dostałam taką pyszną informację, ze zboru w którym się obsługa zakończyła, że bardzo bardzo starano się zaszczepić braciom optymistyczne myślenie o nastepnym dniu, aby się nie martwić, w każdej sytuacji znaleźć coś dobrego.........
no i tak sobie pomyslałam, że nie ma dymu bez ognia...... Więc na moje, to przestali radzić sobie z depresjami, płaczem niemocą wśród wiernych, starsi maja co robić, bo tylko chodza i pocieszają, albo żali wysłuchują, więc postanowiono zaangażowac wiernych w rozwój optymizmu......
Ktos potwierdzi?