Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

NA DOBRY POCZĄTEK => POWITANIE => Wątek zaczęty przez: Lucyfer w 21 Listopad, 2016, 10:26

Tytuł: Jako żeś spadł z nieba, Lucyferze?
Wiadomość wysłana przez: Lucyfer w 21 Listopad, 2016, 10:26
Cześć wam wszystkim! ::)

Dziś postanowiłem podzielić się z wami swoją historią mimo, iż czas przywitania się z wami był już dawno temu. Każdy coś na tym forum od siebie wnosi, a i ja nie chce tyko brać.
A więc do rzeczy.

Posiadam 25 lat. (Ok. Tyle o mnie. Co o tym myślicie?)
Ciągle figuruje w statystykach zborowo-organizacyjnych jako jeden z członków 'czeladzi'. Mam co do tego statusu mieszane uczucia, o czym świadczy moja obecność tutaj.
Formalnie ochrzczony. Praktycznie ochrzczony dwa razy. Raz - w 8 miesiącu pobytu w łonie matki, Dwa - w wieku 18 lat. Jak na takie combo już dawno powinienem być obwodowym, ale po drodze coś nie wyszło.
Jako od małego szkolny SJ jeszcze do niedawna uważałem świat za monochromatyczny. Dobrzy SJ i źli wszyscy inni, którzy i tak w cholerę zginą. W najmniejszym stopniu nie widziałem w tym nic złego, więc i sam tego uczyłem przez ponad 3 lata jako pionier stały.
Moim największym życiowym marzeniem było wyjechanie na teren z potrzebami, a z czasem fajne funkcje zborowe. Marzenie zrealizowałem kilkukrotnie. Razem z żoną, zaraz po ślubie przenieśliśmy się do zboru na drugim końcu Polski. (kiedyś może opiszę skutki tej decyzji szczegółowo).
Po prawie dwóch latach zawitaliśmy do kolejnego zboru w celu dalszego uproszczania życia. Nasze zaangażowanie przez cały ten okres było dość ostre. Dzień w dzień w służbie, często w mróz na rowerach jechaliśmy na tereny wiejskie. Każdego dnia po minimum 4/5h służby. W pierwszym zborze dostałem mnóstwo przywilejów: Sługa pomocniczy, odpowiedzialność za tereny, za nagłośnienie, lektor, zastępca grupowego, prowadziłem 'ciekawe myśli' , na każdym zebraniu punkt z NSK oraz organizowaniem zbiórki, miałem także wykład. Nie było więc czasu myśleć.

Wszystko pewnego dnia zaczęło się komplikować. Z powodu braku środków do życia byliśmy zmuszeni wrócić do mojego rodzinnego zboru. Tam starsi za mną nie przepadali za mój język. (W obecnym (to już 3 z rzędu zbór) też mnie już nie lubią :) ) Mówiłem i mówię często szczerze i bez owijania w celafon.
Zostałem tam zdjęty z pioniera, bo pracując często po 9/10 h fizycznie nie mogłem po pracy ruszać nogami (małe problemy genetyczne że zdrówkiem) i nie wypracowywałem więcej niż 40/50h zamiast 70.
Usłyszałem tylko że inni dają radę to pogodzić i nie jestem wyjątkiem dla którego zmieni się reguły.
Dochodziły do tego teksty żon starszych typu "co to za pionier który nie głosi w danych godzinach" itp. Było tego tyle że wyszła by dobra książka.
Od dłuższego czasu nie mam żadnego przywileju. Nawet nie jestem w TSSK. Dużo zawdzięczam swojemu językowi, sporo też dociekliwości. Kilka innych mojej brodzie.
Jakiś czas temu postanowiłem sobie, że skoro jestem w czymś to chce to znać jak najlepiej (wcale nie od negatywnej strony) chciałem wymiatać w tej dziedzinie. Znać organizację na wylot żeby kiedyś zostać dobrym starszym. To doprowadziło mnie to różnych zgrzytów w rozumowaniu SJ. Dziwnych i niepotwierdzonych doktryn i z czasem do metod tajenia przed innymi grzeszków organizacji.
Czytałem różne rzeczy. O Kryzys Sumienia też zahaczając.
Wszystko szło świetnie. Moja sprawa, moje kredki, moje życie i moja rzecz co z nim robię.
Niestety kiedyś chlapnąłem zdanie za dużo do członka rodziny. Coś o Niewolniku. To było dawno i nie pamiętam szczegółów.
Od tego momentu mam z rodzina dym

Siostra, zaalarmowała całą moja rodzinę w 'prawdzie' oraz starszych w rodzinnym zborze.
Ojciec jako były starszy (spadł z przywileju przez moje wyjawienie kilku spraw które rażąco zaniedbywał w rodzinie) wydzwaniał i rzucał mi miliony głupich argumentów. Podając wersety których nawet nie potrafił objaśnić. Co chwilę miałem telefony "jak stoję w prawdzie" i żebym nie odchodził od prawdy.
Sprawę pogorszyła śmierć mojego ojca. Pech chciał że to było jakiś miesiąc po kłótni że mną o natchnienie niewolnika itp.
Zaokrąglając końcówkę (dla ciekawych mogę później rozwinąć):
Matka od śmieci ojca się nie odzywa do mnie i do mojej żony.
Siostra nas zwyzywała i powiedziała że śmierć ojca to moja wina i moich wątpliwości bo się tym przejął. Od pogrzebu również się nie odzywa.
Mam też 13 letniego brata... którego praktycznie sam wychowywałem bo rodzice widzieli tylko pracę. On też już nas nie zauważa. Nie odzywa się od ponad roku.

