Witam wszystkich ciepło
Może niedługo opisze cala swoja historie..... W chwili obecnej to nie ten czas. Krótko wyjasnie. Nigdy nie byłam świadkiem Jehowy lecz osoba mi bliska coraz bardziej odpływa w "najprawdziwsza prawdę".
Czytanie forum jest dla mnie lekarstwem.
Witaj, ja też nigdy nie byłam ŚJ i nie żałuję :-)
I nie poddawaj się, wiem ze ciężko przemówić takiej osobie na własnym przykładzie. Mój mąż ciągle ze mną walczył bym nie szła do tej religii, a ja to brałam za atak diabla i szłam jeszcze szybciej do przodu. Mało tego doszło do tego ze spotkaliśmy się na sali sądowej i sędzia juz podawała takie mniej więcej słowa "w dniu tym a tym związek małżeński który został zawarty dnia tego a tego tam a tam, wyrokiem sądu zostaje dnia dzisiejszego rozwiązany, a małoletnie dzieci zostają pod opieką matki", na szczęście (tak mi się wydaje ) byłam wtedy w trzeciej ciąży na co zwrócił uwagę drugi sędzia czy też ktoś tam nie znam się na tym, a mój mąż powiedział ze on nie chce tego rozwodu, tylko chce mieć rodzinę taka jak kiedyś. No cóż, bylam wtedy bardzo ślepa, i liczyło się wtedy tylko dla mnie jedno WTS. Jeszcze trochę czasu po tej sprawie mi zajęło zanim postanowiłam odejść, chociaż było to bardzo trudne. Dlatego uważam ze nie wolno się poddać, trzeba walczyć!
Bardzo dziękuje Tobie za to co napislas. Dzięki takim wpisom staram się walczyć i nie poddawać. Mam nadzieje, ze kiedyś powiem ze warto było. Cieszę się ze w porę otworzylas oczy i nie stracilas tego co najważniejsze - rodziny. Gratuluje