Znajomi bracia z miasteczka nieopodal wzięli dwie ukraińskie siostry, jedna z nich przyjechała z małym synkiem. Na początku ci polscy bracia bez zastanowienia wypełnili papiery, zaoferowali się, bo głowa domu jest starszym w zborze i chcieli dać przykład, żeby brać Ukraińców do domów, pokazać, że to dobrze, że tak się powinno robić.
No ale teraz mija drugi miesiąc jak te Ukrainki siedzą u nich w domu, dom co prawda mają duży i są rolnikami więc wykarmią siebie i ich, ale te Ukrainki żadnej pracy, żadnej pomocy tylko na zebrania chcą latać i zwiedzać Polskę... Gospodyni domu (żona tego starszego) już ma dość, dostała jakiejś lekkiej depresji, mówi, że powoli już nie daje rady żyć z obcymi ludźmi w domu.
A jak na razie nie zapowiada się na żadne zmiany tej sytuacji. I co tu robić mają tacy ludzie? Wzięli sobie obcych do domu i teraz nie mogą ich wyprosić, bo to by źle wyglądało w zborze.