A mnie cieszy, że poruszyłeś ten temat, bo jest to fragment Biblii z którym kompletnie nie zgadzam.
Zgadzam się natomiast, że są to dwie różne przypowieści. O pierwszej można mówić jako o inwestycji (przy założeniu, że skarb jest wart więcej niż to co sprzedał oraz, że właściciel nie miał pojęcia o skarbie i nie wykopał go tuż przed transakcją). Druga mówi o totalnej zachciewajce (zakładając, że cena perły nie była okazyjna). Coś na zasadzie, zastaw się i postaw się. To co łączy obie przypowieści to wynikający z kontekstu czas reakcji. Są to okazje więc trzeba działać możliwie szybko, żeby ich nie stracić. Biorąc pod uwagę, że chodzi o temat dotychczasowego dorobku i środków do życia taki pośpiech nie nazwał bym czymś racjonalnym.
I właśnie o życie i środki do życia mi tutaj chodzi. Szczególnie ta druga przypowieść. Mam perłę i co dalej? Jeść trawę? Żebrać? Oczywiście to wszystko jest napisane w sensie religijnym. Czyli Królestwo niebieskie jest tak ważne, że najlepiej jak oleje dotychczasowe życie sprzedam wszystko i idę w świat? A gdzie spać, co jeść? Środki ze sprzedaży mogą się skończyć (można też je zgubić). W najlepszym wypadku będziesz się utrzymywał kosztem tych, których uczysz (hm.. z kim mi się to kojarzy?). I jak dla mnie jest to zachęta dla naiwnych albo dla tych którzy nie mają skrupułów prowadzić pasożytniczego trybu życia.
I właśnie naiwność. Czasem mam wrażenie, ze dla niektórych religia to droga na skróty do fajnego życia. Zajmij się religią a wszystko inne samo się poukłada. I ten fragment Biblii jakby do tego zachęca. Nie do tego, żeby religia byłą częścią twojego życia a całym twoim życiem.
Tak to rozumiem i nigdy tego nie przyjmę do wiadomości.