Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Książka Aleksandry Owczarskiej "Odstępczyni" jest już na rynku wydawniczym.  (Przeczytany 4760 razy)

Offline Matylda

Jak najbardziej się zgadzam z powyższym, ale właśnie w formie dokumentacji. Opisywania faktów.
Tworzenie beletrystyki, nadawanie organizacji ludzkiej twarzy i przedstawianie w tzw krzywym zwierciadle, może wywołać w opinii publicznej wrażenie że właściwie to w tych swiadkach jest wszystko ok. Przecież nawet ci którzy odeszli opisują pobyt w swiadkach jako swego rodzaju przygodę.
No to,  to jest strzelanie sobie w kolano.
« Ostatnia zmiana: 25 Lipiec, 2021, 21:08 wysłana przez Matylda »


Offline NNN

- Akurat w dobrym momencie wpadła mi w ręce kieszonkowa książeczka : "(Nie) warto rozmawiać ze Świadkami Jehowy" - (to "nie" jest właśnie takie w tytule tej książeczki). Autorem jest Stanisław Jerzy Sylwestrowicz, wydanie 2017 rok. Z tyłu na okładce jest info, iż "Stanisław Sylwestrowicz jest misjonarzem, prezenterem telewizyjnym i wykładowcą. Jest on absolwentem studiów magisterskich w Politechnice Warszawskiej i Covenant Theological Seminary (Seminarium Teologiczne Przymierze) w St Louis, MO USA."

I na czterdziestej stronie znajduję potwierdzenie tego co niżej pisałem, że to co przekazują byli uczestnicy kultu strażnicy, czego doświadczyli i co widzieli i słyszeli wewnątrz, ze względu na jednorodny przekaz  oraz wielość tego rodzaju informacji, nabiera statusu zdarzeń faktycznych. Oto cytat:

"Gdy rozmawiałem z parą byłych Świadków Jehowy, bez ogródek wspominali mi o swoich trudnych doświadczeniach. Jeszcze będąc w tej organizacji, czuli się pod stałą presją dostosowywania swoich poglądów do wytycznych pojawiających się  z Brooklynu. Co było dla nich najbardziej bolesne, to fakt, że kiedy mężczyzna jako pierwszy w tej parze zaczął mieć zbyt dużo wątpliwości i zadawał podczas spotkań coraz więcej niewygodnych pytań, to wkrótce został wykluczony pod pozorem grzechu moralnego. Oczywiście władze organizacji z reguły będą zaprzeczały obiektywizmowi tych świadectw, zarzucając, że jest to przesadzona krytyka osób, które w ten sposób mszczą się na organizacji, z której wyszły. Jednak jeśli w tej organizacji miałoby być tak dobrze, to za co się mścić? Dlaczego też jest tyle podobnych świadectw?"
(podkreślenie moje).

- Żeby stale było tak wiele podobnych świadectw, trzeba dbać o to, aby kolejne tego rodzaju przekazy trafiały do społeczeństwa.
 
 NIE MOŻEMY NIE MÓWIĆ O TYM, CZEGO DOŚWIADCZYLIŚMY ORAZ CO WIDZIELIŚMY I SŁYSZELIŚMY BĘDĄC W ORGANIZACJI - tak śmiało można sparafrazować werset z Dziejów Apostolskich 4:20.

A znaczy  przecież także to, że nie możemy nie pisać o tym.

    Pamiętajmy też, że literatura rządzi się swoimi prawami. Taki zdaje się Ignacy Krasicki, pisał o przywarach ludzkich ale w postaci bajek, często używając do tego postaci zwierząt. A taki Słowacki? A taki Mickiewicz? Dlaczego musi nam nieraz jakiś pedagog wyłożyć znaczenie wielu fragmentów książek? Ktoś powie: "a bo to było tak dawno i dzisiaj już jest niezrozumiałe". I tu jest sedno. Dla świata też jest często niezrozumiałe to co się dzieje w organizacji. Poza tym, czasami lżejsza forma tekstu książki  może być bardziej strawna dla świadka Jehowy. Cóż wiec złego jest w fikcji literackiej? A to, że musimy uruchomić myślenie, zatrudnić nasze szare komórki by doszukać się samemu analogii lub przemożnego wpływu na postępowanie ludzkie okresu, w którym bohaterowie przebywali za zniewalającymi ich w prawdzie niewidocznymi, ale wytworzonymi często w ich umysłach barierami.

