prostu utrzymać spójnie narrację oraz ewentualnie pokazać, że zło zostaje w końcu ukarane. Ja to tak czytam, choć mogę się mylić.