Uważam, że te podszepty, żeby sprzedać dom/mieszkanie, zwolnić się z pracy i uprościć życie są ostatnio bardzo nachalne. W teren albo na budowę! W niemal każdym wydaniu Strażnicy jest przemycona jakaś sugestia na ten temat. Albo w akapicie do studium, albo w życiorysie, albo w filmiku. To już jest trochę zbyt dosłowne. Ja nie pochwalam skrajnego materializmu, ale przesada z tym sprzedawaniem domów. Oni kupują działki i budują, my mamy sprzedać. Ciekawe, czy ten przekaz jest kierowany też do braci z krajów Trzeciego Świata? Bo może na Afrykę i Indonezję idą inne rady? Jak oni mają uprościć życie? Sprzedać lepiankę czy domek z bambusa ?
Wydaje mi się, że o sprzedaży domu mówi się tylko w przykładach, filmikach albo życiorysach, natomiast praktycznie nie mówi się o tym jako o możliwości podanej w akapicie.
Na przykład można ująć myśl następująco:
"doskonałą sposobnością do poszerzenia zakresu swojej służby jest sprzedanie przestronnego domu lub mieszkania i zamienienie je na mniejsze oraz tańsze w utrzymaniu. Możesz być pewien, że jeśli zdobędziesz się na ten krok, Jehowa spojrzy z uznaniem na twój dar, a ty sam zaczniesz odczuwać jeszcze więcej szczęścia płynącego z dawania".Po takim akapicie pada pytanie:
"Na jakie poświęcenie Jehowa z pewnością spojrzy z uznaniem?".Ale można zrobić wszystko zupełnie inaczej:
"pewne małżeństwo z Kanady postanowiło sprzedać swój przestronny dom i zamienić go na niewielkie mieszkanie uznawszy, że to doskonały sposób na poszerzenie zakresu swojej służby. Antoine mówi: 'Jeszcze nigdy nie czuliśmy tak wielu błogosławieństw od Jehowy! Czujemy, że nasza decyzja spotkała się z Jego uznaniem, a przy tym zaznajemy jeszcze więcej szczęścia płynącego z dawania. Już teraz wiemy, że nigdy nie podjęlibyśmy innej decyzji!'".A pytanie brzmiałoby:
"O czym przekonało się pewne małżeństwo z Kanady?"Różnica: pierwsza wersja jest oczywistą sugestią ze strony organizacji do poważnej zmiany w życiu, natomiast druga to jedynie niewinna wzmianka o małżeństwie, które zupełnie samodzielnie podjęło tak poważną decyzję, a teraz nie myślą o niczym innym, jak tylko o radości rozpierającej ich serca.
Moim zdaniem to jest mistrzowska strategia manipulacji - wkładanie w usta zwykłych ludzi to, co organizacja chciałaby wyryć każdemu na czole, ale póki co się powstrzymuje.
Jakiś czas temu podobnie zrobili z posłuszeństwem wobec Boga. Być może pamiętacie przytoczoną w akapicie wypowiedź 'pewnego brata', który stwierdził:
„Miłowanie tego, co miłuje Jehowa, i nienawidzenie tego, czego On nienawidzi, jak również ciągłe zabieganie o Jego kierownictwo i czynienie tego, co Mu się podoba, w praktyce oznacza posłuszeństwo wobec organizacji oraz tych, którymi Bóg posługuje się do realizacji swego zamierzenia względem ziemi”.Pięknie to ujął, prawda?