 - Z tym, że od razu zaznaczam, iż książka "Odstępczyni" to nie fikcja literacka, to realna rzeczywistość. To biografia autorki i prawie monografia przeżytych przez autorkę wielu fragmentów w Związku wyznaniowym Świadkowie Jehowy, ze wskazaniem na szkodliwe  nauki i presję ich liderów zza wielkiej wody. Autorka niejednokrotnie w sposób naukowy, używając dziedziny psychologii, skrupulatnie wykłada i opisuje metody psychomanipulacyjne używane przez liderów tego kultu. Ale robi to w sposób tak przyjazny i zrozumiały  czytelnikowi, w tak powiedział bym wręcz nieraz poetycki, nienapastliwy, z dbaniem o dobro obu stron oraz z dużą wrażliwością i starannością o prawdę, że czyta się to bez znużenia i ze świadomością, iż nie jesteśmy  oszukiwani.

To taka moja niefachowa  próba oceny "Odstępczyni".

Aha! Właśnie przeczytałem wątek Światusa "Strażnica październik 2021" i stwierdzam, że odstępczyni z powyższej książki to całkiem mądra, wykształcona kobieta, o wysokich standardach i wielu przymiotach ducha i ciała. Całkiem inna niż odstępcy opisywani w materiałach Made in USA. Skąd te dupki, sztywniaki z ciała przekręcającego wszystko, biorą te opisy. Chyba z własnych obserwacji ze swojego Brudu Betelowego. Wyjęli by sobie te kije od szczotek z pleców, to może by ktoś w coś z ich ględzenia uwierzył.   
« Ostatnia zmiana: 28 Lipiec, 2021, 15:45 wysłana przez NNN »
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline NNN

- Ponieważ zapewne nie wszyscy staną się właścicielami książki Aleksandry Owczarskiej "Odstępczyni", postanowiłem tutaj zamieszczać z niej niektóre cytaty, które moim skromnym zdaniem na to zasługują.

   Chociaż to jest w prologu, a on jest tutaj czytany w filmiku autorki, ale myślę, że zasługuje na zapisanie. W ogóle jestem pod wrażeniem spostrzegawczości autorki oraz jej umiejętności odpowiedniego nazywania pewnych zjawisk około świadkowych, jak i jej plastycznego opisywania tych zdarzeń, których doświadczyła będąc w organizacji, a także tych, które zaczęły się dziać wtedy, gdy fama niosła po zborach sensacyjne wiadomości o jej postawie i jej rodziny.

Na początek strona 5 na dole pod kreską:

"Naznaczenie -   Chodzi o sytuację, kiedy starsi postanawiają wygłosić w zborze przemówienie ostrzegawcze dotyczące kogoś, kto, ich zdaniem, uporczywie trwa w postępowaniu mogącym negatywnie wpłynąć na zbór ...  (w naszym przypadku tym złym postępowaniem, co już samo w sobie jest infantylne, była potrzeba podzielenia się z innymi naszymi odkryciami na temat pedofilii w organizacji świadków Jehowy). Celem takiego działania jest zamknięcie ust i uszu zainteresowanym oraz sprawienie, by osoby te siedziały cicho."

Powyżej w głównym tekście str. 6:

"Już niedługo, opuszczając organizację mieliśmy otrzymać kolejny identyfikator o treści: odstępcy."

