Ten trafił do mnie po kolędzie, tak zwanej. To był moment, kiedy już zetknęłam się ze ŚJ.
I Bibli ze sobą nie miał. Wywiązała się dyskusja na jej temat.
Pożyczyłam mu swojej, BT III poprawione W-wa 1980 r. ... i tu ... "zonk" ... naprawdę to komicznie wyglądało.
Raz, że nie miał swojej ze sobą, a dwa, że nie potrafił odnaleźć tego o czym mówił.
I nie był to jakiś młody ksiądz, ale już taki, że tak powiem, wiekowy.