Tylko,że pisząc to co piszesz wydajesz ocenę,ocenę negatywną.
Widocznie masz do tego prawo,ja nie.
Nie oceniam drogi zbawiciela i nie wydaję na ten temat wyroku.
Nikt mnie nie powołał na "Sędziego".
Ocena to jednak nie wyrok.
Tym ,że nikogo na nic nie skazuję.
Nie znasz mnie,i moich przeżyć piszesz jednak stanowczo.
Rozumiem,że "przeżyłaś tragedię rodzinną".
Nie upraszczaj "życia w prawdzie".
I nie jest istotny "krawat" itp.
Nie twierdzę,że jest zupełnie bez znaczenia.
Ubranie to jednak ubranie.
Nie to jest istotne,najważniejsze.
Nic nie zmieni tego,że nasz zbawiciel wypowiedział słowa co do "nienawidzenia" nawet najbliższych.
I nie idzie o dosł."nienawiść",tylko mniejsze umiłowanie.
Jeżeli twoi najbliżsi tego nie rozumieją,nie rozumieją ewangelicznego przesłania.
Może tak jak i ty.
Nie zapominaj ,że to nasz zbawiciel powiedział,to co powiedział.
Nie ty,nie ja.
Powiedział,że tak się będzie działo,że tak się dziać powinno.
Wiadomo,że nie idzie o uczucie nienawiści tylko wewnętrzne oderwanie się.
O pewnego rodzaju postanowieniu miłości okazywanej ojcu i jego synowi ponad wszystko,w tym nawet najbliższych.
Tak miało być i tak jest.
To nasz zbawiciel powiedział,że przyszedł na ziemię,i to jego przyjście wywoła "rozłam". Łuk.12:51
To on oznajmił:
"...przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem,córkę z matką,synową z teściową i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy..."Mat.10:34-39
I nie mieszaj do tego organizacji.
Tak naprawdę "różnice wyznaniowe" dotyczą wszystkich,którzy porzucają katolicyzm na rzecz innowierców.
Większość [ofiara] mniejszość [ napastnik,kat ,oprawca ].
Przy czym stanowisko jest inaczej rozumiane przez odmienne strony.