   
« Ostatnia zmiana: 17 Sierpień, 2021, 12:16 wysłana przez NNN »
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline janeczek

Trzeba docierać do takich osób jakie są nie da się jednym sposobem treścią dotrzeć do każdego, jest to poetycka spokojna opowieść potrzebna dla osób o takiej czułość szanuję takich ludzi nie mają tego czegoś, co ja mam ognia szaleństwa jak zwał trzeba z tym walczyć dlatego tak cenię chrześcijaństwo że próbuje to gasić, ja jestem nieczynny choć u nas to jest słowo nieaktywny podobne ale tak jest dlatego nieraz odruchowo używam, zasadniczo nie planowałem pozostania tak długo w takim stanie tak się złożyło 26 lat nie mam oporów w okłamywaniu kłamców czy stosowania przemocy emocjonalnej czy zwykłej, nie żywię urazy niechęci do szeregowych światków, walka o swoje wymaga działania ja nie mam zamiaru ponosić żadnych konsekwencji że jehowizm mam w dupie ich zasady wierzenia, ufam Panu Jezusowi i modlą się żeby jak najszybciej CK trafiło do piekła gdzie ich miejsce, to postawa taka jaka może być od osobnika o mojej empatii widać chyba że nie mam w nadmiarze, Pan Jezus oczyszczając świątynię też się nie patyczkował Jana 2,15     15 Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał.
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ 
Publikacja ta jest poufna i chroniona prawem autorskim.  Ktoś dobrowolnie przyjmuje krew należy podać w zborze że winowajca odłączył się


Offline NNN

- Strony: 8-10

     "'Dlaczego teraz, na wakacjach, przypomniał sobie o mnie ktoś, kto wcześniej mało mnie zauważał'- myślałam.
   Pachniało inwigilacją, bo razem z nami na urlop wyjechała rozgrzebana przez nas sprawa pedofilii i przynależności Towarzystwa Strażnica do ONZ."

"... telefon przyniósł mi wiadomość o miłej treści: (...) Otrzymałam je warunkowo, gdyż jeszcze jestem w organizacji. Z chwilą jej opuszczenia te same usta nie dotkną tych słów, te same palce nie wybrzmią ich strun."

"... 'Kocham prawdę i Jehowę, i przy tym zostaję. Oleńko, nie chce w to wnikać.' ... Słowa 'nie chcę w to wnikać' zawierają potwierdzenie, jak bardzo świadkowie Jehowy są wyczuleni, by nie dowiadywać się czegokolwiek o organizacji poza jej wytyczonymi granicami. Niesubordynacja pod tym względem podlega silnej kontroli i jest egzekwowana przez władze zboru."

 (...)   "Przywódcy świadków Jehowy doszli do perfekcji w słabo zauważalnym przez umysły członków zboru podstawianiu pod te wyrażenia innych określeń. Pomiędzy słowa 'organizacja', 'niewolnik', 'Ciało Kierownicze', a 'Jehowa', 'Jezus', 'prawda biblijna' zostaje wstawiony matematyczny znak równości. Te wyrażenia są tożsame. Słysząc 'niewolnik mówi to i to', odbieram 'Bóg, Jezus lub Biblia mówią to i to'. Słuchając guru, czyli ludzi, uważałam, że podporządkowuję się Bogu Jehowie. A z Bogiem się nie dyskutuje.

 ...  Po wielu latach formowania umysłu w takim posłuszeństwie niezwykle trudno jest zmienić sposób myślenia."
« Ostatnia zmiana: 18 Sierpień, 2021, 16:08 wysłana przez NNN »
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline NNN

-  Przypominam, cytaty z książki "Odstępczyni":
Strony 26 i 27:
   "Z powodu przepisów meksykańskich, które zabraniały organizacjom religijnym posiadania na własność nieruchomości (mogły je tylko użytkować, ale właścicielem było państwo), Towarzystwo Strażnica zarejestrowało się nie jako religia, ale jako stowarzyszenie kulturalne. Zebrania nazywano spotkaniami kulturalnymi i nie praktykowano na nich modlitw ani nie śpiewano pieśni. Unikano wszystkiego, co mogło kojarzyć się z działalnością religijną: nie było zborów, lecz stowarzyszenia; nie było chrztu, lecz symbol; w służbie kaznodziejskiej posługiwano się jedynie czasopismami mającymi pomagać w działalności kulturalnej i w tym czasie nie noszono Biblii."

