Dla mnie najbardziej chyba hardcorowa jest "kwestia krwi". Dawniej wiedziałam, ze ŚJ nie przyjmują krwi, ale sadziłam , ze jak komuś zależy , to może. Nie miałam pojęcia, ze za to się wyklucza. Kiedy, przed planowanym chrztem, zaczęłam drążyć temat, dopytywać, czy za przyjęcie krwi się wyklucza, to wiecie co?? Bali się powiedzieć mi prawdę...Odpowiedzi były takie: No nie, nie wyklucza się, ale taka osoba jest postrzegana jako słaba duchowo..Dopiero jak dorwałam "Paście trzodę..." , tam dowiedziałam się prawdy. Natomiast kiedy wałkowałam temat frakcji, że dlaczego , choć sami nie oddają krwi, to przyjmują jej cząstki (które ktoś oddał), to usłyszałam: "Czyż to nie cudowne, że Jehowa daje nam taką możliwość.." Jehowa daje taką możliwość...tak...a świstak siedzi i zawija w te sreberka. A kiedy powiedziałam, ze to nie Jehowa daje, tylko CK, i ze to hipokryzja, to sami się domyślacie...W każdym razie jestem nieochrzczona :-)