Harnaś, ja czasem myślę,że nie którzy zachowują się jak wypuszczeni z klatki.
Nie oceniam, tylko obserwuję.
Fakt, że my żyjemy z mężem w odludnym, górski miejscu, więc jak nas zasypie to czasem i tydzień bez " braci"
.
Ale gdy rozmawiam z mężem, wiemy że do pewnych rzeczy nie wrócimy, mimo że nadal jesteśmy ŚJ
Np. do świąt katolickich.
Uważam jednak, że tylko od nas zależy czy mamy w roku szczególne dni ( my mamy takich kilka i są to dni związane z naszymi radościami ale i smutkami które zdarzyły się w naszym małżeństwie ) obchodzimy je na nasz sposób i nikomu je oceniać. Zresztą ja, jeżeli już, będę się tłumaczyć przed Bogiem, nie ludźmi.
Ale masz rację, nigdy nie robiłam tragedii z wejścia do kościoła ( choć na tacę nie dałam
), czy z tego że ktoś w naszym " hoteliku" chciał zrobić sobie urodziny. Mam od tego pracownicę, która jest świetna w swojej pracy.
I zgadzam się z tobą, że z Biblią w ręku można wiele doktryn obalić.
I co przypowieść Jezusa to inna interpretacja
Niemniej gdybyśmy wszyscy żyli wg dwóch przykazań ( bez wolnego seksu, kurcze jednego ogródka nie mogę obrobić, a co dopiero kilka
) byłoby o niebo lepiej