Tkwi w nas "szowinizm gatunkowy" . Im mniej podobne sa do nas zwierzeta ,tym latwiej akceptujemy ich zabijanie . Dla wiekszosci z nas , lowienie ryb jest latwiejsze do zaakceptowania niz np. strzelanie do sarny . Przypuszczam rowniez , ze wiekszosc mysliwych nie pochwala polowania na malpy czlekoksztaltne , co jednak , wcale nie rzadko ma miejsce w Afryce. Granice tutaj sa plynne i jak przebiegaja zalezy od czynnikow kulturowych, jak rowniez od konkretnej sytuacji . Mysle , ze wiekszosc z nas , zagrozona smiercia glodowa , predzej zjadlaby pieska czy kotka niz kolege .(a moze sie myle?
) Ale , sa to sytuacje ekstremalne , a watek dotyczy zabijania zwierzat dla sportu . I dla tego odwoluje sie tutaj po raz kolejny do zasady Fairplay . Jak napisal
Czarny Smok ,bycie mysliwym w Polsce ,wiaze sie z koniecznoscia przestrzegania rozmaitych przepisow i zasad . I moim zdaniem ,jest to krok we wlasciwym kierunku . Ale , gdy zdecydujemy sie juz na podjecie tego "sportowego wyzwania" i ruszamy na polowanie , to jest to gra na SMIERC I ZYCIE . Czy nie nalezaloby rowniez , naszym przeciwnikom w tej "sportowej rozgrywce " dac rownych szans na zwyciestwo ? To wlasnie rozumiem mowiac o FAIRPLAY, jak rowniez o SZACUNKU dla zwierzat . Stanie na ambonie ze sztucerem , wyposazonym w rozne celowniki , nie ma z tym nic wspolnego . Jedyne co ryzykujemy , to nabawienie sie kataru badz hemoroidow . Zwierzak traci ZYCIE ! Nie chce tutaj nawracac mysliwych-pasjonatow na pacyfizm czy wegetarianizm . Ale wydaje mi sie ,ze mozna wymagac od uczestnikow GRY przestrzegania uczciwych zasad ...