Jeszcze jeden przypadek z mojego otoczenia.Nie konkretnie z samego pogrzebu, bo takich typowych to już raczej dawno niema wśród polskojęzycznych braci i sióstr w Niemczech .Bo oni wybierają ze względu na dużo niższe koszty rozsypywanie prochów zmarłego w lesie.A od około dwóch lat robią to w Holandii w miejscowości Venlo ,bo tam ponoć jest jeszcze taniej niż ta sama usługa w Niemczech ....
Ale do rzeczy ,około pięć lat temu zmarła w moim zborze jedna starsza niby siostra,która od dobrych 25 lat nie pojawiała się na zebraniach .Znałem dobrze jej syna i jej męża którzy byli czynnymi Świadkami Jehowy .Jak do nich przychodziłem to często słyszałem jak się żalili głośno,że ich mama i żona poszła w świat i obchodzi urodziny i organizuje sobie święta. Była.baaardzo leniwa i rzadko wychodziła z domu a jej najlepszą rozrywką ,to było oglądanie seriali.
Kiedy jej się zmarło, to w sali zorganizowany został wykład pogrzebowy .Prawie nikt z obecnych wtedy braci w ogóle jej nie znał,za wyjątkiem może 6-8 osób.Nawet sam brat koordynator ,który pełnił tę rolę od paru lat a w tym zborze był też nie dużo więcej ,po wykładzie pogrzebowym stojąc obok mnie zapytał wprost ,czy w ogóle ta zmarła osoba była kiedykolwiek siostrą,bo w zborowej kartotece jej w ogóle nie ma..Potem o to zapytałem o to jej syna, a on mi odpowiedział ,że jeszcze przed 30 laty ,kiedy wszyscy mieszkali w Polsce ,to wszyscy przyjęli chrzest,ale ona po przyjeździe do Niemiec była tylko parę razy na pamiątce i pewnie nikt o przekaz z Polski nie pytał.
Ot taki to był wykład pogrzebowy na sali Królestwa Świadków Jehowy jednej niby siostry.