To żeśmy się dowiedzieli, ambasador postawił diagnozę że...........nie myślimy. .
To naprawdę straszne.
Miód, chociaż słodki, nadmiarem słodyczy tłumi apetyt i sprowadza mdłości; kochaj z umiarem.
Tak sobie myślę, że Ambasador reprezentuje typowo religijny sposób myślenia (choć wiem, że zaprzeczy, bo przecież nie myśli o żadnej religii...). Jest to myślenie dzielące, czyli tworzące podział na my i oni : my i oświeceni. To myślenie niestety bardzo pomaga sektom w łowieniu ludzi. Zwłaszcza tych duchowo nastawionych do świata i krytycznych wobec zinstytucjonalizowanych religii. My to to nawróceni chrześcijanie (a nie np. nawróceni buddyści) , a inni cała reszta, w tym wierząca. Odwołuje się do Biblii bardzo literalnie zresztą rozumianej. Miłość tak, ale warunkowa, taka która zgodna jest z Jego rozumieniem Biblii. Inna np. homoseksualna jest zła. Oczywiście można sobie zadać pytanie po co w takim razie Bóg sprawił, że ktoś kocha "inaczej". Ale osoba "nawrócona" nie zada sobie tego pytania bo spowoduje to dysonans poznawczy, a jeśli już je zada to po prostu zastosuje mechanizm racjonalizacji. Nie dostrzega też w gruncie rzeczy amoralności jaka ukrywa się za takim myśleniem.
"I tutaj jest przysłowiowy pies pogrzebany...ludzki humanizm, czy Słowo Boże ?...Człowiek dokonuje wyboru, lecz z tego będzie rozliczony przed Stwórcą, czy tak uważa czy myśli inaczej" (Ambasador)
Właśnie, znowu podział, albo to albo to. Humanizm (nigdy do końca nie rozumiem dlaczego) jest czymś w opozycji do Biblii. Jest to dość ciekawy pogląd zważywszy fakt, że Biblia jest jak najbardziej ludzkim pismem.. , napisanym w gruncie rzeczy przez człowieka. Myślenie religijne jest zawsze myśleniem dzielącym, inaczej być nie może. Człowiek jest zamknięty w swojej iluzji, inaczej myślący jest postrzegany jako zagrożenie a więc nie może mieć racji, bo rację ma Pismo (odpowiednio zinterpretowane). Oczywiście tych interpretacji jest tysiące ale dla umysłu religijnego nie stanowi to "problemu" (oczywiście do czasu). Inaczej myślący błądzi, myśli inaczej, musi się nawrócić itd. Jego życie jest niepełnowartościowe bo tylko to z Bogiem jest wartościowe, ma sens. Oczywiście umysł religijny będzie temu zaprzeczał, że tak myśli bo jego nadrzędnym celem jest przyciągnięcie do tego myślenie a nie zrażanie potencjalnego "nawróconego". Ale w głębi serca tak właśnie myśli , a jak rodzą się w nim wątpliwości to stosuje racjonalizację.
Tak naprawdę ja też tak myślałam. W sekcie Moona tak myślałam. Oczywiście trzeba zamienić Biblię na Boską Zasadę. Nowe narodzenie na życie z Moonem , jest to takie samo. Tych , którrzy nie są z nami trzeba nawrócić, oczywiście nie powiemy im wprost, że są "idiotami" bo żyja bez Boga, zastosujemy za to love bombing, żeby poczuli że ich kochamy a potem to już z górki pójdzie. Potem zastosujemy warunkową miłość (jesteś super ale fajnie by było gdybyś się nawrócił, bo inaczej to będziemy Cię kochać jakby mniej...), No wiesz ten Twój styl życia jest nie końca "biblijny" , Zgodny z "Boską zasadą" (bo np. kochasz inaczej, wierzysz inaczej, należysz do jakiegoś wyznania, które źle czci itd.)