I to był właśnie mój błąd. Wiele relacji w skutek orgowej presji zostało rozluznionych i teraz trochę brak koleżanek.
Pamiętam. Jak odkryłam prawdę o orgu, to prawie że natychmiast chciałam napisać list o odłączenie.
Ale za chwilkę potem, trafiłam na świetny materiał Rafała Banasia prowadzącego kanał "Elear Elda".
"Jak odejść od świadków Jehowy nie czyniąc sobie krzywdy - 10 kroków". https://www.youtube.com/watch?v=OjMwj0vdoXY Bardzo mnie ta pozycja zainteresowała, bo dokładnie dotyczyła mojej właśnie sytuacji, a nie chciałam wystawiać się na niepotrzebne cierpienie.
I tak, jak na tamtą chwilę, byłam w bardzo trudnej i skomplikowanej sytuacji życiowej.
I czułam się jak w matni.
A tu dodatkowo musiałam uporać się z kłamstwem religijnym, w którym tyle lat trwałam.
Kilka razy, jak nie kilkanaście, oglądałam to nagranie.
Ono pomogło mi w tym, żeby przemyśleć decyzję o odejściu i najpierw solidnie przygotować się do wyjścia stamtąd.
Bo przecież wiadomo, że ten ostracyzm, który serwują śj., dla wielu jest bardzo trudny do zniesienia.
Dlatego, uważam, że żadna postawa nie powinna podlegać krytyce, jeśli chodzi o decyzję w tej sprawie.
To jest bardzo indywidualne, a konsekwencje poniesie każdy osobiście.
I będąc wybudzonym, każdy sam wie co dla niego będzie najlepsze, a inni nie powinni wywierać żadnego nacisku w tej kwestii.
Tak różne rzeczy wpływają na to, że ktoś oficjalnie nie odchodzi od strażnicy, że nie powinno to podlegać żadnej dyskusji.
Psychika nasza, też, każdego jest różna.
Uważam, że to jest tak wszystko złożone, że raczej nie powinno być oceniane.
To jest osobista decyzja każdego wybudzonego i powinniśmy to uszanować. Piszę o tym, dlatego, że sama zaznałam bólu rozstania z osobą, którą wybudziłam i sama bardzo szybko oficjalnie odeszła od zboru.
A jej naciski i presja na moją postawę, spowodowały takie poróżnienie, że musieliśmy pójść każdy swoją drogą.
I do dziś nie mogę zrozumieć, dlaczego ta osoba nie uszanowała mojej decyzji?? Innej niż jej??