Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => ŻYCIE ZBOROWE, GŁOSZENIE, SALE KRÓLESTWA => Wątek zaczęty przez: dwaswiaty w 02 Kwiecień, 2020, 11:53

Tytuł: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: dwaswiaty w 02 Kwiecień, 2020, 11:53
Chciałem się podzielić swoimi spostrzeżeniami.
Jako (już :)) były starszy łatwiej mi na to spojrzeć z innej perspektywy. Nie tylko patrząc na krzywdę jednostki, ale na cały system SJ i tego jak uczą pewnych odruchów.

Przykładów obłudy, niekompetencji, bezradności starszych na tym forum jest bez liku. Bolą zagrywki, niemówienie prawdy w oczy, czy brak zwykłego przepraszam. Karierowiczów nie brakuje. Młodych bez doświadczenia życiowego, czy takich, którzy porażki w życiu osobistym, czy zawodowym rekompensują sobie przywilejami w zborze. To wszystko prawda.

Z drugiej strony sami głosiciele też się kryją, kłamią starszym, przekręcają fakty, czy wyrywają z kontekstu słowa starszych. Przykładów na gierki ze starszymi na tym forum też jest mnóstwo. Nie dziwię się, że niektórzy starsi potem dziwaczeją, są podejrzliwi, stają się nieludzcy, itd. Inni nie wytrzymują. Nie wszyscy wrażliwi starsi rezygnują przez współstarszych. Niektórzy mają dość zajmowania się brudnymi sprawami głosicieli (brudnymi z perspektywy zasad SJ). Na tym forum złe zachowanie starszych jest potępiane, ale gierki głosicieli ze starszymi często są już pochwalane (to moje prywatne odczucie) - a w grę wchodzi manipulacja, kłamstwo, układziki, itd. Nie oceniam tego, dostrzegam w tym inne płaszczyzny - jak obawa przed ostracyzmem, stratą rodziny, emocje, itd. A czasem, tak jak nie brakuje starszych gnojków, tak samo nie brakuje głosicieli gnojków. Ten aspekt raczej się na forum pomija - choć! jak to któryś z forumowiczów ujął - w świecie jest potrzebna równowaga - SJ jadą po byłych SJ równo, więc forum pokazuje inne oblicze tych drugich.

Głosiciel, gdy przyjdzie do starszego z problemem może się bać wielu rzeczy:
1. starszy nie zachowa tajemnicy
2. będzie komitet
3. głosiciel zostanie uznany za słabego duchowo
4. itd.

Starszy też może się obawiać wielu rzeczy:
1. głosiciel rozpowie na pół miasta jak został źle potraktowany (ze swojego doświadczenia dostrzegam, że często są to podkoloryzowane relacje)
2. starszy nie do końca może się bronić i powiedzieć jak było (zostanie oskarżony o rozpowiadanie prywatnych rozmów lub informacji z wizyt)
3. jak starszy za coś przeprosi, może to być wykorzystane przeciw niemu
4. itd.

Oczywiście, starsi, jako trzymający władzę, mają mocniejsze 'narzędzia' siania strachu, co często wykorzystują. Nie są pasterzami, bo nie potrafią. Ten post nie ma celu ich bronić. Cały ten system u SJ robi z człowieka nieczłowieka.

Teraz czekam na moment, gdy na to wszystko będę mógł spojrzeć z perspektywy byłego SJ. Jeszcze trochę...
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: BetMen w 02 Kwiecień, 2020, 13:20
dwaswiaty masz racje,w relacjach miedzy ludzkich wszystko zawsze działa w dwie strony...
Byłem tylko sługą pomocniczym,ale wiele się naoglądałem jak starsi niszczą innych,głosiciele knują przeciw starszym,albo starszy na starszego "nalatywał" i jakoś kłóciło mi się to z miłością braterską!
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Gremczak w 02 Kwiecień, 2020, 14:14
To jest tak jak trzeba udawać innego jak się jest.
Nie można być sobą.
Bo zaraz hańba i zasmucanie  Jehowy.
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: donadams w 02 Kwiecień, 2020, 21:10
Głosiciel, gdy przyjdzie do starszego z problemem może się bać wielu rzeczy:
1. starszy nie zachowa tajemnicy
2. będzie komitet
3. głosiciel zostanie uznany za słabego duchowo
4. itd.

Starszy też może się obawiać wielu rzeczy:
1. głosiciel rozpowie na pół miasta jak został źle potraktowany (ze swojego doświadczenia dostrzegam, że często są to podkoloryzowane relacje)
2. starszy nie do końca może się bronić i powiedzieć jak było (zostanie oskarżony o rozpowiadanie prywatnych rozmów lub informacji z wizyt)
3. jak starszy za coś przeprosi, może to być wykorzystane przeciw niemu
4. itd.


(...) Cały ten system u SJ robi z człowieka nieczłowieka.