   "Wspólne modlitwy i pieśni były stałymi elementami chrześcijańskich zebrań od samego powstania zboru chrześcijańskiego. Biblijny prorok Daniel był gotów ryzykować życie. Nie zmienił swego zwyczaju i 'trzy razy dziennie padał na kolana, modląc się'."

 (...)  "To nie jest cała prawda na ten temat, gdyż swobodne głoszenie zawsze było tam możliwe. Biuro Główne zadecydowało o tym, że bracia w Meksyku będą występować pod szyldem organizacji kulturalno- oświatowej ze względu na korzyści materialne. Taki status organizacji zapewniał możliwość posiadania własnych budynków i posiadłości. Przemilczano fakt, że większą siłę miała potrzeba posiadania własnych nieruchomości niż wartości duchowe, które są niematerialne i nie dają zysków finansowych. Duchowość to tylko fasada, pod której szyldem łatwo można się wzbogacić. I niestety miesza się we wszystko Boga. (...) Ofiary i koszty po stronie wyznawców są nieważne. Liczy się instytucja i jej dobry wizerunek."


-  Mój komentarz (NNN):

- W Polsce też na tę okoliczność byli przygotowani (widać z tego, iż nie całkiem dowierzali rządowi) o czym świadczy ta tablica z budowy Sali Królestwa w miejscowości Krążek pod Bukownem z 2000 roku.

(Po kliknięciu na zdjęcie, następuje jego powiększenie i ustawienie w poziomie).
« Ostatnia zmiana: 27 Sierpień, 2021, 13:43 wysłana przez NNN »
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline NNN

Strona 28 i 29:
"Te, i wiele innych tak zwanych grzechów w organizacji, mają swój szyld kwalifikacyjny, raz na podstawie poszlak 'osądzamy i skazujemy', zaś innym razem te poszlaki okazują się być zbyt niewystarczające, by chronić ofiary. Ktoś inny zostaje pociągnięty  w stan oskarżenia, nie mając przeciwko sobie dwóch świadków danego czynu (chodzi o uprawianie seksu przed ślubem), co jest zasadą sądzenia w organizacji. Natomiast dzieci gwałcone w zborach przez 'wujków'  muszą mieć dwóch świadków czynu i to takich, którzy są świadkami Jehowy. Bo ktoś inny może zasadniczo kłamać, może nie mówić prawdy.
A świadek Jehowy?'
    Tak, ten będzie prawdomówny'.
    Dlaczego?
    'Bo jest świadkiem Jehowy, po prostu'.
   Pokrętne założenie. Świadek Jehowy z zasady zasługuje na miano prawdomównego, uczciwego. To dlaczego w zborach chronieni są pedofile, czyli przestępcy, a nie tylko grzesznicy?
 
Pytania, które budzą wiele emocji. Ostracyzm sieje postrach, karmi się swoją siłą napędową. ...W przypadku, gdy jakiś świadek Jehowy postępuje wbrew zasadom wiary, propaguje poglądy sprzeczne z przyjętymi naukami albo roztrząsa wśród współwyznawców przewinienia Ciała Kierowniczego, którego nauki i postępowanie uważa się za niepodważalne, bądź popełnił jakiś poważny grzech, a nie okaże skruchy i żalu za swoje złe postępowanie, wtedy Komitet może go wykluczyć ze społeczności. A to oznacza, że innym członkom społeczności zabrania się z taką osobą wszelkich kontaktów.
Słyszałam o przypadkach przyznawania  się do czynów nie popełnionych (za przyznanie się do grzechu i za szczerą skruchę zostaje się tylko napomnianym  i nadal jest się członkiem zboru), gdyż widmo bycia odciętym od społeczności braci oraz rodziny jest dla niektórych nie do zniesienia i nierzadko ma swój finał w zaburzeniach psychicznych bądź samobójstwach."
« Ostatnia zmiana: 28 Sierpień, 2021, 21:02 wysłana przez NNN »
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline Ekskluzywna Inkluzywność

