Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => PSYCHOMANIPULACJA => Wątek zaczęty przez: Nemo w 27 Październik, 2015, 19:04

Tytuł: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 27 Październik, 2015, 19:04
Wczoraj żona na jw.org czytała Strażnicę do studium z września 2015. Artykuł "Czy twoje sumienie jest wiarygodnym przewodnikiem?" Punkt 8 w/w artykułu wywołał u niej atak nerwicy (po raz pierwszy po wybudzeniu).
8 W Księdze Przysłów 14:15 czytamy: „Niedoświadczony daje wiarę każdemu słowu, lecz roztropny rozważa swe kroki”. Niektóre choroby mogą być nieuleczalne. Mądrze jest więc zachować ostrożność w stosunku do terapii o rzekomo niewiarygodnej skuteczności, których popularność opiera się jedynie na pogłoskach. Paweł napisał pod natchnieniem: „Niech wasz rozsądek stanie się znany wszystkim ludziom” (Filip. 4:5). Rozsądek powstrzyma nas też przed poświęcaniem na kwestie zdrowotne tyle czasu, że sprawy duchowe zostałyby zepchnięte na dalszy plan. Gdyby troska o zdrowie zdominowała nasze życie, mogłoby to nas skłonić do skupiania się wyłącznie na samych sobie (Filip. 2:4). Najważniejsze są sprawy duchowe, a jeśli chodzi o zdrowie, powinniśmy mieć rozsądne oczekiwania (odczytaj Filipian 1:10).

Jako osoba chora wie ile czasu zajmuje dbanie o to żeby mało wiele normalnie funkcjonować. Nie licząc częstych wyjazdów do lekarza, systematycznych pobytach w szpitalu (odległym o 300 km), dochodzi jeszcze słaba odporność, a więc rygorystyczne unikanie sytuacji, które mogą spowodować przeziębienie. A tu napisane jak wół, żeby...najpierw sprawy duchowe, a potem zdrowie. Nóż się w kieszeni otwiera >:( >:( >:(
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 27 Październik, 2015, 19:11

  Q-na to nie wiesz....masz raj w kieszeni to co masz się nad sobą rozczulać, dalej w teren na werbunek. Nie ma co się mazać.

PS Sorry ale muszę to napisać...rzygać mi się chce jak czytam coś takiego.  Dość że ich doją to jeszcze narzucają kiedy i jak ktoś ma się czuć.  :-\
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 27 Październik, 2015, 19:30
Ale przecież jak się nie wyleczę, to nie będę mógł chodzić głosić. ;)
Chory ani psychicznie nie jest całkiem sprawny do gadania z ludźmi, ani fizycznie.
Chyba, że im chodzi o co innego. :-\

Kiedyś słyszałem, że na wszelkie bolączki najlepsze jest pójście w teren.
Czy to reumatyzm, czy hemoroidy, czy serce, czy żołądek.
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 27 Październik, 2015, 19:57
A wyobraźmy sobie sytuację, kiedy rodzice na zmianę czuwają przy łóżku ciężko chorego dziecka w szpitalu. Zachęta dla w/w rodziców w stylu: "za dużo czasu poświęcacie tej chorobie, i osłabliście duchowo"...osobiście łeb bym urwał takiemu pocieszycielowi.
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 27 Październik, 2015, 20:02
A wyobraźmy sobie sytuację, kiedy rodzice na zmianę czuwają przy łóżku ciężko chorego dziecka w szpitalu. Zachęta dla w/w rodziców w stylu: "za dużo czasu poświęcacie tej chorobie, i osłabliście duchowo"...osobiście łeb bym urwał takiemu pocieszycielowi.

