Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Odpowiedź starszej głosicielki na Raport Królewskiej Komisji Australijskiej.  (Przeczytany 1785 razy)

Offline Gandalf Szary

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 781
  • Polubień: 5166
  • Najbardziej boję się fanatyków.
Dlatego napisałem, że o żadnej takim zdarzeniu nie słyszałem. Ale w latach 90 głosiłem na wsi i wiem jak Ci ,,prości" ludzie zachowywali się podczas odwiedzin ŚJ. Niektórych zachowań doświadczyłem na sobie. Dlatego można założyć, że taki gwałt miał miejsce podczas głoszenia.
Co do opowiadania Nadaszyniaka, to wcale nie stwierdzono burackiego zachowania ówczesnego gospodarza w stosunku do tych dwóch młodych głosicielek. Może chciał miło spędzić czas w towarzystwie dwóch młodych dziewczyn, napić się herbaty i zwyczajnie z nimi porozmawiać nie tylko o PŚ??? Inną sprawą to brak chęci wypuszczenia ich z domu. Tutaj mogły dziewczyny się naprawdę przestraszyć.
« Ostatnia zmiana: 04 Marzec, 2023, 15:26 wysłana przez Gandalf Szary »
„Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest”.

Johann Wolfgang Gothe,


Offline Sebastian

Dlatego można założyć, że taki gwałt miał miejsce podczas głoszenia.
pojedynczy przypadek mógł zdarzyć się, ale nie słyszałem o ani jednym przypadku który możnaby np. udowodnić badaniami DNA wskazującymi ojcostwo albo chociażby uprawdopodobnić wyrokiem sądu nakazującym płacenie alimentów.

Jest mi natomiast znany przypadek, gdy pionierka zaszła w ciążę (ojciec dziecka nieznany) oraz wybroniła się przed wykluczeniem ze zboru w ten sposób, że twierdziła iż ciąża jest wynikiem gwałtu.

W jednym ze zborów leżących na terenach obecnego województwa dolnośląskiego zmarła emerytka będąca świadkiem Jehowy. Krótko po jej pogrzebie, w katastrofie budowlanej zmarł NIE będący świadkiem Jehowy pracujący na czarno na budowie samotny mężczyzna mieszkający w domku pod lasem.

Pionierka twierdzi, że razem z ową emerytką odwiedziły co najmniej raz tego mężczyznę. Były umówione na kolejną wizytę, ale emerytka zmarła. Pionierka w tej sytuacji poszła sama na te umówione odwiedziny i twierdzi że w czasie tej samotnej wizyty została zgwałcona przez mężczyznę.  Po dwóch dniach od tegoż rzekomego gwałtu mężczyzna zmarł w wypadku na budowie. Dziecko pionierki urodziło się zdrowe około _siedmiu_ miesięcy po śmierci mężczyzny.

Zeznań pionierki nie jest w stanie potwierdzić ani emerytka ani domniemany gwałciciel gdyż oboje nie żyją. Nikt "oprócz Boga Jehowy" nie wie, czy pionierka kłamie czy mówi prawdę. Może faktycznie została zgwałcona a może wymyśliła takie nieweryfikowalne kłamstwo aby uniknąć wykluczenia ze zboru.
« Ostatnia zmiana: 04 Marzec, 2023, 16:15 wysłana przez Sebastian »
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Sebastian

Ów 50-latek z nadaszyniakowatego opowiadania mógł planować zgwałcenie ale (co o wiele bardziej prawdopodobne) mógł być zwykłym chamem który planował zadowolić się buraczanymi próbami zawstydzania tychże nastolatek, a celem do którego dążył mogło być np. ujrzenie jak zawstydzona panna czerweni się i spuszcza wzrok na podłogę.
Co do opowiadania Nadaszyniaka, to wcale nie stwierdzono burackiego zachowania ówczesnego gospodarza w stosunku do tych dwóch młodych głosicielek. Może chciał miło spędzić czas w towarzystwie dwóch młodych dziewczyn, napić się herbaty i zwyczajnie z nimi porozmawiać nie tylko o PŚ???
Oczywiście Gandalf Szary ma rację. Ów 50-latek mógł planować miłą rozmowę na tematy inne niż Biblia.