Tak, zgadzam się w zupełności z zacytowanym fragmentem. I zdanie z końcówki jest moim zdaniem kluczem: to system prowadzi do takich a nie innych zachowań. Powiedziałbym nawet, że na płaszczyźnie starszy-głosiciel panuje pewna doza nieufności, także spowodowana przez system.

Znałem przynajmniej jednego starszego, który bardzo często przytaczał słowa "miłosierdzia chcę, a nie ofiary" i jako starszy działał w ten sposób. Ale takim postępowaniem w gruncie rzeczy ryzykował. Ponieważ byliśmy blisko, powiedział mi kiedyś, że nie raz zdarzało mu się zataić pewne grzechy głosicieli przed gronem starszych, bo wiedział że ktoś przyszedł właśnie do niego, widział skruchę, widział ból jaki ta osoba odczuwała i nie chciał tego ciągnąć, więc niejako robił to co Pan Jezus - "córko/synu: twoje grzechy są ci odpuszczone. Idź i już tak nie rób". Ale co, gdyby te osoby zaczęły to rozpowiadać? Co gdyby ktoś poczuł się dotknięty, że miał komitet za jakiś grzech, a komuś się udało, bo poszedł do starszego, który okazał zwykłe ludzkie uczucie? Prawdopodobnie przestałby być starszym (w którymś momencie przestał nim być na jakiś czas, ale z zupełnie innego powodu).

Więc tak, okazując miłosierdzie dużo ryzykował z punktu widzenia organizacji i to właśnie organizacja stworzyła taka chorą atmosferę.
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 02 Kwiecień, 2020, 21:28
Tak, zgadzam się w zupełności z zacytowanym fragmentem. I zdanie z końcówki jest moim zdaniem kluczem: to system prowadzi do takich a nie innych zachowań. Powiedziałbym nawet, że na płaszczyźnie starszy-głosiciel panuje pewna doza nieufności, także spowodowana przez system.

Znałem przynajmniej jednego starszego, który bardzo często przytaczał słowa "miłosierdzia chcę, a nie ofiary" i jako starszy działał w ten sposób. Ale takim postępowaniem w gruncie rzeczy ryzykował. Ponieważ byliśmy blisko, powiedział mi kiedyś, że nie raz zdarzało mu się zataić pewne grzechy głosicieli przed gronem starszych, bo wiedział że ktoś przyszedł właśnie do niego, widział skruchę, widział ból jaki ta osoba odczuwała i nie chciał tego ciągnąć, więc niejako robił to co Pan Jezus - "córko/synu: twoje grzechy są ci odpuszczone. Idź i już tak nie rób". Ale co, gdyby te osoby zaczęły to rozpowiadać? Co gdyby ktoś poczuł się dotknięty, że miał komitet za jakiś grzech, a komuś się udało, bo poszedł do starszego, który okazał zwykłe ludzkie uczucie? Prawdopodobnie przestałby być starszym (w którymś momencie przestał nim być na jakiś czas, ale z zupełnie innego powodu).

Więc tak, okazując miłosierdzie dużo ryzykował z punktu widzenia organizacji i to właśnie organizacja stworzyła taka chorą atmosferę.
[/b][/size]

Niestety takich starszych już prawie nie ma. Znałem osoby prostolinijne, z ludzką twarzą. Jak wstąpiły na ,,urząd" starszego zmienili się nie do poznania. Swego czasu, przypadkowo, poznałem jednego starszego, który nie chciał się ugiąć. Był prostolinijny, próbował mi tłumaczyć i wiecie co. Sam zrezygnował. Rozmawiając ze mną i próbując wyjaśnić mi tę obłudę pomiędzy starszymi, sam był na etapie ewakuacji z tego chlewu.
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 02 Kwiecień, 2020, 23:34
(mtg):
Edward Kwiatosz- wywarł na mnie pozytywne wrażenie.
Stanislaw Kardyga - przebiegły lis
Zygfryd Adach- humorzasty, pod puszczalski (Marysieńka 1 as żeński twierdzy)
Franciszek Milczarek - as, asów  >:(
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Moyses w 03 Kwiecień, 2020, 01:04
W końcu fajniasty temacik. To i ja trzy grosze wrzucę :). Przy czym ostrzegam, że z lewego rękawa można napisać więcej niż WTS wydało do tej pory. Jeszcze jest prawy rękaw i kieszenie. Kaptur pomijam.

Zacznę od starego stwierdzenia - są ludzie i ludziska. Tak jest w każdej organizacji. Religijnej, politycznej, gospodarczej, legalnej, małej, dużej, nieformalnej. To może być nawet uliczny gang.

My o świadkach. Najwięcej po funkcyjnych starszakach jadą ci, którym dano tylko szmatą wycierać parapety. Do tego można zaliczyć też grupę feministycznych babsztyli, którym nic nie dano z racji płci, a chciały i chcą rządzić. Poznać je można po wypowiedziach na forum. To jest ta płeć bez wacka z wyłączeniem kobiet.

To, że niektórym, wielu, lub większej połowie, odbija po uzyskaniu funkcji zborowych, to chyba nie trzeba tłumaczyć. To przekłada się na relacje starszy - głosiciel, albo starszy bardziej starszy od innego przeciętnego starszego.