  Widziałeś może kiedyś akcję krawaciarzy w szpitalu jak ktoś ze świadków chory, a co jako wielcy znawcy medycyny krążą nad jego łóżkiem?
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: matus w 27 Październik, 2015, 20:10
Biegają dookoła dziecka umierającego i rodziców.
W garniturach koloru marengo, których to garniturów poły powiewają i szeleszczą.
Szeleszczenie to wtóruje szeleszczeniu literatury poznaczonej kolorowymi karteczkami i z pozakreślanymi fragmentami.
I wołają: KRRRew! KRRRRew! KRRRew!
NIE WOLNO!


edit: Poprawiłem. Teraz lepiej?
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: Szyszoonia w 27 Październik, 2015, 20:15
Biegają dookoła dziecka umierającego i rodziców.
W garniturach koloru marengo, których to garniturów poły powiewają i szeleszczą.
Szeleszczenie to wtóruje szeleszczeniu literatury poznaczonej kolorowymi karteczkami i z pozakreślanymi fragmentami.
I wołają: KRRRew! KRRRRew! KRRRew!

Matus wolaja: ZADNEJ KRWI !
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 27 Październik, 2015, 20:24
Biegają dookoła dziecka umierającego i rodziców.
W garniturach koloru marengo, których to garniturów poły powiewają i szeleszczą.
Szeleszczenie to wtóruje szeleszczeniu literatury poznaczonej kolorowymi karteczkami i z pozakreślanymi fragmentami.
I wołają: KRRRew! KRRRRew! KRRRew!

  Byłam przy takim "spotkaniu", zawiozłam babcię dziecka z wypadku do szpitala. Po drodze troszkę mnie wypytywała jak to jest z tą krwią i z tymi panami.
Syn i synowa latami z nią nie rozmawiali bo była przeciwna ich religii, rodzice synowej też byli świadkami.
Pyta się kim są ci panowie, syn że to bracia jacyś tam....pani spokojnie pyta, a to rozumiem że panowie są lekarzami? Cisza. Pani znów pociska....aż pyta wprost jednego ...jaki pan ma zawód? Odpowiedział jej chyba że handlowiec. Drugiego też zapytała....
Przyszedł lekarz i mówi ,że trzeba podjąć decyzję w sprawie leczenia. Ci trzej goście dopadli do lekarza i zaczęli prawić swoje mądrości. Matka podeszła do syna i mówi spokojnie....synu jak zajdziesz do domu i powiesz Marcie, że Jacek nie żyje, a ty się do tego przyczyniłeś, bo pozwoliłeś sprzedawcy aby decydował o sposobie jego leczenia?
Mówiła spokojnie, ale bardzo mądrze. Syn nic a nic się nie odzywał, siedział z głową spuszczoną i się  bujał jak dziecko z chorobą sierocą.
Wstał, poszedł do panów coś powiedział, oni pokręcili głowami i dalej stali. Znów przyszedł lekarz z ponagleniami, ci znów swoje przed lekarzem z wersetami.
Ojciec już zaczął mówić głośniej, żeby szli. Też nie skutkowało aż się wydarł....wypier...nie rozumiecie!!!
Razem z nimi poszli drudzy dziadkowie.
Dziś chłopak ma 17 lat jest zdrowy, a rodzina po wielu przebojach znów razem, ale już nie w organizacji.

Od tamtej pory uważam, tych ludzi za sępy. Krążą nad tą swoja ofiarą i krążą. Nic w nich z ludzkich odruchów.
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 27 Październik, 2015, 20:25
  Widziałeś może kiedyś akcję krawaciarzy w szpitalu jak ktoś ze świadków chory, a co jako wielcy znawcy medycyny krążą nad jego łóżkiem?
Osobiście nie. Gedeon mi opowiadał, jak przyszli krawaciarze do umierającego człowieka który przyjął krew (pomimo sprzeciwu komitetu łączności ze szpitalami) żeby mu powiedzieć, przepraszam... wysyczeć przez zęby: "nie jesteś już świadkiem..." krótko po tym ów człowiek zmarł. Jak to opowiadał to włos mi się jeżył na głowie.
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 27 Październik, 2015, 20:44
Ja byłem kiedyś w hospicjum, na prośbę mego proboszcza, bo tam leżała świadkowa. Chciał bym z nią pogadał.
Pytałem czy bracia i siostry do niej przychodzą. Powiedziała, że nie. :-\
Pewnie służba w terenie ważniejsza, bo godziny z tego są.
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: Halina w 27 Październik, 2015, 21:06
Kochani,przecież każdy samodzielnie myślący wie że ten zakaz dotyczył krwi zwierzęcej,mieli nie jeść mięsa z krwią.WTS o tym wie,inaczej nie dopuściliby przyjmowania frakcji krwi-frakcje  pochodzą z krwi nie z mleka czy wody-nie mogą tego powiedzieć "wprost" bo zabrakłoby kasy na odszkodowania.Po za tym słowa-"powstrzymujcie się"nie są zakazem a radą.Wielu świadków tak to rozumie,tylko nie mówią tego jawnie!!!
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: M w 27 Październik, 2015, 22:49
Po za tym słowa-"powstrzymujcie się"nie są zakazem a radą.Wielu świadków tak to rozumie,tylko nie mówią tego jawnie!!!

