29 lipca, w minioną sobotę, Bożenka z kanału "Zawłaszczeni przez sektę" zorganizowała spotkanie grupy exów z WhatsAppa. Postanowiłem tam być, a jednocześnie zrobić sobie 26 lipca po 26 lipca. Spotkanie odbyło się w Chorzowskim parku. Ja już na dworcu kolejowym w Katowicach zostawiłem kilkanaście ulotek "Bezpieczeństwo rodziny" po polsku i ukraińsku przed punktem pomocy dla Ukrainy, ponieważ był w tym momencie zamknięty. Dalsze moje działania kopiuję poniżej, ponieważ wcześniej opisałem je na grupie zamkniętej na WhatsAppie.
Opowiem Wam, jak w niedzielę, po naszym wspólnym spotkaniu o mało nie zderzyłem się z czterema pędzącymi na ślepo rydwanami! Ale przed spotkaniem, w czasie jazdy tramwajem udało mi się porozmawiać z młodą mamą, która siadła na przeciwko mnie z 3 letnim synkiem. On trącał mi nogami torbę i mama mnie za to przepraszała. Ja jej mówię, że nie trzeba, to tylko dziecko, ale już skoro rozmawiamy, to może się pani dziwi, dlaczego mam tu na koszulce napisane "Stop pedofili w zborach, wujku nie krzywdź mnie". Otóż chodzi o to, że urodziłem się w religii św. J. a dopiero po pięćdziesiątce zorientowałem się, że jest to sekta destrukcyjna. Dlatego teraz staram się zapoznać społeczeństwo z ich niegodnym postępowaniem. Teraz jest ciepło, ludzi coraz więcej na ulicach, ale i świadkowie pojawili się ze swoimi stojakami i próbują ich werbować do siebie. Ona to potwierdziła, a zaraz mijaliśmy stojak, więc mi go pokazała. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, aż ona wysiadała przed bramą parku w Chorzowie, a ja dawno w nim nie byłem, więc jadąc dalej myślałem, że już przejechałem sobie i muszę się wracać na piechotę. Pani wzięła ode mnie parę ulotek, a ja się dziwiłem, dlaczego mi nie powiedziała, że tu już jest brama do parku, bo jej mówiłem gdzie i po co jadę. Prawdopodobnie sam ją zagadałem. Ucieszyłem się więc jak przed następnym przystankiem zobaczyłem szyję żyrafy wystającą zza drzew. Ponieważ byłem o około dwie godziny wcześniej, zacząłem się rozglądać po okolicy i tak trafiłem do minibaru "Witaminka". Nie było jeszcze w niej ruchu, więc zacząłem rozmawiać z młodym sprzedawcą. Dowiedziałem się, że za ok. godzinę będą gofry, lody już są, zapytałem o toaletę, i czy będzie dużo ludzi, bo ja się tutaj chcę spotkać z grupą osób i fajnie by było, żeby nie było tłoku. Zapytał czego oczekujemy po pobycie tutaj i skąd jestem. No i w pewnym momencie zagadałem o sprawach świadkowych, czy nie stoją tutaj ze stojakami, ale on tego nie wiedział. W każdym bądź razie jak zobaczył ile mam ulotek, to wziął sobie kilkanaście także dla pokazania kolegom. Ja jeszcze miałem sporo czasu do czternastej i poszedłem bliżej wejścia do parku i postanowiłem rozdawać ulotki. Ludzie jednak nie za bardzo brali, mówili, że się sekt nie boją, ale miałem parę fajnych rozmów, szczególnie z jedną wytatuowaną młodą panią, która zaprezentowała mi sporą wiedzę o sektach. Wzięła ulotki. Z orientowałem się, że ludzie mają teraz umysły na luzie, chcą odetchnąć po całym tygodniu i odpocząć z całymi rodzinami, dzieciom poświęcić więcej czasu i nie chcą angażować się w tak poważne tematy. Nie mieli nawet w większości gdzie włożyć ulotek, dlatego odpuściłem.
Dalszy ciąg nastąpi.