By nie przedłużać wpisu, to zgadzam się w 98% z tym, co napisał Nadaszyniak. Edka nie chce rozpisywać - mam szacunek.

Coś innego napiszę. Pewnie to powinno trafić na inny wątek. O ile pamiętam, to tego nie pisałem.
Facet był w rocznikach moich rodziców. Najstarsze dziecko to mój rocznik. Zborowy hydraulik. Opinie słyszałem o nim raczej negatywne. Wódkę piliśmy raz, po jednym kieliszku, na weselu. Według niektórych matron zborowych, był szowinistą i dyktatorem. Wykształcił dzieci. Papiery miał takie, że nieliczni ludzie w PL mogą to zdobyć. Kiedyś przez słuchawkę wkręciłem go w jakiś punkt. Jak się spotkaliśmy to mówił, że on do przemawiania się nie nadaje. Stres, trema, brak umiejętności, etc. On do mnie mówił 'bracie Moyses'. Ja do niego: 'cześć Jurand!'. Powinno być odwrotnie z uwagi na wiek. Przemówienie przebrnął, bo mu wtłoczyłem 2 stare prawdy - nikt ze słuchaczy nie wie co masz do powiedzenia, a na koniec i tak Ci zaklaszczą. Pomimo różnicy 2 dekad z hakiem, ujął mnie jednak skromnością. Wtedy zacząłem zmieniać o nim zdanie.
Pochodził ze zboru który nazbierał sporo forsy na depozycie - na sale. To przepadło. Niedługo po tym minęliśmy się w SK - czyli końcówka wychodziła, a pierwsi przychodzili. Za moimi plecami stała jedna dziewczyna gdy on podszedł. Nie miał ściszonego głosu.
Parafrazuję (bo zaskoczenie mnie powaliło): 'Ku.... Moyses, do hu.., co te ćwoki zrobiły z naszymi pieniędzmi? Co się dzieje?'.
Było jeszcze kilka litanii.
Co mnie zdziwiło? W SK i przy jakimś nasłuchu innych ludzi. Język bezpośredni. I dlaczego do mnie? Nie byłem jego kolegą, nawet dobrym znajomym. Gdyby to było przy wódce, to można jakoś pojąć. Skąd u niego taka bezpośredniość w moim kierunku? Czuł? Wiedział?
Niedługo później umarł na ukrytą chorobę. przynajmniej szybko umierał.
Gdyby żył dalej, to zakładam, że walnąłby tym najbardziej tajnym z tajnych podręczników u ŚJ i by podziękował. Czy by go wykluczyli, czy by sam odszedł, czy zostałby dla rodziny? To już jest gdybanie. Na dzień dzisiejszy żałuję, że nie poznaliśmy się lepiej.
Konkluzja taka: 'z kawałka skurwy... jednak wyszedł człowiek'. Pozory mylą. Najbardziej nie lubił go kolega zborowy, który udawał świętego i obrabiał mu d..., a sam żonę lał i parę innych naleciałości miał.
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: listonosz w 03 Kwiecień, 2020, 07:23
Jakos tak  wyglada  , ze  w tych  zborach  jest  takie  samo  badziewie  , jak  wszedzie  indziej .
Relacje  kadra kierownicza  - podwladni   sa zawsze  nacechowane  mniejsza lub  wieksza  patologia  i  nie ma  tu  co zwalac  winy na  tzw. system  , bo   system tworza  ludzie   , a jak  wiadomo  homo homini  lupus est  ...   Tak  bylo , jest i bedzie . Amen !
U  chrzescijan  (  a szczegolnie  tych  "prawdziwych" )  mialo  byc  inaczej    , ale  nie jest  ( poza nielicznymi  wyjatkami). 
A moze   ta  cala  chrzescijanska  ideologia ( w roznych odmianach )   jest  po prostu  dla wiekszosci  ludzi   bezuzyteczna ?   Tak  samo  jak  komuna  ?   Na  papierze  dobrze  wyglada  a  w zyciu  jest  do bani  ? 
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 03 Kwiecień, 2020, 13:01
(mtg):Jak sięgam pamięcią, sytuacja wydarzyła się pomiędzy 95-00 r XX w.
Przechodziłem korytarzem po twierdzy szukając ''kibelniusa'' męskiego, po prawicy były w kolorze ciemnym kilka drzwi, były zamknięte na klucz, jednak jedne z nich ku memu zdziwieniu były otwarte, uchyliłem i ujrzałem jego wnętrze, widok sprawił pewne osłupienie. W przyciemnionym przed światłem słonecznym pokój wzbudzał  pewne przerażenie przy oknie stał nakaslik, taka szafka nocna i łóżko starej daty w nim jak zauważyłem leżała kobieta w wieku około 90-ciu lat- spała na wznak.
Twarz szaro-biała pociągła pokryta zmarszczkami i te zapadnięte policzki, które widzę do tej pory, włosy czarno-siwe lekko uczesane opadające na zagłówek, na kołdrze spoczywały luźno chude smukłe kościste dłonie pokryte skórą na których widziałem ciemne bruzdy z krtani wydobywał się lekko charczący lecz spokojny oddech, była to nad wyraz wychudzona niewiasta.
W pierwszej chwili zaciekawiony zrobiłem kilka kroków, stanąłem nad leżącą kobietą i nasłuchując czy ktoś nie idzie korytarzem, widząc mnie w tym pokoju, szybko wyszedłem zamykając drzwi.
Przez głowę przebiegły rożne obrazy i uporczywe myśli, zastanawiałem się, - Kto to może być?
Nasunęła się pewna myśl, może to osoba z rodziny Haralda Abta?
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Gostek w 03 Kwiecień, 2020, 15:56
 A, kim  niby miałby być ten Harald Abd
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Moyses w 03 Kwiecień, 2020, 16:02
Nasunęła się pewna myśl, może to osoba z rodziny Haralda Abta?

