Dzień był całkiem dobry,tylko znowu trzeba było pójść na zebranie,żeby żonie nie robić przykrości...
Też myślałam, że uda mi się znać prawdę o tej sekcie i być regularnie na zebraniach.
Ale niestety, to nie było na moją psychikę.
Po ostanim, czyli trzecim zebraniu, w ciągu dwóch lat, na którym kilka razy miałam ochotę wyjść.
Powiedziałam sobie:
"A w imię czego mam tak się męczyć?"
I tak zakończyła się moja szpiegowska krucjata w tej kwestii.
Ale Tobie, życzę wytrwania, dla pozyskania żony.