Dobra diagnoza, herr Roszada.
Próbowałem napuścić jednego ŚJ, który handlował ze mną publikacjami, aby z nim się zapoznał. Bobo chwalił się, że ma publikacje od 1916, więc chciałem pośrednio skorzystać przez pośrednictwo tego ŚJ. To był też ŚJ z rodziny pokoleniowej, którą Liberal znał.
Oczywiście Bobo ze mną nie chciał handlować, ale tego ŚJ też się bał.
Tłumaczył się, że nie ma go jak sprawdzić, czy jest ŚJ.
Tymczasem gościu chciał mu podać swe personalia, ale Bobo bał się o swoje.
No i sprawa padła, ale uzyskaliśmy wiedzę o nim, że strachliwy.