Jeśli ktoś ma wątpliwości że to religia prawdziwa, religia miłości, która ceni sobie wnikliwość biblijną.... niech nie mówi tego nikomu

Pozdrawiam Was ciepło. W razie Kłeszczyns, odpowiem.



Tytuł: Odp: Jako żeś spadł z nieba, Lucyferze?
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 21 Listopad, 2016, 10:33
Pierwsza część świetna. Pisane z humorem i rozmachem. :)
Druga część smutna. :(
Człowieczy los...
Tytuł: Odp: Jako żeś spadł z nieba, Lucyferze?
Wiadomość wysłana przez: KaiserSoze w 21 Listopad, 2016, 10:35
Lubię twój styl pisania. Współczuję rodziny. Życzę powodzenia.
Czy ja przegapiłem czy nic nie było o tym, jak na to wszystko zapatruje się żona?
Tytuł: Odp: Jako żeś spadł z nieba, Lucyferze?
Wiadomość wysłana przez: Lucyfer w 21 Listopad, 2016, 10:42
Czy ja przegapiłem czy nic nie było o tym, jak na to wszystko zapatruje się żona?

Żona jak to kobieta, więcej uczuć, więcej emocji.
Swoje przepłakała, początkowo broniła argumentów Strażnicy, ale im więcej prosiłem o to by myślała samodzielnie i dawałem rzeczy do zastanowienia to zaczęła widzieć co raz większy syf.
Akcja z moją rodziną jest jeszcze często przez nią smutno wspomniana w celu poszukiwania wyjścia z tej sytuacji. Ale bardzo często sama kończy rozmowy, bo wie że aktualnie to na nic i szkoda jej uczuć i nerwów.
Tytuł: Odp: Jako żeś spadł z nieba, Lucyferze?
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 21 Listopad, 2016, 10:48
Cytuj
Posiadam 25 lat
To sporo zrobiłeś jak na ten wiek.
Najważniejsze, że żony nie straciłeś przez organizację. :-\
Tytuł: Odp: Jako żeś spadł z nieba, Lucyferze?
Wiadomość wysłana przez: KaiserSoze w 21 Listopad, 2016, 10:49
Masz mądrą kobietę. Pozdrów ją od nas.
Tytuł: Odp: Jako żeś spadł z nieba, Lucyferze?
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 21 Listopad, 2016, 11:30
 Jest Was dwoje i jakby powiedział stary woźnica...ciągniecie zaprzęg w tym samym kierunku, a to dobrze wróży. Powodzenia :)
Tytuł: Odp: Jako żeś spadł z nieba, Lucyferze?
Wiadomość wysłana przez: Estera w 21 Listopad, 2016, 13:38
  Lucyfer ...
  Ty masz ... dopiero 25 lat ... i życie przed sobą ...
  Ja byłam więcej w wts, ... niż Ty masz lat ... bo 28 lat ...
  I też o nowa składam swoje życie... i cieszę się ze swojego przebudzenia ... i dziękuję Bogu za to ...
  Także, ciesz się ...że to jest ... tylko 25 lat ...
Tytuł: Odp: Jako żeś spadł z nieba, Lucyferze?
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 21 Listopad, 2016, 13:42
No i dwa chrzty, a właściwie trzy, bo żony też się liczy, skoro jest jej głową. ;D
Tytuł: Odp: Jako żeś spadł z nieba, Lucyferze?
Wiadomość wysłana przez: Estera w 21 Listopad, 2016, 14:25
No i dwa chrzty, a właściwie trzy, bo żony też się liczy, skoro jest jej głową. ;D
    A ten ... jeszcze w łonie mamy w 8 miesiacu ciąży? ...
    Mnie wyszło 4 chrzty ... chrzest mamy, żony i jego dwa ...
Tytuł: Odp: Jako żeś spadł z nieba, Lucyferze?
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 21 Listopad, 2016, 15:56
    A ten ... jeszcze w łonie mamy w 8 miesiacu ciąży? ...
    Mnie wyszło 4 chrzty ... chrzest mamy, żony i jego dwa ...
Właśnie jego są dwa:

jeden jak mama brała, mając go w łonie
a drugi jego osobiście

innego nie miał, np. katolickiego czy protestanckiego,

no i później żony, jako jej głowy. ;)
Tytuł: Odp: Jako żeś spadł z nieba, Lucyferze?
Wiadomość wysłana przez: Estera w 21 Listopad, 2016, 18:26
    Ładny Lucyferek, trzy chrzty ... to też dużo ...
Tytuł: Odp: Jako żeś spadł z nieba, Lucyferze?
Wiadomość wysłana przez: anonymous w 21 Listopad, 2016, 19:46


Siostra, zaalarmowała całą moja rodzinę w 'prawdzie' oraz starszych w rodzinnym zborze.