Wracając jednak do tematu "zagrożeń" w służbie kaznodziejskiej, pamiętam że na szkoleniu dla pionierów zostaliśmy pouczeni, aby "grzecznie lecz stanowczo" reagować na wszystkie zaczepki, które są adresowane do kobiet i że poparto tę radę wersetem o "nie rzucaniu pereł przed wieprze".

Pozwolę sobie opisać jak ja Sebastian osobiście zastosowałem tę radę w praktyce.

W piękny letni dzień uczestniczyłem w służbie kaznodziejskiej, w której towarzyszyła mi piękna 20-kilku-letnia głosicielka, którą nazwę w tym opowiadaniu Zosią (imię zmienine). Jeden z gospodarzy zaprosił nas na swój przydomowy ogródek. Rozmawialiśmy z nim siedząc przy stoliku i popijając zrobioną przez gospodarza kawę.

Gospodarz zapytał, jakimi zasadami moralnymi świadkowie Jehowy kierują się w sprawach seksualnych i czy nasze stanowisko jest takie samo jak stanowisko Kościoła Katolickiego, a jeśli nie, to na czym polega różnica. Moja towarzyszka nic nie odpowiedziała, wiec ja krótko zreferowałem stanowisko Towarzystwa Strażnica.

Uważamy, że seks to coś pięknego i wspaniałego, ale tylko w obrębie małżenstwa mężczyzny i kobiety. Nie akceptujemy seksu pozamałżeńskiego ani przedmałżeńskiego. Pod tym względem nasze stanowisko można uznać za podobne do nauczania kościoła katolickiego. Różnica polega na tym, że my traktujemy te zasady poważnie. Druga różnica polega na tym, że zdominowane przez katolików społeczeństwo polskie inaczej ocenia kobietę a inaczej mężczyznę. Kobieta która pozwoli sobie na seks przedmałżeński jest czasami bardzo brzydko nazywana „szmatą”, a męzczyzna uchodzi za „wielkiego maczo” i wszystko mu wolno. Niektórzy ludzie bardzo dziwią się że wśród świadków Jehowy „postawa maczo” nie budzi zachwytu, ale potępienie i że mężczyźni w przypadku popełnienia grzechów seksualnych są traktowani przez zbór tak samo surowo jak kobiety.

Mimo że „nie mówiłem nic nieprzyzwoitego”, gospodarz był wyraźnie zdziwiony otwartością z jaką jego goście wypowiadają się na tak krępujący temat jak zasady dotyczące moralności seksualnej i być może właśnie dlatego pozwolił sobie zadać pytanie, które wtedy Sebastianowi „mocno NIE spodobało się”...

Gospodarz popatrzył na młodą głosicielkę i patrząc jej prosto w oczy zapytał: „Czy dobrze zrozumiałem, że pani, pomimo _bardzo_ zaawansowanego wieku, nie tylko nadal jest dziewicą, ale nigdy nie trzymała pani nawet penisa w ustach?!”

Głosicielkę to pytanie bardzo mocno zasmuciło i oburzyło, ale nic nie odpowiedziała. Widziałem że z oka spłynęła jedna łza, a głosicielka mocno nabrała powietrza, aby uspokoić się, a ponieważ miała duży biust, więc i ja i gospodarz z łatwościa zauważyliśmy sposób w jaki głosicielka próbuje opanować gniew.

Owszem, głosicielka była ubrana w sposób, który nie eksponował jej urody, więc gospodarz mógłby pomylić się o kilka lat gdyby zapytano go o wiek tej kobiety, ale... w mojej ocenie musiał zdawać sobie sprawe że nie jest to ani trzydziestolatka ani nastolatka i że kobieta ma dwadzieścia kilka lat. Mówienie o „zaawansowanym” wieku, a tym bardziej o „bardzo” zaawansowanym wieku (z intencją zakwalifikowania jej do tzw. „starych” panien), to zwykłe buractwo i już „za samo to” gospodarzowi należałaby się „piątka z liścia”... ale byliśmy „w służbie”...