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 371
  • Polubień: 4111
  • Kronikarz Brata Bogumiła
Unikano wszystkiego, co mogło kojarzyć się z działalnością religijną: nie było zborów, lecz stowarzyszenia; nie było chrztu, lecz symbol; w służbie kaznodziejskiej posługiwano się jedynie czasopismami mającymi pomagać w działalności kulturalnej i w tym czasie nie noszono Biblii."

Prawdopodobnie świadki nie mieli z taką postawą Strażnicy większych problemów, więc czemu my mielibyśmy mieć? Jeszcze pewnie się ucieszyli, że kierownictwo takie przebiegłe, bo polityka państwowa kiedyś się zmieni, a nieruchomości zostaną. No i takie wybiegi wzmacniają poczucie bycia prześladowanym, a na tle doznawanych prześladowań (realnych lub urojonych) dana społeczność z reguły się integruje. Gdyby siedzieli w państwowych budynkach, to szeregowy miałby o problemie zapewne mgliste pojęcie, a jeszcze mniej obchodziłoby go pod względem emocjonalnym, bo przecież dzieło toczy się bez większych problemów i na tę samą modłę co u konkurencji. Tymczasem trafiły się realia bez mała jak działalność konspiracyjna za pierwszych chrześcijan, jakieś wybiegi, fortele, udawanie, podczas gdy Wielka Nierządnica w najlepsze paktuje z Babilonem Wielkim.

Chyba że odebrano to zupełnie inaczej i faktycznie po zborach poszło zgorszenie, nie mam pojęcia, spekuluję sobie nie znając meksykańskiej mentalności.
« Ostatnia zmiana: 29 Sierpień, 2021, 03:49 wysłana przez Ekskluzywna Inkluzywność »


Offline NNN

   Eks -Inkluzyw w Meksyku nie chodziło o to, że były prześladowania  i zakazy, a więc CK sobie w taki nie inny sposób poradziło. Chodzi o to, że nie było tam prześladowań świadków, ani zakazu działalności, bowiem majątki skonfiskowano wszelkim religiom. One działały nadal korzystając często ze swoich budynków, ale budynki te były  już własnością państwa. Chodziło o to, że władza stwierdziła, iż religie nadmiernie się bogacą kosztem państwa, może i ludności. To się działo w latach 1964-1975, wówczas w Malawi w tych latach trzykrotnie doszło do okrutnych prześladowań. Prawdopodobnie Malawi przysłoniła Meksyk (CK wystarczyły te ofiary, więc w Meksyku można było działać spokojniej i postanowiono, że nie warto tracić majątków). Ale na tym ołtarzu poświecono dobra duchowe, kosztem obrony dóbr doczesnych. A przecież od dawna CK nauczało, iż dobra duchowe są najważniejsze, dając przykład z Daniela i z trzech Hebrajczyków w gorejącym piecu. I nie chodzi o to, że bracia Meksykańscy się w tym zorientowali, lub inni w świecie tę hipokryzję ujrzeli. To Raymond Franz ujawnił te fakty w książce "Kryzys sumienia", wydając ją w 1982 roku (w Polsce książka pojawiła się dopiero za dwadzieścia lat). Meksykańcy się nie połapali, że swobodne głoszenie zawsze było tam możliwe, ale CK tego im nie ujawniało.

