Dziś wracając z kościoła ok. g. 11 byłem zaskoczony, bo w jego pobliżu, przy dwóch klatkach schodowych w bloku widziałem dwie pary, a właściwie parę i trzy osoby z kajetami przy domofonach, a w rękach publikacje.
Tak mnie ten widok świąteczny zatkał, że nie przyszło mi nic do głowy by ich zagadać.