Problem w tym, że jak przyjdzie co do czego, to tacy co rozumieją to tak jak mówisz są stawiani przed tragicznym wyborem - śmierć i lojalność zasadom, co do których nie do końca się zgadzają, albo wykluczenie, ostracyzm i wywrócenie całego świata do góry nogami.
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: Alek w 27 Październik, 2015, 22:58
Ja byłem kiedyś w hospicjum, na prośbę mego proboszcza, bo tam leżała świadkowa. Chciał bym z nią pogadał.
Pytałem czy bracia i siostry do niej przychodzą. Powiedziała, że nie. :-\
Pewnie służba w terenie ważniejsza, bo godziny z tego są.
tak masz racje ich nigdy ludzie nie interesowali tylko wyniki godziny jeszcze,
 jeszcze więcej.....
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: ExSJMario w 27 Październik, 2015, 23:41
Ja byłem kiedyś w hospicjum, na prośbę mego proboszcza, bo tam leżała świadkowa. Chciał bym z nią pogadał.
Pytałem czy bracia i siostry do niej przychodzą. Powiedziała, że nie. :-\
Pewnie służba w terenie ważniejsza, bo godziny z tego są.
Jak miałem problemy ze zdrowiem to przywilej straciłem bo byłem nieprzykładny. A jeden zacny dobrodziej powiedział do mnie, że lepiej się zużyć niż zardzewieć.
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 28 Październik, 2015, 19:43
Jak miałem problemy ze zdrowiem to przywilej straciłem bo byłem nieprzykładny. A jeden zacny dobrodziej powiedział do mnie, że lepiej się zużyć niż zardzewieć.

  To jest dopiero przejaw braterskiej miłości.

Wracając do mojego wczorajszego postu o starszej pani.
Stałam tam z boku i czułam się jakbym oglądała jakiś kiepski film. Podobno gdy wróciłam do domu wyglądałam jak kreda. Mąż dopytywał co i jak, a ja zaczynałam mówić i słowa więzły mi w gardle.
Długo nie umiałam o tym spokojnie opowiadać, nawet teraz po tylu latach na samo wspomnienie łzy  cisną się do oczu.
Pamiętam jeszcze jak lekarz podniesionym głosem mówił....ludzie opamiętajcie się, tu się liczy każda minuta , on umrze. Był wyraźnie przejęty i podirytowany. A oni z tymi swoimi uśmieszkami na twarzy mówili, że widzą co robią i postępują słusznie. Chcieli wejść aby pomodlić się razem z chorym ( gdzie chłopiec był nieprzytomny), ale lekarz powiedział, że na żadne czary nad łóżkiem chorego nie pozwoli .
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: Halina w 28 Październik, 2015, 19:52
Kilka lat temu w naszym zborze starsza wiekiem siostra przyjęła transfuzję w szpitalu,niektórzy byli zgorszeni,było to  w czasie wizyty nadzorcy obwodu -zapytałam go osobiście co  teraz? słyszała to także inna siostra - odpowiedział żeby nie rozmawiać o tej sprawie bo nie wiadomo czy była wtedy świadoma.Żyła jeszcze wiele lat,nie było żadnego komitetu ,nikt nie zrobił z tego problemu.Wiem też że wielu świadków twierdzi że to ich osobista sprawa i nie informowaliby kogokolwiek gdyby zdecydowali się na krew.I słusznie,tak sadzę.
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: Dianne w 02 Listopad, 2015, 16:45
Ja pamintom jak kiedyś jako dziecko ojciec mi mówił, że jakbym miała wypadek i chcieliby mi podać krew to mam sobie wyrywać wszystko co mi podłączą :D
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: szczebiotka w 02 Listopad, 2015, 19:35
Znam osobę która również przyjęła krew, przez fanatyków jest traktowana jako trendowata.
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: Halina w 02 Listopad, 2015, 20:51
Mam w dalszej rodzinie dwie osoby które przyjęły krew,wiedzą o tym tylko najbliższe osoby-nikt ich za to nie krytykował.Obie są aktywnymi świadkami,jedna to pionierka stała,wiedzą że to sprawa ich sumienia.Faktem jest też że mają wokół siebie samodzielnie myślących świadków,którzy rozmawiają tylko z "mądrymi"
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: M w 02 Listopad, 2015, 22:11
Mam w dalszej rodzinie dwie osoby które przyjęły krew,wiedzą o tym tylko najbliższe osoby-nikt ich za to nie krytykował.Obie są aktywnymi świadkami,jedna to pionierka stała,wiedzą że to sprawa ich sumienia.Faktem jest też że mają wokół siebie samodzielnie myślących świadków,którzy rozmawiają tylko z "mądrymi"