Elke widziałeś. Dobrze, że jej nie obudziłeś ;D

Jak już o dziewczynach to może trafię w patologię na linii straszy - głosiciel.

Para, która chciała się pobrać. Ona korzeniami ze ŚJ. On świeży - ŚJ mu życie uratowali. Główny dozorca zborowy, ikona okolicy, powiedział do rodziców, że ich córka z bezbożnikiem się prowadza. Chociaż, żeby porozmawiał z dziewczyną, a najlepiej z obojgiem na temat problematyki życia z ludźmi z tzw przeszłością, to miało by to ręce i nogi. W takiej sytuacji 'młodzi' mogą' pozbyć się różowych okularów i realniej podejść do związku. Tyle mniej byłoby rozwodów u świadków. Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy - jak mawiają niektórzy. Gościa pokarał popiermadolonym zięciem.

Młody chłopak, też z przeszłością, trochę się zabujał w córce starszego. Z jej strony była to zwyczajna zabawa - z tego słynęła w okolicy. Chłopak się delikatnie pochwalił pasterzowi zborowemu oczekując zrozumienia. Pasterz to nawet ie był psem pasterskim. Potupał do ojca dziewczyny, opowiedział rozmowę, i skwitował, że z plebsem lub amhaarec, to ona nie powinna się zadawać. Została przeznaczona dla 'starszego'. Tu Bóg, jeśli istniej, też odpłaci  ;)

Jest dziewczyna. Samotna i ładna. Przytuliła się. Był komitet. Bez wykluczenia i bez ogłoszenia. Sama się przyznała, więc o sprawie wiedzieli tylko starszakowie. Jeden z nich, na głos przy wiarygodnym świadku, przy własnej zonie, przy własnych dorosłych i dorastających dzieciach powiedział, ze to "kur..". To nie było słowo: kurtyzana. Raz, że go tajemnica spowiedzi obowiązywała. Dwa, że mógł powiedzieć "głupia pinda". Wówczas by się wszyscy czepiali jej intelektu. Tak się złożyło, że jego przyszły zięć latał za tą "ku...". A potem gdy został zięciem prawowitym, to wykluczyli córkę teścia, czyli tego starszego za "ku..stwo", bo dawała jako żona wszystko, wszędzie i wszystkim. Podobno karma wraca. Na dodatek, na dzień dzisiejszy, całe to towarzystwo wspólnie wychwala Jehowę w pieśni i modlitwie. ;D
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 03 Kwiecień, 2020, 16:19
A, kim  niby miałby być ten Harald Abd
Witaj Gostek
To jeden z guru w twierdzy (Ww) Nadarzyn w latach 1989  H. Abt nie jak piszesz Abd
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 03 Kwiecień, 2020, 16:35
Spotkałem w swym życiu Franciszka Milczarka. Nie znałem go, dopiero po podpisaniu dokumentu dowiedziałem kto zacz.
Nadaszyniaku dlaczego napisałeś, że to as nad asy?
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 03 Kwiecień, 2020, 16:41
Spotkałem w swym życiu Franciszka Milczarka. Nie znałem go, dopiero po podpisaniu dokumentu dowiedziałem kto zacz.
Nadaszyniaku dlaczego napisałeś, że to as nad asy?
Witaj Gandalf Szary
Ikonka wszystko mówi w tym wierszu przyjrzyj się powyższemu postowi  ;)
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 03 Kwiecień, 2020, 16:53
Witaj Gandalf Szary
Ikonka wszystko mówi w tym wierszu przyjrzyj się powyższemu postowi  ;)
[/b][/size]
Nadaszyniaku nie chwytam. Jak nie możesz na forum to napisz na priv.
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Kleryk w 03 Kwiecień, 2020, 17:17
To jest tak jak trzeba udawać innego jak się jest.
Nie można być sobą.
Bo zaraz hańba i zasmucanie  Jehowy.

