Eks -Inkluzyw w Meksyku nie chodziło o to, że były prześladowania i zakazy, a więc CK sobie w taki nie inny sposób poradziło. Chodzi o to, że nie było tam prześladowań świadków, ani zakazu działalności, bowiem majątki skonfiskowano wszelkim religiom. One działały nadal korzystając często ze swoich budynków, ale budynki te były już własnością państwa. Chodziło o to, że władza stwierdziła, iż religie nadmiernie się bogacą kosztem państwa, może i ludności. To się działo w latach 1964-1975, wówczas w Malawi w tych latach trzykrotnie doszło do okrutnych prześladowań. Prawdopodobnie Malawi przysłoniła Meksyk (CK wystarczyły te ofiary, więc w Meksyku można było działać spokojniej i postanowiono, że nie warto tracić majątków). Ale na tym ołtarzu poświecono dobra duchowe, kosztem obrony dóbr doczesnych. A przecież od dawna CK nauczało, iż dobra duchowe są najważniejsze, dając przykład z Daniela i z trzech Hebrajczyków w gorejącym piecu. I nie chodzi o to, że bracia Meksykańscy się w tym zorientowali, lub inni w świecie tę hipokryzję ujrzeli. To Raymond Franz ujawnił te fakty w książce "Kryzys sumienia", wydając ją w 1982 roku (w Polsce książka pojawiła się dopiero za dwadzieścia lat). Meksykańcy się nie połapali, że swobodne głoszenie zawsze było tam możliwe, ale CK tego im nie ujawniało.
Podobnie było i jest dzisiaj w Rosji. Też przecież rozeszło się o majątek Towarzystwa Strażnica. Rosja określiła organizację jako "terrorystyczną" ale zdelegalizowała tylko tak zwane "osoby prawne" zabierając im majątek w postaci ich siedzib (czy Rosja zdążyła zabrać jakąś ich kasę tego nie ujawniono) Te "osoby prawne" to nic innego jak lokalne biura oddziałów, odpowiedniki naszego Nadarzyna, z tym, że w Rosji było tego więcej, bo i Rosja jest wielka. Aresztowano tylko wierchuszkę z tych biur.
I co? Ano był spokój na dołach, do czasu gdy CK postanowiło, iż tak spokojnie to oni nie oddadzą swojego majątku. Zaczęli szczuć głosicieli, aby ci głosili pomimo zakazu, bowiem ich ten zakaz nie obowiązuje. Udowadniali im, że zakaz dotyczy tylko "osób prawnych", a więc biur oddziałów i kazali im w razie czego twierdzić, że nie mieli nic wspólnego z tymi biurami. Wytłumaczono im, że muszą głosić, bo działają w ramach "osobistej działalności kaznodziejskiej", a tego nie da się zakazać ani zdelegalizować. I dopiero wtedy rozpętało się prześladowanie w Rosji. Ludzie dzwonili (zapewne kapusie), że świadkowie głoszą, zaczęto ich zwijać z terenu i oczywiście nie dawano wiary ich tłumaczeniom. Robiono im rewizje osobistą, w domu i na salach k. Dowody się znajdowały, w postaci zakazanych broszurek i zakazanej Biblii; łagry się zaczęły zapełniać (skąd to wiem? mam wydrukowanych parę artykułów z JW. ORG. Pisali o tym jawnie, ale oczywiście organizacyjnym Brajlem).
Po co ten cyrk? Ano po to, bowiem CK wiedziało od początku, że samo z Putinem nie wygra. Potrzeba było rozdmuchać prześladowanie maluczkich, aby świat to usłyszał oraz zobaczył i pomógł CK. I tak się też stało. Dopiero wtedy CK uderzyło po pomoc do ONZ- tu no i do innych światowych instytucji, które rzeczywiście stanęły po stronie CK. Może ktoś powie, no i co z tego? Nic nie wskórali przecież. Wskórali, wskórali. Przyjdzie taki czas, że na podstawie wyroków ONZ- tu i innych światowych sądów, nie tylko zostaną z rehabilitowani i majątki zostaną oddane, to jeszcze dostaną rekompensatę. Głosiciele też oczywiście, ale CK wie, że i tak duża część tego, co głosiciele dostaną wpadnie do ich worków, z tej radości, że otrzymali wolność.
To jest dopiero Meksyk! Drugi. Daj Boże Jehowo, żeby był ostatni.