Jednak podejrzewam, że gdyby o tym fakcie dowiedział się cały zbór to te osoby zostałyby wywalone. I może Ci najbliżsi o tym wiedzą i dlatego trzymają buzię na kłódkę :).
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: amber w 20 Styczeń, 2016, 12:32
Dla mnie to przerażające. W dodatku oni nie mówią nigdy o tym, że podanie krwi może uratować życie, tylko o chorobach, jakie można "dostać" w prezencie. Sztandarowy jest chyba argument o Janie Pawle II...

Tymczasem kiedy zobaczyłam w domu na stole deklarację "żadnej krwi", to zdrętwiałam... Dotarło chyba do mnie, że naprawdę, świadomie bliska mi osoba decyduje się na brak leczenia w określonych przypadkach. Mąż jako noworodek miał transfuzję krwi i bez niej nie przeżyłby. Nie jest to jednak dla niego argument... Bo przecież czeka nas później lepsze życie!
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: od-nowa w 20 Styczeń, 2016, 13:30
Gdy byłam śJ na temat transfuzji krwi już jako dojrzała kobieta miałam swoje zdanie, że gdyby była taka niestety potrzeba wyraziłabym zgodę na taki zabieg. Myśląc o moich bliskich będących śJ ( Mama, mąż, nieochrzczona córka) żywiłam nadzieję, że gdyby trzeba było użyć krwi do ratowania życia przekonywałabym ze wszystkich sił, aby skorzystali z takiej pomocy. Tak rozmyślając czasem na ten temat, byłabym nawet zdolna wyprosić braci z komitetu łączności, powiedzieć im aby nie wtrącali się. Nie wyobrażałam sobie, że mi się kręcą obcy faceci przy moich najbliższych i cytują wątpliwe interpretacje wersetów biblijnych na temat "spożywania krwi", bo dla mnie NIGDY nie było przekonujące, wystarczające to wyjaśnienie i interpretacja przez CK. Takie było moje stanowisko w kwestii transfuzji krwi. Byłam tak bardzo przeciwna tej karteczce " ŻADNEJ KRWI", nie zgadzałam się, aby nie ratować życia. Miałam tę kartkę wypisana może 2-3 razy.
Gdy miałam 22 lata byłam w zagrożonej ciąży, leżałam w szpitalu i bardzo się męczyłam emocjonalnie, gdy usłyszałam że "BYĆ MOŻE"   będę miała transfuzję. Ile ja się namodliłam, napłakałam, ile strachu, rozterek, bo tu emocje religijne, przeciwko rozsądkowi i miłości do jeszcze nie narodzonego dziecka i siebie. Poszłam do lekarza po informacje wyposażona w karteczkę, którą dała mi Mama do szpitala. A na tej karteczce tylko jedno słowo: DEXTRAN. (chyba nie pomyliłam). Powiedziałam lekarzowi, że to mogę przyjąć, zamiast krwi. Wiecie jak dziś, gdy córka jest dorosła, jak żałosna dla mnie jest ta scenka. W szpitalu tez miałam Biblię, ale zrezygnowałam z cytowania lekarzowi wersetu o krwi i wyjaśniania według nauk śJ. Obeszło się bez transfuzji, lekarze zdecydowali, że będę dłużej w szpitalu pod kontrolą, dostawałam leki ( nie pamiętam jakie). Ale otarłam się wtedy o to, jak można się czuć, gdy staje się przed wyborem w kwestii transfuzji krwi.
A dziś są frakcje, które można przyjmować itd.
