Koniec świata! (czytaj Armagedon)
Już niebawem kołonotatnik z sumeryjskim tetragramem do religii i białym pentagramem do etyki
~~
Jadwinia w poczuciu misji czwartą noc ślęczała nad maszyną do szycia, szykując Sfefkowi teokratyczny kostium na zabawę klasową wg instrukcji z Wyjścia 28. Kluczowe elementy wykonywała skrupulatnie z dostępnych jej ekwiwalentów. Był zatem efod, diadem, efektowny pektorał ze szlachetnymi kamieniami z plasteliny oraz zmyślnymi kieszonkami na Urim i Tummim. Jako, że nie oszczędzała na surowcach, efekt był zaiste odpowiedni.
Starsi szczerze odradzali Jadwini udział Stefka w imprezie o świeckim przecież rodowodzie, wskazując pułapki jakie tam czyhają na duchowo usposobionego chrześcijanina: seks, narkotyki i demoniczna muzyka rockandrollowa.
Jadwinia jednak twardo się trzymała, obficie i z emfaza przetykając swoją tyradę przykładami Pawła na Areopagu, itp. Ostatecznie rozłożyła ich na łopatki stwierdzeniem, iż moc okazji do dania nieoficjalnego świadectwa o organizacji Jehowy i jego królestwie przed uczniami, a nawet gronem pedagogicznym zmarnować się może. Koniec końców definitywną decyzję ofiarnie wzięła na swoje sumienie.
Następnego dnia paradnie przystrojony Stefek pląsem ruszył na świeckie bachanalia, niczym Dawid przeciw filistyńskim hordom.
⁃ Spójrzcie klasa! Czy to Stefek, czy raczej Darth Vader z „Gwiezdnych Wojen”? - Śliczny kostium, gratuluję! - dodała.
⁃ Nie! - histerycznie zaskowyczał Stefek - jestem Aaron, izraelski arcykapłan!
⁃ A bo mnie ta tabliczka z guziczkami zmyliła… - żachnęła się nauczycielka.
Stefek wrócił zdruzgotany i ze szlochem zdał relację. Jadwinia cierpiała wraz z nim. Cały misterny plan zwieńczony udziałem na letnim sympozjum diabli wzięli. Starsi będą tryumfować…
⁃ Nie martw się, oni wszyscy zginą w Armagedonie, a ty będziesz głaskał lewka - pocieszała jak umiała.