Siedziałem po przeciwnej stronie stolika, na przeciwko gospodarza domu, który mocno zdziwił się, gdy ja wyciągnąłem w jego kierunku swoją prawą rękę, wyprostowaną w łokciu i wyprostowałem pięć palców. Moja dłoń zatrzymała się kilkanaście cm przed twarzą gospodarza, a ja głośno i wyraźnie powiedziałem: „STOP!”

Cofnąłem dłoń, a gospodarz popatrzył na mnie, a wtedy ja powiedziałem, że „mam propozycję”, dotyczącą kontynuowania tej rozmowy. Gospodarz zdziwiony spytał „na czym ta propozycja polega”.

Ja „zaproponowałem” wtedy: „pan teraz grzecznie przeprosi moją koleżankę, a wtedy my oboje będziemy udawali że nie usłyszeliśmy pańskiego nieprzyzwoitego pytania”.

Gospodarz milczał przez około dziesięć sekund i nie umiał wymówić ani słowa.

Wtedy ja wstałem z krzesła i powiedziałem: „Zosiu, idziemy dalej...” a gdy zdziwiony gospodarz na mnie popatrzył, powiedziałem patrząc mu w oczy: „nie zaakceptował pan mojej propozycji, dlatego ani ja ani Zosia nie widzimy możliwości kontynuowania tej rozmowy...”

Po tych słowach i ja i Zosia opuściliśmy to podwórko i poszliśmy dalej.

Po kilku dniach przypadkowo spotkałem tego człowieka na ulicy. Spytał mnie „dlaczego tak nerwowo zareagowałem”, a wtedy ja spokojnie odpowiedziałem: „Niech pan potraktuje sposób zakończenia tamtej rozmowy na podwórku jako moją odpowiedź jak _praktycznie_ my świadkowie Jehowy traktujemy zasady dotyczące moralności. Unikamy przemocy, ale _praktycznie_ dbamy o okazywanie szacunku kobietom.”
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Sebastian

w zeskanowanej przez NNN własnoręcznej odpowiedzi zabetonowanego świadka Jehowy płci żeńskiej zaskakujące jest to, że kwestia rzekomych masowych gwałtów podczas służby kaznodziejskiej traktowana jest jako "coś oczywistego", co nawet nie wymaga dowodu.

każdy z nas słyszał "argumenty" za prawdziwością tej konkretnej religii, mówiące że "świadkowie Jehowy odmawiają służby wojskowej" albo że "świadkowie Jehowy chodzą od drzwi do drzwi". Tutaj faktycznie nie trzeba dowodu, gdyż ogół społeczeństwa wie', że te dwa zjawiska mają miejsce.

ale próba potraktowania rzekomej serii gwałtów podczas służby kaznodziejskiej jako "oczywistej oczywistości" jest równie nonsensowna jak legendy ludowe o rzekomym "mieszaniu krwi". Ani jedno ani drugie zjawisko z całkowitą pewnością nie miało miejsca.
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Gandalf Szary

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 781
  • Polubień: 5166
  • Najbardziej boję się fanatyków.
No więc i ja miałem pewne przeżycie w czasie głoszenia. Otóż w młodości miałem teren w centrum miasta. Opinia o tej dzielnicy nie była dobra. Zamieszkiwali ją ludzie na pograniczu patologii. Otóż głosząc w starej kamienicy z siostrą w średnim wieku, otworzył nam drzwi mężczyzna w wieku 50 lat. Zanim zdążyłem coś powiedzieć, On złapał siostrę za rękę, wciągnął ją do środka mieszkania, a mi przed nosem zatrzasnął drzwi. Wszystko to stało się tak szybko, że nie zdążyłem zareagować. Przez chwilę stałem zaskoczony sytuacją, a w mojej głowie powstała myśl, że tę siostrę jakaś krzywda spotka. Wszedłem więc na chama, nie proszony i na całe szczęście okazało się, że wewnątrz oprócz dwóch mężczyzn jest także kobieta. Niestety wszyscy troje po alkoholu. Sytuacja zakończyła się wydaniem świadectwa i wycofaniem rakiem z tego mieszkania. Ale co się wówczas strachu najadłem to moje!!
„Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest”.

Johann Wolfgang Gothe,