(mtg):
cytat z postu: '' Postanawia poprosić starszych o wizytę pasterską... Jeden ze starszych, który też cierpiał na depresję, zapytał ją, czy myślała, żeby zwrócić się do specjalisty. ...''
Konkretna pomocna dłoń tego starszego względem głosicielki, sam zmagał się z depresją doświadczając takiego stanu psychicznego.
Nie wszyscy starszaki są bezduszni wpatrujących się ślepo w wytyczne ck(Ww),istnieją starsi, którzy mają pewne wewnętrzne współczucie.
Nie można wszystkich rzucać do jednego worka, że wyrachowanie postępują względem współwyznawców, oczywiście znajdą się służbiści, lecz inni zauważą taką bezduszność i zaczną stronić od takich osób, przecież doskonale WIECIE, gdy swoją osobą zasilaliście ich szeregi.
Nikt nie zdoła mnie wmówi, że taki stan rzeczy nie istniał.
Była w wielu wypadkach od starszych pomocna dłoń, jeżeli nie doświadczyłeś osobiście, to zapewne słyszałeś w swoim otoczeniu kiedy byłeś śJ
Trzeba być obiektywnym w tak delikatnej sprawie.
Życie to nie układanka klocków ''Lego'', lecz twarda rzeczywistość egzystencji człowieka.
Zdajesz sobie świadomie sprawę, kiedy uczestniczyłeś z radością w tejże (Ww) i wiele rzeczy akceptowałeś, dostosowując się bezgranicznie.
Zapytam:
Czy przebywając w zborze wiele natręctw wyzbyłeś się '' przywdziewając nową osobowość'', bo JA tak - nadmienię szczerze.
Wiele im zawdzięczam - z otrzymanych dobrych rad, które zmieniły moją osobowość jak również tok postępowania wobec innych i nawet śmiem powiedzieć - dziękuję im za taką szczerą postawę .
Wiele, rzeczy nie podobały się z biegiem czasu zmieniłem i zrozumiałem, że (Ww) JEST w błędzie - dlatego odszedłem z ich szeregów tzn. nie jestem wrogo uprzedzony ... (wiele mają pozytywów jak negatywnych opcji) ale nie zmienia, to faktu, że potrafią na podstawie Pisma Świętego przeobrazić z brutalnej postawy w uczciwą, szlachetną osobę egzystującą w społeczeństwie a nawet tu na Forum.
Chociaż obiektywnie przyznam, że również istnieje szeroka patologia, której nawet sam DIABEŁ nie zmieni.