   Podobnie było i jest dzisiaj w Rosji. Też przecież rozeszło się o majątek Towarzystwa Strażnica. Rosja określiła organizację jako "terrorystyczną" ale  zdelegalizowała tylko tak zwane "osoby prawne" zabierając im majątek w postaci ich siedzib (czy Rosja zdążyła zabrać jakąś ich kasę  tego nie ujawniono) Te "osoby prawne" to nic innego jak lokalne biura oddziałów, odpowiedniki naszego Nadarzyna, z tym, że w Rosji było tego więcej, bo i Rosja jest wielka. Aresztowano tylko wierchuszkę z tych biur.
I co? Ano był spokój na dołach, do czasu gdy CK postanowiło, iż tak spokojnie to oni nie oddadzą swojego majątku. Zaczęli szczuć głosicieli, aby ci głosili pomimo zakazu, bowiem ich ten zakaz nie obowiązuje. Udowadniali im, że zakaz dotyczy tylko "osób prawnych", a więc biur oddziałów i kazali im w razie czego twierdzić, że nie mieli nic wspólnego z tymi biurami. Wytłumaczono im, że muszą głosić, bo działają w ramach "osobistej działalności kaznodziejskiej", a tego nie da się zakazać ani zdelegalizować. I dopiero wtedy rozpętało się prześladowanie w Rosji. Ludzie dzwonili (zapewne kapusie), że świadkowie głoszą, zaczęto ich zwijać z terenu i oczywiście nie dawano wiary ich tłumaczeniom. Robiono im rewizje osobistą, w domu i  na salach k. Dowody się znajdowały, w postaci zakazanych broszurek i zakazanej Biblii; łagry się zaczęły zapełniać (skąd to wiem? mam wydrukowanych parę artykułów z JW. ORG. Pisali o tym jawnie, ale oczywiście organizacyjnym Brajlem).

   Po co ten cyrk? Ano po to, bowiem CK wiedziało od początku, że samo z Putinem nie wygra. Potrzeba było rozdmuchać prześladowanie maluczkich, aby świat to usłyszał oraz zobaczył i pomógł CK. I tak się też stało. Dopiero wtedy CK uderzyło po pomoc do ONZ- tu no i do innych światowych instytucji, które rzeczywiście stanęły po stronie CK.  Może ktoś powie, no i co z tego? Nic nie wskórali przecież. Wskórali, wskórali. Przyjdzie taki czas, że na podstawie wyroków ONZ- tu i innych światowych sądów, nie tylko zostaną z rehabilitowani i  majątki zostaną oddane, to jeszcze dostaną rekompensatę. Głosiciele też oczywiście, ale CK wie, że i tak duża część tego, co głosiciele dostaną wpadnie do ich worków, z tej radości, że otrzymali wolność.

To jest dopiero Meksyk! Drugi. Daj Boże Jehowo, żeby był ostatni.
« Ostatnia zmiana: 29 Sierpień, 2021, 20:41 wysłana przez NNN »
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline NNN

Strona 29:
"W marcu 2018 roku media w Stanach Zjednoczonych donosiły o przypadku samobójstwa rozszerzonego, którego dokonała osoba wykluczona ze społeczności świadków Jehowy. Zamordowała ona męża, dwoje dzieci, psa i na końcu siebie. W internecie jest film, na którym widać, jak przyjaciółka rodziny przychodzi do Sali Królestwa i opowiada o tym zdarzeniu. Ofiara była w dzieciństwie molestowana seksualnie przez jednego z członków zboru, co spowodowało opuszczenie przez nią organizacji. Dramatyzmu dodaje fakt, że sprawczyni, będąc jeszcze świadkiem Jehowy, miała depresję, która była traumą spowodowaną tamtymi wydarzeniami. Fakt, że została wykluczona i wszyscy się od niej odwrócili spowodował, że doszła do linii granicznej. Nikt jej nie pomógł. W opisie tego zdarzenia jak w lustrze odbijają się skutki silnego ostracyzmu. Dla ludzi wrażliwych może to być ostateczny ciężar, jaki zdarzyło im się nieść w życiu. Miejscowi świadkowie Jehowy byli tak zszokowani tym wydarzeniem, że odwołano zebranie."   
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.