Spotkała mnie dziś przykra wymiana zdań z dwiema najbliższymi osobami, które rzecz jasna są Świadkami, z mężem i z moją mamą. Mimo, iz mężowi starałam się otworzyć oczy przez ostatnie dwa tygodnie, czytając nawet fragmenty z Kryzysu oraz puszczając mnóstwo materiału na You Tube, mimo ogromu zdziwienia i wręcz oburzenia wszystkimi przedstawionymi faktami, oznajmił mi dziś iż mam mu dać święty spokój, nie niszczyć mu życia, nie namawiać go do odstępstwa a jeśli to się nie zmieni to się rozstaniemy, zaraz po tym jak doniesie na mnie starszym zboru. Potem trochę ochłonął i dodał aby każdy z nas żył swoim życiem bez wtrącenia się do religii, której on i tak nigdy nie zmieni bo jest najlepsza ze wszystkich mimo tych „kilku uchybień „( każdy jest niedoskonały .....). Powinnam tez docenić, że mam porządnego męża który nie pije, nie pali itp. a jeśli mam za dobrze to mogę sobie wziąć katolika to się przekonam jaka będzie różnica.
Witaj Janna.
Choć 'oficjalnie' nadal jestem w orgu, to od dobrych pięciu lat przebudzony i między innymi dzięki temu Forum już skutecznie zaimpregnowany na wszelkie próby świadkowskiej manipulacji - tej lokalnej, zborowej jak i oficjalnej propagandy z jw.ogr.
Moje wybudzenie przypłaciłem niemal załamaniem nerwowym, a ponieważ przypadło to na czas mojej pracy za granicą, pobyt z dala od domu i rodziny jeszcze ten efekt potęgował. Oczywiście zacząłem rozmawiać z żoną o najświeższych rewelacjach, o jakich się dowiadywałem...
To niestety również dało rezultat bardzo podobny do reakcji Twojego męża!
Postawiłem sobie wówczas za cel nie bombardować żony zbyt wieloma rzeczami na raz. Bywało tak, że tygodniami nie rozmawialiśmy na te tematy. W międzyczasie też miejscowe plociuchy wraz ze zborowymi pastuchami skutecznie otrzeźwiły moją żonę i sprawiły, że zaczęła patrzeć na zbór i całokształt tej jakże miłosiernej organizacji przez zupełnie inną optykę.
Dziś Ewka jest wybudzona, choć nadal w orgu, ale swoje wie i nie daje się już urabiać. Dzieci też swoje wiedzą. Wiele razy widziały jak matka płakała po pasteryzacji (wizycie pasterskiej). Ich zdaniem ŚJ to taka sama ściema jak inne religie - różni się tylko wierzeniami.
Dlatego moja propozycja - nie mów za dużo i zbyt intensywnie, jeśli zależy Ci na utrzymaniu spokoju w związku i w rodzinie. Działaj powoli używając świadkowskiej metody - 'bez słowa pozyskać'. Albo przynajmniej 'niewieloma słowami'.
W moim wypadku to zadziałało.
Tego samego życzę z całego serca Tobie.