Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Dzień dobry,  (Przeczytany 5948 razy)

Offline Liberal

Odp: Dzień dobry,
« Odpowiedź #15 dnia: 13 Czerwiec, 2015, 15:41 »
No to dobrze trafiłaś! Wyganiamy demony ;).

O masz ci los...
Marek Boczkowski

Viva la Apostasía!


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Dzień dobry,
« Odpowiedź #16 dnia: 14 Czerwiec, 2015, 09:42 »
O masz ci los...

Spoko...to na pewno nie o Tobie. :D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Noc_spokojna

Odp: Dzień dobry,
« Odpowiedź #17 dnia: 14 Czerwiec, 2015, 11:40 »
O masz ci los...
Lib, spoko, Twojego wyganiała nie będę. Oporna gadzina ;D
Nie jestem małostkowa, nikogo nie ignoruję, tak przyziemne demonstracje są mi obce ;D


Offline Noc_spokojna

Odp: Dzień dobry,
« Odpowiedź #18 dnia: 14 Czerwiec, 2015, 11:41 »
Spoko...to na pewno nie o Tobie. :D

O właśnie!  ;D
Nie jestem małostkowa, nikogo nie ignoruję, tak przyziemne demonstracje są mi obce ;D


Offline siostra2007

Odp: Dzień dobry,
« Odpowiedź #19 dnia: 15 Czerwiec, 2015, 09:26 »
Mój strażnicowy demon polega na ogromnym żalu za zepsute dzieciństwo. Byłam niewierząca nawet zanim sobie uświadomiłam że istnieje termin ateizm ale jakże bym mogła się do tego przyznać skoro otaczali mnie ludzie głęboko wierzący w jedyną (według nich)prawdę i oczekujący od swoich dzieci zdeklarowania się na rzecz organizacji? Fakt że zawsze czułam się inna (czytaj gorsza) niż dzieci w szkole zaważył na rozwoju mojej osobowości, zaowocował kompleksami, ekstremalną nieśmiałością, poczuciem niskiej wartości i obawy że do końca życia będę musiała udawać kogoś kim nie jestem żeby nie zawieźć bliskich. Wciśnięta w za ciasne ramy stałam się osobą zamkniętą i ciągle zalęknioną. Mimo że moje życie diametralnie się odmieniło, oczywiście na lepsze, szczęśliwe w poczuciu pełnej wolności, stałam się otwarta i czuję że jestem w 100% sobą to nie wiedzieć czemu wchodzę na to forum i odczuwam jakieś niewyobrażalnie miłe uczucie widząc że wiele osób wybrało taką drogę jak ja.

Rozumiem Cię, ponieważ też wychowałam się w rodzinie świadków. Nieśmiałość i poczucie inności towarzyszyły mi przez całe dzieciństwo i okres dorastania. Dopiero nie dawno zrozumiałam, co to znaczy, być sobą i przestałam bać się normalnych, fajnych ludzi. Ludzi, którzy nikogo nie udają. Miałam poczucie, że nie pasuje nigdzie i zawsze muszę coś udawać. Choć jestem jeszcze w organizacji, im dłużej nie chodzę na zebrania, tym bardziej dostrzegam jaką hermetyczną sektą są świadkowie i jakie szkody wyrządzają dzieciom.


Offline Rosie

Odp: Dzień dobry,
« Odpowiedź #20 dnia: 15 Czerwiec, 2015, 17:41 »
Rozumiem Cię, ponieważ też wychowałam się w rodzinie świadków. Nieśmiałość i poczucie inności towarzyszyły mi przez całe dzieciństwo i okres dorastania. Dopiero nie dawno zrozumiałam, co to znaczy, być sobą i przestałam bać się normalnych, fajnych ludzi. Ludzi, którzy nikogo nie udają. Miałam poczucie, że nie pasuje nigdzie i zawsze muszę coś udawać. Choć jestem jeszcze w organizacji, im dłużej nie chodzę na zebrania, tym bardziej dostrzegam jaką hermetyczną sektą są świadkowie i jakie szkody wyrządzają dzieciom.
No to jesteśmy niczym siostry bliźniacze, ja niestety również formalnie zasilam grono ŚJ, doliczają sobie co roku jeden punkcik mojej osoby do statystyk mimo że na zebrania nie chodzę od 17 lat. Kiedyś sobie obiecałam że moje dzieci będą miały tak szczęśliwe dzieciństwo jak tylko będę mogła im stworzyć, bez lęku przed starszymi, bez zadawania sobie pytania "dlaczego ja?", bez poczucia bycia wyrzutkiem itd. I dotrzymałam słowa, moje dzieciaki nie są ograniczone żadną religią a mają kręgosłup moralny mocniejszy niż większość dzieci ŚJ.


