Przypomniało mi się jak kiedyś studiując ze śJ rozmawialiśmy o zawodach zakazanych, bądź niewskazanych. Pamiętam, jak wśród tych zawodów osoba prowadząca ze mną studium wymieniła zawód strażaka, bo... jest to służba mundurowa, i jeszcze... tu był nokaut..."a jak przyszłoby gasić kościół i ratować obrazy, to śJ nie powinien tego ratować"
. Po kilku latach w Przebudźcie się wydanym po ataku na WTC przeczytałem wspomnienia brata który był strażakiem, i ratował ludzi po zamachu. To jak to w końcu jest w jednym państwie można być strażakiem, a w innym nie?
Czy świadek jehowy może byś sołtysem? Lub kimś kto piastuje stanowisko z wyboru.
A jak taki śJ sołtys miałby się zachować, kiedy podczas jakiegoś święta państwowego trzeba by stać na baczność i śpiewać hymn? Albo podczas sesji rady gminnej w której musi uczestniczyć miałby zająć głos w sprawie planowanej budowy chodnika od przystanku PKS do kościoła w sołectwie będącym pod jego opieką? Jakiego by stanowiska nie zajął to komuś podpadnie, albo współwyznawcom, albo sąsiadom.