Jest też sprawa dotycząca transfuzji krwi u śJ w Bułgarii  i stanowiska Towarzystwa Strażnica w artykule "Bułgaria, Strażnica i transfuzja krwi " w internecie.
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: od-nowa w 20 Styczeń, 2016, 13:32
Bułgaria, Strażnica i transfuzja krwi
http://www.jwfacts.com/watchtower/polish/bulgaria.php
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: tomek_s w 20 Styczeń, 2016, 14:30
Ja się dziwie, że lekarze dyskutują z jakimiś kolesiami z komitetu łączności. Po co z nimi wchodzi w jakiekolwiek polemiki dotyczące choroby pacjenta. To obcy ludzie.
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: zaocznie wywalony w 20 Styczeń, 2016, 14:36
Ja się dziwie, że lekarze dyskutują z jakimiś kolesiami z komitetu łączności. Po co z nimi wchodzi w jakiekolwiek polemiki dotyczące choroby pacjenta. To obcy ludzie.
Jeżeli pacjent uprawni danego członka komitetu do reprezentowania go w charakterze pełnomocnika, to lekarz musi rozmawiać z taką osobą.
Pytanie dla myślących - tylko po co akurat starszych  czynić pełnomocnikami ? A od czego najbliższa rodzina ?
Za mało zmanipulowania ?
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: amber w 20 Styczeń, 2016, 15:40
No właśnie. A skąd tacy ludzie biorą się wtedy w szpitalu? Czy jest obowiązek poinformowania ich kiedy możliwa miałaby być transfuzja?
Już sama myśl o tym, że ktoś mógłby w ten sposób "włazić" w moje życie i moich bliskich budzi we mnie wściekłość.

Jednak po tym co napisała od-nowa widzę też, że dopóki człowiek się nie obudzi, tak właśnie myśli i postępuje...
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: KaiserSoze w 20 Styczeń, 2016, 16:41
Jeżeli pacjent uprawni danego członka komitetu do reprezentowania go w charakterze pełnomocnika, to lekarz musi rozmawiać z taką osobą.
Pytanie dla myślących - tylko po co akurat starszych  czynić pełnomocnikami ? A od czego najbliższa rodzina ?
Za mało zmanipulowania ?

Lekarz ma rozmawiać, czy lekarz ma leczyć?
Lekarz może:
1. zaproponować metodę leczenia i ją zastosować po zgodzie
2. poinformować o stanie pacjenta
Całą dyskusję na miejscu lekarza bym olał i ewentualnie kierował sprawy do sądu.
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 20 Styczeń, 2016, 19:18
No właśnie. A skąd tacy ludzie biorą się wtedy w szpitalu? Czy jest obowiązek poinformowania ich kiedy możliwa miałaby być transfuzja?
Już sama myśl o tym, że ktoś mógłby w ten sposób "włazić" w moje życie i moich bliskich budzi we mnie wściekłość.

Jednak po tym co napisała od-nowa widzę też, że dopóki człowiek się nie obudzi, tak właśnie myśli i postępuje...

   Ci ludzie uważają ( bo im to wmówiono) że sami sobie nie poradzą z tymi krwiopijcami lekarzami. Dlatego jak się robi gorąco, sami dają im znać, a ci niczym kruki krążą nad ofiarą.
Sorry za sarkazm, ale widziałam jak to się odbywa i tak to wyglądało.

