Tak jak ŚJ mówili, że WSZYSTKO w świecie jest złe, tak Wy teraz mówicie, że WSZYSTKO u ŚJ jest złe. Świat nie jest czarno-biały, tak jak Was uczono

Tak jak ŚJ mówili, że WSZYSTKO w świecie jest złe, tak Wy teraz mówicie, że WSZYSTKO u ŚJ jest złe. Świat nie jest czarno-biały, tak jak Was uczono

Kto tu mówi, że wszystko u SJ jest złe?
Bo teraz nie wiadomo do kogo to "WY" było.

Ps. Przypomniała mi się tabliczka u sąsiada. "Uwaga. Dobry pies. Gryzie."

  Jestem za uczeniem dzieci, że należy pomagać innym.  Plany, z tego co mi sie wydaje zmienił ojciec . Mógł zawieźć dzieci i żonę do parku, a sam pomóc temu dziadkowi, a potem podjechać po żonę i dzieci. Każdy byłby zadowolony. Taką wspólną rodzinną pomoc można zaplanować w innym terminie po wcześniejszym uzgodnieniu, żeby i dzieci mogły w niej uczestniczyć. Jak było nieplanowane i sam się zaoferował, to powinien wziąć pod uwagę  również potrzeby rodziny.

 Przykład Jezusa troche nietrafiony. Dlaczego? Jezus pomagał w zasadzie każdemu, a nie tylko tym z najbliższego otoczenia. Dobrze, że ŚJ uczą pomagać starszym. Tylko niech pokażą na przykładzie Jezusa, że taką pomoc mogą udzielać osobom, których nie znają. Tego już w filmie nie znajdziemy i dlatego ten film nie uczy dzieci prawdziwego naśladowania Jezusa. Można by powiedzieć o tym filmie, że ''łyżka dziegciu beczkę miodu zepsuje''.
 
 Tak na marginesie? Dlaczego nikt z nich nie ma rzęs? Nawet Jezus.

   Przesłanie filmu dobre, przejaskrawienie jeszcze lepsze. Bo powiedzmy sobie szczerze - niełatwo pogodzić się dzieciom z nagłą zmianą planów, które przed chwilką zostały im zaproponowane.
 Frustracja i zmarszczona mina Piterka uzasadniona, tym bardziej, że braciszek Władzio sam podkręca atmosferę  mówiąc : ..... jaka piękna pogoda.
   Czegóż można było się jednak spodziewać ? U nich wszystko jest zawsze - ach i och,  podobnie jak z pokazami w szkole teokratycznej, gdzie zazwyczaj domownik zawsze zgadzał się z głosicielem i z utęsknieniem oczekiwał kolejnej wizyty.
( nigdy żadna z sióstr nie usłyszała wulgarnych epitetów i żaden brat nie dostał na plecy pół kilograma mięsa bez kości za nachodzenie w Niedzielę )
 
  Zgadzam się jak najbardziej z wcześniejszymi przedmówcami którzy oczami wyobraźni widzieli ciut inny scenariusz.
 - Pojedziemy do brata Władka oznajmia tato ( widząc  jednak w lusterku grymas i rozczarowanie na twarzach dzieciątek dodaje :
 - pojedziemy  po naszej wspólnej zabawie w parku. )
 Jest Hurrra ? Jest.  Jest wilk syty i owieczka cała?  jest!

 

    A ja się pytam...gdzie podczas rozmowy mamy z Piotrusiem jest Zosia i brat Władek?

 Są na zakupach u Krysi. Po naprawie będzie herbatka ciastka, lody i czekolada.

.
Tak na marginesie? Dlaczego nikt z nich nie ma rzęs? Nawet Jezus.

 Tak na drugim marginesie to rodzice nie mają obrączek 

 

 

Pomaganie tak jest super jest fajne ale my tu nie o pmagamiu mówimy A o manipulacji małych umysłów. Potem taki Piotruś będzie uważał się za mniej wartościowego i będzie miał depresj...dlaczego ?Bo jego potrzeby były zawsze lekceważenie. Zawsze miał się poświęcać dla innych A czy inni poświęcili się dla niego ?
Najpierw trzeba zadbać o własną rodzinne i poczucie ich wartości A dopiero potem o ten bliższy i dalszy świat.
Dzieci trzeba uczyć pomagania i empatii ale nie przez wyciskanie na siłę.

Myślę że te dywagacje są na podobnej  płaszczyżnie co rozmowa o tym czy lepiej jest mieć nogi czy ich nie mieć. Lepiej nie mieć bo przynajmniej stawy w kolanach nie bolą.