Cudownie czytać, o dzielnych ludzikach, którzy przebudzają się i odważnie biorą życie w swoje ręce! I to jeszcze wczasach pandemii ( a jak prawda jest prawdą - „no to mamy przesrane
„).
Ja jestem po odłączeniu 2,5 roku. Ostracyzm był bardzo ciężki do przeniesienia. Ale, jak nie my to kto.
Wciąż brakuje mi głębszego sensu życia, spełniałam się z iluzją życia w przyszłości
.
A teraz odnajduje się w byciu tu i teraz ( dosłownie).
Przykre jest, że osoby, które się przebudziły razem ze mną nie potrafiły odejść i również objęły mnie ostracyzmem ( paranoja). Tyle dowodów i argumentów. I okazali się jednak zabetonowani... no cóż, każdy w/g swojej dojrzałości.
Gratulacje i ukłon w stronę wszystkich odważnych👍🏻.
I oczywiście odwagi dla niezdecydowanych. Życie wam ulatuje. Nie podjęcie decyzji to też decyzja.