A tam w tym oświadczeniu jest nadal miejsce na dane dwóch osób które poinformować w razie co?
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: zaocznie wywalony w 21 Styczeń, 2016, 00:02
Padły ciekawe kwestie
Skąd starsi wiedzą o pobycie w szpitalu ? Najczęściej od samej chorej osoby, bądź jej najbliższej rodziny. Niestety, jest dokładnie tak jak napisała Tazła, to nie żaden sarkazm. Dodatkowo na oświadczeniu dla służby zdrowia były wymienione dwie osoby które należy zawiadomić w razie wypadku, i nie wiem jak w innych zborach, ale w dwóch w których przebywałem kładziono nacisk by w jednym miejscu wpisać starszego, najlepiej z KŁZS
I tak, lekarz MA LECZYĆ i właśnie to próbuje robić - transfuzja jest właśnie zabiegiem medycznym wymagającym zgody pacjenta bądź pełnomocnika, a rozmową lekarz często próbują przekonać do konieczności transfuzji w celu ratowania życia lub zdrowia.
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: amber w 21 Styczeń, 2016, 00:23
   Ci ludzie uważają ( bo im to wmówiono) że sami sobie nie poradzą z tymi krwiopijcami lekarzami. Dlatego jak się robi gorąco, sami dają im znać, a ci niczym kruki krążą nad ofiarą.
Sorry za sarkazm, ale widziałam jak to się odbywa i tak to wyglądało.

A tam w tym oświadczeniu jest nadal miejsce na dane dwóch osób które poinformować w razie co?

To było już jakiś czas temu, kiedy to widziałam i chyba byłam w zbyt dużym szoku jak to zobaczyłam żeby dokładnie analizować czy zapamiętać, bo nie przypuszczałam, że to aż tak sformalizowane. Sądziłam, że po prostu w portfelu ŚJ noszą jakąś informację, że odmawiają transfuzji.

Wydaje mi się jednak, że było tam miejsce na wskazane tych dwóch osób.

A teraz żałuję, że nie byłam wystarczająco dociekliwa żeby porozmawiać z mężem dokładnie o treści tego dokumentu. Choć nie wiem czy w ogóle chciałby rozmawiać.

M: Połączyłem posty.
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 21 Styczeń, 2016, 20:16
I tak, lekarz MA LECZYĆ i właśnie to próbuje robić - transfuzja jest właśnie zabiegiem medycznym wymagającym zgody pacjenta bądź pełnomocnika, a rozmową lekarz często próbują przekonać do konieczności transfuzji w celu ratowania życia lub zdrowia.

  Oni tylko potrafią się zasłaniać chorobami jakie płyną w związku z przyjęciem krwi i o zabiegach przeprowadzanych bez transfuzji.
Ale już o plusach nie wspomną, a wystarczy jeden wielki, że komuś się uratuje życie. Nawet w planowanych zabiegach nie da się wszystkiego przewidzieć. Następuje jakiś krwotok i bez krwi nie ma ratunku.

Oni tak mają że gdyby na całym świecie były dwa przypadki zachorowania na jakąś chorobę w wyniku transfuzji to na to by się powoływali, a nieważne że setki ludzi umierają.
Jakiś czas temu siedziałam z teściową u neurologa i siedzi pani czyta strażnicę. Zerknęłam raz, drugi uśmiechnęłam się i już kobitka gotowa do ataku. Udaję zainteresowaną tym co mówi,a z racji miejsca zmierzam  w kierunku krwi. I ona mówi że jej brat miał wypadek, był nieprzytomny i ona się nie zgodziła na podanie krwi i jest z tego dumna, bo spotka się z bratem w raju. Nie komentuję  tylko przytakuję.
Pytam jej dlaczego już nie obchodzą świąt BN skoro kiedyś obchodzili? Odpowiedziała że nowe światło , kanał, ble ble bla.... i wiedzą, że takie świętowanie jest złe.
A więc pytam...a co będzie jak za rok, dwa, pięć nowe światło, kanał ble ble ble...to samo co ona mówiła oznajmią wszem i wobec, że można przyjmować krew bo w biblii jest pisane o spożywaniu, a nie o ratowaniu życia  przez transfuzję, czy nadal pani będzie z siebie taka dumna?
Nic nie odpowiedziała, jakby mogła rzuciłaby mi się do gardła i przegryzła. Nagle z pogodnej, serdecznej kobiety przeistoczyła się w wściekłą babę. Wrzuciła strażnicę do torebki i wyszła.

