On widział, jako historyk, jakieś wypełnienie tego, na co czekał.
Co masz na myśli?
Euzebiusz jechał na synod w Nicei jako subordynacjonista/arianin a wrócił jako homouzjonista.
Pisał potem list do swojego kościoła w którym gęsto tłumaczył się ze swojej zmiany zdania.
Fakt, że możliwość stania się religią oficjalną imperium musiała wywrzeć na biskupach kościoła kolosalne wrażenie.
Znająć życie trudno mi uwierzyć aby podeszli do takiej oferty ze strony cesarza Konstantyna sceptycznie.
Oferta brzmiała pewnie mniej więcej tak:
"OK, możecie zostać zniszczeni (przez wewnętrzne podziały i zewnętrzne prześladowania) i zapomniani a możecie uzyskac oficjalne wsparcie cesarza.
Co wybieracie?"
"Ale jest warunek - musicie się jakoś dogadać, ustalić jedną wersję i narzucić tą wersję całemu kościołowi. Rozdrobnienie jest nie do zaakceptowania".
"A jak wasza propozycja będzie niegłupia to i może oficjalną religią cesarstwa zostaniecie"
I jak z takiej propozycji nie skorzystać?
To coś podobnego do tego co zrobiła władza komunistyczna po II Wojnie z ewangelikałami tworząc ZKE (Zjednoczonym KOściołem Ewangelicznym).
Jeden duży gracz jest łatwiejszy do kontrolowania niż duża liczba małego planktonu.