W takim razie pytanie - kto ma stawiać warunki?
Lepiej jest, jak są narzucane z góry, czy jak się wypracowuje wspólny kierunek?
Warunki są potrzebne,ale powinny być w sensowny sposób ograniczone.Nie można zapędzać się do tego stopnia,żeby zawładnąć czyimś życiem.Chodzi o żywych ludzi,nie o roboty!
Uważam,że wszelka przynależność do jakiejkolwiek grupy wyznaniowej (Kościoła) tylko wtedy ma sens,gdy sprawia radość.W końcu chodzi o wielbienie Boga,czyż nie? Nikt o zdrowych zmysłach nie zostaje śJ wiedząc,że jest ateistą.To się mija z celem.Jeśli ktoś szczerze kocha Boga i chce Mu służyć,to nie potrzebuje bata nad głową,tylko pełnego miłości i troski nadzoru.Osoby stojące wyżej w hierarchii powinny służyć pomocą,a nie traktować resztę jak swoją własność.Zasady powinny być dla dobra ludzi,a nie wygody rządzących.Jeśli wiele osób zgłasza jakieś zastrzeżenia,to powinno się je rozważyć,a nie uciszać buntowników wywaleniem z organizacji.