Napisz, rozliczysz się z przeszłością i trochę ulży.
Ja się tak rozliczyłam, że napisałam list do mojej matki duchowej, którego oczywiście nie wysłałam bo nawet nie wiem gdzie miałabym go wysłać. Trochę mi pomogło, niesamowite jest to jak bardzo mi jej brakuje, tak bardzo chciałabym się z nią jeszcze w życiu zobaczyć Gdzieś tam żyje we mnie iskierka nadziei , że może opuściła Ruch, przecież wszystko jest możliwe. Z drugiej strony czuję, że gdyby to zrobiła skontaktowała by się ze mną. Tyle miałyśmy wspólnych planów. Żadnego nie zrealizowałyśmy bo cele sekty zawsze były na pierwszym miejscu. A ona wszystko straciła w swoim życiu, rodzinę, ojczyznę. Mam przynajmniej taką nadzieję , że może żyje. Pokładała we mnie takie nadzieje, byłam jej ukochanym dzieckiem duchowym. Przepraszam, znowu myślę kategoriami sekty. Straszne jest nie wiedzieć co się dzieje z bliską osobą, chociaż wam mogę o tym napisać. Była taka cudowna a poświęciła życie fikcji. Ma na imię Yoshie...