Dokładnie jest tak jak piszesz.
Będą starszym zawsze byłem sobą, przez co miałem sporo wrogów. Szły donosy na mnie do Nadarzyna, niektórzy nie mogli przeżyć, mojego luźnego podejścia.

Dużo zależy od tego czy starszy jest starszym dla tytułu bo w świecie jest nikim czy po to aby pomagać innym.  Znam takich co by laskę gotowi byli zrobić aby tylko przywileju nie stracić.
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: donadams w 03 Kwiecień, 2020, 22:03
Jakos tak  wyglada  , ze  w tych  zborach  jest  takie  samo  badziewie  , jak  wszedzie  indziej .
Relacje  kadra kierownicza  - podwladni   sa zawsze  nacechowane  mniejsza lub  wieksza  patologia  i  nie ma  tu  co zwalac  winy na  tzw. system  , bo   system tworza  ludzie   , a jak  wiadomo  homo homini  lupus est  ...   Tak  bylo , jest i bedzie . Amen !

Niby jest tak samo, ale nie tak samo. Nawet jeśli moje relacje z przełożonym są patologiczne, to za pracę dostaje realną wypłatę, mogę odejść kiedy chce i nikt mnie za to nie będzie omijał na ulicy, a w dodatku nikt nie mówi, że poza tą firmą nie ma żadnej innej pracy, a tak w ogóle, to prowadzi ją sam Bóg poprzez zarząd kierowniczy.

Rozumiecie co mam na myśli? To w ogóle nie jest tak samo.
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Trinity w 04 Kwiecień, 2020, 00:05
zdziwiło mnie to co napisał założyciel wątku
nigdy nie pogrywałam ze starszymi, ba traktowałam ich ja przedstawicieli Boga.
niestety nie miałam szczęścia trafić na takiego jak Kleryk czy Moyses
zawsze trafił mi się chu*j
nie miałam nawet zwoju w mózgu żeby można było zrobić ich w konia.
przeciwnie każdy jeden to był dewiant na swój sposób
a ja traktowałam go jak wybrańca Boga

mogłabym opowiadać
bajać jak stara ciocia Trinity
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: dwaswiaty w 04 Kwiecień, 2020, 12:35
zdziwiło mnie to co napisał założyciel wątku
nigdy nie pogrywałam ze starszymi, ba traktowałam ich ja przedstawicieli Boga.
...
nie miałam nawet zwoju w mózgu żeby można było zrobić ich w konia.
przeciwnie każdy jeden to był dewiant na swój sposób
a ja traktowałam go jak wybrańca Boga

Trinity - napisałem z perspektywy byłego starszego. Masz rację - sporo głosicieli tak traktuje starszych - mianowani duchem świętym, Jezus trzyma gwiazdy i nad wszystkim czuwa....
Ale są też tacy, którzy sobie pogrywają, knują, mszczą się - nawet nie dlatego, że odkryli prawdę o prawdzie. Tacy są. Wystarczy takich kilku w zborze, a czasem jeden.

W swoim życiu poznałem wielu SJ, którzy opowiadali o krzywdach ze strony starszych. Poznałem takich, którzy odwracają kota ogonem. Poznałem naprawdę skrzywdzonych. I takich, którzy czuli się skrzywdzeni przez starszych - choć ja za bardzo tej krzywdy nie dostrzegałem. Może tak czuli, a może grali, żeby zachować twarz. Bywa różnie. W każdym razie, ja z dystansem podchodzę do takich historii. Bardzo łatwo się podpiąć, pod skrzywdzonych.
Mam na myśli skrzywdzonych konkretnie przez starszych w zborze, a nie ogólnie przez organizację (zmarnowane lata, itd.).


Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Estera w 04 Kwiecień, 2020, 15:15
Dużo zależy od tego czy starszy jest starszym dla tytułu bo w świecie jest nikim czy po to aby pomagać innym. 
Znam takich co by laskę gotowi byli zrobić aby tylko przywileju nie stracić.
   Starszy, do którego od zawsze zwracałam się po imieniu ...
   Nagle wziął mnie w szatni na osobność i nakazał mi żeby zawsze zwracać się do niego z tytułem "bracie ... (tu imię)"
   Powód.
   Bo jego żona sobie nie życzy, bym zwracała się do niego tylko po imieniu!!!
   Tak mi to wyjaśnił, jak go zapytałam, pytając o zasadę biblijną, na podstawie której sformułowł swoje "braterskie" żądanie.
   A najlepsze z tego wszystkiego było to, że to moja bardzo bliska rodzina.
   Niektórym starszym w tej sekcie, to władza, chyba potrójnie uderza nie tylko do głowy  :'(
   Nie wspominając o żonach, co mają tam mężów na "przywilejach".