Offline siostra2007

Odp: Dzień dobry,
« Odpowiedź #21 dnia: 19 Czerwiec, 2015, 08:56 »
ja niestety również formalnie zasilam grono ŚJ, doliczają sobie co roku jeden punkcik mojej osoby do statystyk mimo że na zebrania nie chodzę od 17 lat.
Jak to?? A nikt się nie upomina o formalności? Nie przeszkadza Ci to, że cały czas tam widniejesz?


Offline falafel

Odp: Dzień dobry,
« Odpowiedź #22 dnia: 19 Czerwiec, 2015, 09:56 »
A sprawozdania składasz ze służby?


Offline Rosie

Odp: Dzień dobry,
« Odpowiedź #23 dnia: 19 Czerwiec, 2015, 13:41 »
Od 17 lat nie składam sprawozdania, nie chodzę na zebrania, nikt nie próbował się ze mną kontaktować. Ta sytuacja była dla mnie wygodna ze względu na rodzinę, nie byłam pewna ich stanowiska co do traktowania wykluczonych/odłączonych ale utwierdziłam się w przekonaniu że mają otwarte umysły. W tak zwanym między czasie zbór został połączony z innym zborem, zmienili się starsi, aktualni nawet nigdy nie widzieli mnie na oczy więc podejrzewam że nie wiedzą co zrobić z moją osobą. Mieszkam w innym mieście, incognito, chodzący po domach śJ nie mają pojęcia że pukają do drzwi kogoś kto formalnie zasila ich szeregi. "Rodzimy" zbór nie zna mojego numeru telefonu ani adresu a nikt trzeci nie jest upoważniony do jego podawania (chociaż uważam że gdyby się postarali to bez trudu by znaleźli sposób na skontaktowanie się ze mną). Myślałam żeby wysłać list rezygnacyjny ale czy to mam sens w moim przypadku? To co chciałabym przekazać całej społeczności śJ i tak nie było by odczytane publicznie.


Offline Lebioda

Odp: Dzień dobry,
« Odpowiedź #24 dnia: 24 Sierpień, 2015, 06:09 »
Witaj Rosie!

Nareszcie Cię znalazłem! A już tak wiele wiemy o sobie… cieszę się ogromnie, to tak, jakby spotkanie po latach, ale już w innym wcieleniu. ;D


Offline nowa

Odp: Dzień dobry,
« Odpowiedź #25 dnia: 24 Sierpień, 2015, 12:40 »
Cześć Rosie!
Miło Cię widzieć i "słyszeć".
Pozdrowienia!!!


Offline siostra2007

Odp: Dzień dobry,
« Odpowiedź #26 dnia: 07 Wrzesień, 2015, 08:49 »
Fakt że zawsze czułam się inna (czytaj gorsza) niż dzieci w szkole zaważył na rozwoju mojej osobowości, zaowocował kompleksami, ekstremalną nieśmiałością, poczuciem niskiej wartości i obawy że do końca życia będę musiała udawać kogoś kim nie jestem żeby nie zawieźć bliskich. Wciśnięta w za ciasne ramy stałam się osobą zamkniętą i ciągle zalęknioną.

Znam to uczucie. Nawiązując nieco do własnej sytuacji, dodam, że ja nie tylko czułam się gorsza i inna w szkole, ale także w zborze - rodzina podzielona pod względem religijnym stoi chyba na samym dole zborowej hierarchii. To cudownie, że tak wiele osób znajduje różne sposoby na uporanie się z nieśmiałością i poczuciem niskiej wartości. Dziś też doświadczam, jak to dobrze być po prostu sobą!