Wydaje mi się jednak, że było tam miejsce na wskazane tych dwóch osób.

A teraz żałuję, że nie byłam wystarczająco dociekliwa żeby porozmawiać z mężem dokładnie o treści tego dokumentu. Choć nie wiem czy w ogóle chciałby rozmawiać.

  Raczej nikogo z rodziny tam nie wpisał, teraz ma w innym miejscu "rodzin".
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: tomek_s w 21 Styczeń, 2016, 21:47
Pytam "straszego" - mojego kolegi, czy naprawde odmówiłby transfuzji, gdyby to dotyczylo jego dzieci... Odpowiedział z całą stanowczością "oczywiście".
Dopytałem, czy jest świadom tego co mówi.
Odpowiedział, że" jak najbardziej", zapodał wersety...

Zimny dreszcz mnie przeszedł widząc jego kamienną twarz. 
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: amber w 22 Styczeń, 2016, 12:45
U nas to były teoretyczne rozmowy, bo dzieci nie mamy, ale mąż jednoznacznie nie odpowiedział, że nie protestowałby przeciwko ewentualnej transfuzji. Mam nadzieję, że jednak miałabym coś do powiedzenia.... chociaż zaraz... Pewnie gdyby dziecko miało transfuzję, mąż mógłby zostać wykluczony? Bo co do nacisków na niego nie mam wątpliwości.
Tytuł: Odp: Zdrowie...na drugim planie.
Wiadomość wysłana przez: amber w 22 Styczeń, 2016, 12:47
  Oni tylko potrafią się zasłaniać chorobami jakie płyną w związku z przyjęciem krwi i o zabiegach przeprowadzanych bez transfuzji.
Ale już o plusach nie wspomną, a wystarczy jeden wielki, że komuś się uratuje życie. Nawet w planowanych zabiegach nie da się wszystkiego przewidzieć. Następuje jakiś krwotok i bez krwi nie ma ratunku.

Oni tak mają że gdyby na całym świecie były dwa przypadki zachorowania na jakąś chorobę w wyniku transfuzji to na to by się powoływali, a nieważne że setki ludzi umierają.
Jakiś czas temu siedziałam z teściową u neurologa i siedzi pani czyta strażnicę. Zerknęłam raz, drugi uśmiechnęłam się i już kobitka gotowa do ataku. Udaję zainteresowaną tym co mówi,a z racji miejsca zmierzam  w kierunku krwi. I ona mówi że jej brat miał wypadek, był nieprzytomny i ona się nie zgodziła na podanie krwi i jest z tego dumna, bo spotka się z bratem w raju. Nie komentuję  tylko przytakuję.
Pytam jej dlaczego już nie obchodzą świąt BN skoro kiedyś obchodzili? Odpowiedziała że nowe światło , kanał, ble ble bla.... i wiedzą, że takie świętowanie jest złe.
A więc pytam...a co będzie jak za rok, dwa, pięć nowe światło, kanał ble ble ble...to samo co ona mówiła oznajmią wszem i wobec, że można przyjmować krew bo w biblii jest pisane o spożywaniu, a nie o ratowaniu życia  przez transfuzję, czy nadal pani będzie z siebie taka dumna?
Nic nie odpowiedziała, jakby mogła rzuciłaby mi się do gardła i przegryzła. Nagle z pogodnej, serdecznej kobiety przeistoczyła się w wściekłą babę. Wrzuciła strażnicę do torebki i wyszła.

  Raczej nikogo z rodziny tam nie wpisał, teraz ma w innym miejscu "rodzin".

Muszę z nim o tym porozmawiać. Podpowiedziałaś mi dobry kierunek, z którego spróbuję skorzystać :)