   Kleryku.
   Gotowa jestem wierzyć w Twoje słowa.
   To haniebnie smutne, że tak właśnie jest w tej "świętej" organizacji.
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 04 Kwiecień, 2020, 15:19
(mtg): o szacunek każdy dba nawet w sekcie (Ww) to się zdarza więc nie rozumiem takiego zdziwienia i poruszenia wewnętrznego  >:D
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: batnasekte w 04 Kwiecień, 2020, 16:10
Cytuj
(mtg):
Edward Kwiatosz- wywarł na mnie pozytywne wrażenie.
Stanislaw Kardyga - przebiegły lis
Zygfryd Adach- humorzasty, pod puszczalski (Marysieńka 1 as żeński twierdzy)
Franciszek Milczarek - as, asów  >:(

Nad napisał swoją opinię o kilku panach. A oto moja o panu Edwardzie. Człowiek pogodny, delikatny, kulturalny, potrafiący słuchać,  dobry dyplomata dotrzymujący słowa. Gdyby reszta jełopów zapyziałych krawaciarzy choć w części taka była to u śj nie byłoby tyle tragedii i chorób psychicznych.

Historia prawdziwa z przed lat. Strasznie się wkurwiłem na krawaciarstwo które zniszczyło bezpowrotnie mi rodzinę. Zatankowałem auto i pędzę w stronę Tronu Szatana w Markach, tam wtedy było ich główne dowództwo. Cel - rozpierdolić wszystko i spuścić łomot. Wtedy jeszcze miałem ogromną energię, moc i nie czułem lęku przed nikim, tak mi do dziś zostało, zdarzyło się że czasem bandziorom trzeszczały kości.

Zaparkowałem 100 m. przed, pod kurtkę schowałem przyjaciółkę, czasem ją zabieram gdy trzeba kogoś bronic. Wchodzę na posesję a tam przy taczce z ziemią i łopacie krząta się jakiś robotnik w kaloszach i drelichu. Pyta, pan do kogo i w jakiej sprawie, do najważniejszego odpowiadam i to jemu powiem o sprawie, było widać że jestem porządnie wkurwiony. Proszę wejść do środka i poczekać, zaraz do pana ktoś przyjdzie. W holu stół krzesła, czekam, po 10 minutach idzie ktoś w garniaku porządnie ubrany a ja z daleka - dlaczego tchórze nie odpowiadacie na moje pismo !!!  Gość podchodzi i mówi nazywam się Kwiatosz dziś ja tutaj jestem najważniejszy ..... to pan, w drelichu wyglądał inaczej. Również się przedstawiłem. Usiedliśmy i rozmawiamy, powiedział że nie zna sprawy ale obiecał że się nią zainteresuje i tak na pogawędce upłynęło ze 20 minut. A nazwisko obiło mi się już kiedyś o uszy że to ktoś ważny u śj. Gość wzbudzał zaufanie i z rozpierduchy zrezygnowałem.

Po miesiącu dowiedziałem się że dotrzymał słowa a musiał sporo czasu poświęcić na to, bo kawał drogi jechał. Zachodził do szeregowych owieczek i wypytywał, oczywiście jełopy krawaciarze nie wiedzieli o tym. Krawaciarstwo musiało być na dywaniku bo na miesiąc był spokój i odpuścili, ale po dwóch miesiącach znowu pokazali rogi i tak jest do dzisiaj. A przyjaciółka ma na imię Bałaganka 60 cm.

A jeśli chodzi o pana Zygfryda to (............................) w nawiasie są najgorsze, najobrzydliwsze, paskudne słowa jakie nie powinno się mówić do drugiego człowieka. Najdelikatniejsze określenie to - tchórz.

Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Estera w 04 Kwiecień, 2020, 16:12
(mtg): o szacunek każdy dba nawet w sekcie (Ww) to się zdarza
więc nie rozumiem takiego zdziwienia i poruszenia wewnętrznego
   Nadaszyniak.
   Gdybyś do swojego członka rodziny przez dziesiątki lat zwracał się po imieniu.
   I raptem ktoś by Ci nakazywał mówić do siebie przez prawie "per pan."
   No nie wiem, nie wiem, czy nie ogarnęło by Cię zdziwko :o
 
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 04 Kwiecień, 2020, 16:21
A więc są osoby na tym forum, które znają persony zakładające organizację ŚJ w Polsce, to bardzo interesujące!!
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 04 Kwiecień, 2020, 16:55
(mtg): nie trzeba dzielić włosa na cztery z tym szacunkiem, trochę rozwagi i powagi, ale jak ktoś jest  przewrażliwiony na tym punkcie trudno się mówi, to zakrawa na pewne skrzywienie tak czytamy w podręcznikach psychologii.
Jedni się domagają uwielbienia, innym nie przeszkadza, inni natomiast nie zwracają żadnej uwagi lecz problem ma ten, kto sygnalizuje. 
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Moyses w 04 Kwiecień, 2020, 19:07
Czy ja mogę nie cytować? Dziękuję.
Czy ja mogę personalnie? Dziękuję.

Trinity, rozumiem, że trafiłaś na .ujowych. Nie jesteś jedyna. To, że nie należysz i nie należałaś do tych głosicieli 'pogrywających', to też dobrze. Też znam .ujowych i ... chyba jeszcze gorszych. Oślizgłe żmije znam z perspektywy funkcyjnych (zamianowanych duchem świętym) i głosicieli. Z naciskiem na głosicielki. Jeśli ktoś dostaje tzw zaszczytne przywilej, to nie oznacza jego zmiany - to jest ta sama gadzina, albo człowiek.