Podobny scenariusz u nas moja wlasna siostra wydala nas. >:(  Tez poszlo o niewolnika. Nie wiemy czy byc zlym na nich czy im dziekowac. ;) Zgodnie z wytycznymi zerwali kontakty. Dym z wybudzaniem rozpoczela zmoja zona. Co wieczor na dobranoc zadawala pytanie " czy wierzysz ze Jezus panuje od 1914 roku" , tak dlugo to robila az odpowiedzialem " Nie wiem Nie bylo mnie tam" . No I sie zaczelo.....
Dzis na to pytanie o 1914 odpowiadam krotko - herezja  :P
Tytuł: Odp: Jako żeś spadł z nieba, Lucyferze?
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 21 Listopad, 2016, 19:58
Co wieczor na dobranoc zadawala pytanie " czy wierzysz ze Jezus panuje od 1914 roku" , tak dlugo to robila az odpowiedzialem " Nie wiem Nie bylo mnie tam" . No I sie zaczelo.....
Dzis na to pytanie o 1914 odpowiadam krotko - herezja  :P
Wiesz co, uśmiałem się, jak to przeczytałem. To jak komedia. :)
Słusznie odpowiadałeś.
Ale że taka magia tej liczby istnieje, to aż dziw. :-\

Trzeba było powiedzieć, że owszem panuje od 1914, a nawet już wcześniej, bo tak uczy chrześcijaństwo. :)
Tytuł: Odp: Jako żeś spadł z nieba, Lucyferze?
Wiadomość wysłana przez: Estera w 21 Listopad, 2016, 22:15
   Roszado ... nie dziw się ...
   Ponad 100 lat wklepywana na różne "kanty" ...
   To co się dziwisz, że taka ... w końcu magiczna się stała??? ...
Tytuł: Odp: Jako żeś spadł z nieba, Lucyferze?
Wiadomość wysłana przez: Lechita w 21 Listopad, 2016, 22:46
Dokładnie, wszak już jeden z ojców współczesnej propagandy , niesławny Joseph Goebbels powiedział: "Kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą, powtórzone tysiąc razy - prawdą oczywistą"

Jak widać w wydaniu WTS-u także się sprawdza. Na szczęście coraz więcej ludzi budzi się z hipnozy.

Wybaczcie, że odejdę trochę od tematu,obejrzałem przed chwilą najnowszy film na kanale "Prawda o prawdzie" i aż mną trzęsie. Wielki szacun dla prowadzącego ten kanał! Nie znam imienia , ale robi genialną robotę. A ten ostatni filmik nr.107 jest MEGA. Od jutra głoszę o tym wszystkim SJ jakich spotkam. Polecam wszystkim by się z nim zapoznali.
Tytuł: Odp: Jako żeś spadł z nieba, Lucyferze?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 21 Listopad, 2016, 23:42
Witaj Lucyferku :)

Opisana historia jest smutna, ale widzę w niej również pozytywy. A plusy są takie, że już nie zmarnujesz kolejnych lat życia na bycie sługusem "niewolnika". Z rodziną tak czy siak pewnie miałbyś na pieńku, skoro to tacy fanatycy są. A przynajmniej teraz możesz zacząć budować wszystko od nowa bez karmienia się WTSową propagandą.
Nie trać wiary - może członkowie Twojej rodziny po zaznaniu "miłości" ze strony zboru również kiedyś przejrzą na oczy?! Czego Ci życzę i pozdrawiam :)
Tytuł: Odp: Jako żeś spadł z nieba, Lucyferze?
Wiadomość wysłana przez: Efektmotyla w 21 Listopad, 2016, 23:54

Ale że taka magia tej liczby istnieje, to aż dziw. :-\


Ha Ha a teraz 100% powagi. Jak byś miał złamać PIN do karty albo sejfiku czy też do TABLETU gorliwego świadka jehowy to zaczynaj od tego magicznego ciągu cyfr  ;D ;D ;D
Tytuł: Odp: Jako żeś spadł z nieba, Lucyferze?
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 22 Listopad, 2016, 09:30
Ha Ha a teraz 100% powagi. Jak byś miał złamać PIN do karty albo sejfiku czy też do TABLETU gorliwego świadka jehowy to zaczynaj od tego magicznego ciągu cyfr  ;D ;D ;D
To wiem, bo sam podawałem numer telefonu do CK: 1914 144 000. ;D