Z lewego rękawa mogę w temacie pisać o tych funkcyjnych. Z prawego pewnie o tych pogrywających. Staram się raczej opisywać różne zdarzenia - nie tylko te dobre; chyba tych jest mniej.
Teraz może bez konkretów. Są zbory (mam na myśli tylko PL), które można nazwać w całości 'patologiczne' od lat. Na jeden mówili "Korynt" - taki slang mieli. Stara kadra poszła do piachu, albo już jest za stara. Są nowi. Tylko nowi są potomstwem starych, bądź nowym pokoleniem z tej samej piekarni. Dodatkowo, prawie wszyscy głosiciele stanowią coś na wzór hermetycznego garnka. Trochę się po latach zmieniło, ale niewiele. Poza religią trzeba wziąć pod uwagę mentalność, pochodzenie tych ludzi. To wpływa na tzw atmosferę, ducha pewnej społeczności, albo egregora  :). W takiej społeczności system wzajemnych powiązań ma swoje znaczenie. Nowy człowiek wpada tam jak 'między wrony i musi krakać jak...'

Dwaswiaty opisał w pierwszym poście problematykę relacji zwierzchnik - podwładny. Ten konflikt istnieje od zarania dziejów w każdej społeczności. Społeczności tworzą ludzie. To nic odkrywczego.
Dlatego u świadków uczyli i nawet napisali, jak powinny przebiegać relacje pomiędzy starszymi a sługami pomocniczymi; nie mówiąc już o całej reszcie. Czyli, jeśli sługa pomocny wyrazi swoją opinię lub pomysł, to starszy nie ma mówić do niego: 'Ty jesteś gówniarz. Co ty wiesz o życiu? Ja jestem dłużej starszym niż ty żyjesz. Ja mam doświadczenie. Nie będziesz mnie pouczał'.
Dlaczego o tym uczy się wszędzie; czyli o abstrakcyjnej sile autorytetu? Ponieważ ten problem dotyka wszystkich. Często takie relacje kończą się tzw patologią.

Temat jest bardzo ciekawy. Warto go rozwijać i pokazać zagadnienie z każdej możliwej strony na przykładach. Wartością dodaną jest to, że łatwo u kogoś można poznać prymitywność.

Na marginesie. Tak już dla zabawy. Edward, to jaki płyn po goleniu używał?
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 04 Kwiecień, 2020, 20:24
Witaj Moyses:
 Zauważyłem, że byłeś w bliskim kontakcie z ''Ed-insonem'' lub ''Bukietem'', ''zapytowywujesz'' jakiej wody porannej używał, myślę w koszyczku ''Prastara''.
Ale do rzeczy: było sobie dwóch strażników takich hydraulików nawzajem pałającym na siebie ogniem nie taki, który używali w Wietnamie na dzień dobry.
Było gorąco od ich wzajemnych za i przeciw szeroko w okolicy. Kiedy Edinson będąc w pielgrzymce w tamtych rejonach wojennych, zastosował pewien manewr w stosunku do ''Kargula i Pawlaka''. Umówił się  w jednym miejscu z tymi partyzantami na zwiady, kiedy wierni zwiadowcy tej okolicy spojrzeli sobie w oczy ich  iskry dały znać o sobie, zrobiło się gorąco, bo wysoko świeciło słoneczko a skwar upalnego tego poranka był uciążliwy dla owej trójcy, więc Edinson wpadł na genialny pomysł aby zwiadowcy wspólnie wykonali zadanie spenetrowania pobliskiego terenu. Wydał krótki rozkaz jak to w wojaczce bywa z wrogiem – Wy razem obadacie zagrożony teren, może znajdziecie sprzymierzeńca, który do oddziału jest chętny. Zwiad wykonał to wspólnie zadanie. Wieść rozeszła się szerokim kręgiem pomiędzy szeregowymi.
Strategię, pomysłowość miał Edinson, która szybko rozchodziła się w różne  rejony pododdziałów.         
 
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: dwaswiaty w 04 Kwiecień, 2020, 20:30
Masz rację Moyses, temat nie jest odkrywczy 😀 Zwłaszcza jak ktoś był starszym. Jasne, czasem to wina samego człowieka - menda i tyle. Czasem ram w jakie organizacja oprawia, itd. Czasem wąskich horyzontów. Nie każdy człowiek jest mądry życiowo. Nie każdy jest zdrowy emocjonalnie. Każdy inaczej wyraża emocje, myślii nasz odbiór innych może być mylny. Też nic odkrywczego - ale takiego zrozumienia brakuje w zborach.

Ileś lat temu jeden kandydat na sługę, powiedział wprost co mu się nie podoba w zborze - chodziło o relacje między głosicielami. Niektórzy starsi oburzeni, jak mógł.... nie mianujemy, brak pokory, itd. Był w mojej grupie, to wziąłem go w obronę i powiedziałem, że wolę, żeby mi mówił co myśli, niż udawał, że jest ok. Został sługą.

Były też osoby, które knuły na mnie i próbowały wmanewrować w sytuacje, po których straciłbym przywilej. Naprawdę nic im nie zrobiłem, ale ludzie czasem zazdroszczą - rodziny, pracy, przywilejów itd. Może nawet maja satysfakcję, że dziś nie usługuję.

Także wracając do wątku głównego - relacje międzyludzkie ogólnie są trudne, a ramy i system organizacji jeszcze bardziej je utrudnia.

Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 05 Kwiecień, 2020, 08:36
.
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Proctor w 05 Kwiecień, 2020, 11:19
(mtg):
Edward Kwiatosz- wywarł na mnie pozytywne wrażenie.
 
Kwiatosz ten z Opola?
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 05 Kwiecień, 2020, 11:26
Kwiatosz ten z Opola?
Witaj Proctor:
Odpowiedź na To pytanie za 10.000 punktów (lubików)  >:D >:D
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Moyses w 06 Kwiecień, 2020, 00:57
Witaj Moyses:
 Zauważyłem, że byłeś w bliskim kontakcie z ''Ed-insonem''         

Może nie aż tak. Ot, poprostu. Zwykła znajomość.

Masz rację Moyses (...)

Ty tez masz rację. O dziwo, mamy nawet podobne przeżycia.

W ramach trzymania się wątku, to jedno nadmienię (reszta może później).
Starszy, taki prześwietny, zatrudniał głosiciela. Okantował. Gdy ten przyszedł po sprawiedliwość, to starszak mu zagroził wykluczeniem. Byli tacy, co chcieli sprawę załatwić. Pokrzywdzony się wymiksował - stchórzył. Układy się zmieniły z racji dzieleń i łączeń zborów. Temat się rozmył.
Relacji na bazie starszy - głosiciel nie ma. Co ciekawe, ten starszy nie ma żadnych relacji. Najważniejsze, że przemawia. Mogę jeszcze popisać o nim, ale to w innych postach 8-) Dodatkowo mam satysfakcję z tego, że czyta. To mnie motywuje do dalszego pisania ;)
Teraz pytanie nasuwają się Takie. Jak ma taki głosiciel z takim starszym być w jednym zborze? Jak klaskać na zakończenie przemówienia przez takiego,hmmmmm, obślizgłego? Jeśli nie można takich kwestii rozstrzygnąć, to co wtedy, gdy głosiciel coś narozrabia poważnego a taki starszak będzie w komitecie sądowniczym? Na jedyne relacje, na które można liczyć, to jechanie po słabszym.
Jest jednak jeszcze coś. Coś ważnego. Jeśli ktoś, w podobnej sytuacji nie reaguje i nie ugrywa, to może oznaczać, że wredny głosiciel oskarża tego funkcyjnego bezpodstawnie - czyli oszczerstwo. To jest to samo co wcześniej, tylko role się odwracają. Wtedy wiadomo jak zareagować.
Jeśli wątek się będzie rozwidlał, to pozwolę sobie napisać coś jeszcze.

Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Proctor w 06 Kwiecień, 2020, 01:18
Witaj Proctor:
Odpowiedź na To pytanie za 10.000 punktów (lubików)  >:D >:D
Nadaszyniak ale to nie jest odpowiedź na pytanie!!
Tak sobie myslę że gdybym w listach do dziewczyny cytował wiersze Wisławy Szymborskiej a ona zapytała by mnie co miałem na mysli....to pewnie bym napisał że to i tamto lub że nie wiem bo wyraznie napisałem że to był cytat!!!
Z Tobą mam problem, a w zasadzie nie mam. Nie czytam Twoich dłuzszych tekstów! Czemu? Bo nie sa twoje.
Tytuł: Odp: patologia relacji starsi - głosiciele
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 06 Kwiecień, 2020, 10:40
Nadaszyniak ale to nie jest odpowiedź na pytanie!!
Tak sobie myslę że gdybym w listach do dziewczyny cytował wiersze Wisławy Szymborskiej a ona zapytała by mnie co miałem na mysli....to pewnie bym napisał że to i tamto lub że nie wiem bo wyraznie napisałem że to był cytat!!!
Z Tobą mam problem, a w zasadzie nie mam. Nie czytam Twoich dłuzszych tekstów! Czemu? Bo nie sa twoje.
Witaj Proctor:
Jesteś szczery wobec mnie - dziękuję
Nie czytasz moich tekstów a czynisz to wybiórczo przyznam rację, lepiej wykorzystać ten czas na zainteresowanie tymi, które Tobie odpowiadają, moje są przeciętne może proste, naiwne ale posty - nie wzbudzające sensacji pośród dyskutantów- pozdrawiam  dbaj o siebie w kwarantannie, bo korona nas wszystkich może dosięgnąć a nie chciałbym abyś ją zaliczył  :)