Historia prawdziwa
Był mężem i ojcem pięciorga dzieci. W drabinie WTS wspiął się wysoko. Jako "wspaniały" nadzorca, starszy zawsze lubił udzielić niegrzecznym dzieciom na sali stosownego 'biblijnego' skarcenia. Będąc "wspaniałym" pasterzem otrzymywał wiele przywilejów. Jako przykładny głosiciel, pionier lubił poświęcać czas innym ludziom i im głosić, czasem odbywało się to kosztem rodziny, w szczególności dzieci. Lubił grać na gitarze.
Ona była zawsze mu uległa, przecież nie znosił sprzeciwu. Dzieci musiały być mu posłuszne, musiały. Najpierw rok po roku, przyszła trójka z nich. Nie używał antykoncepcji bo to grzech w tamtych czasach. Dzieci chodziły jak w zegarku. Gdyby użyły tak nikczemnego słowa jak "nie", za ścianą wisiał "dr Paskowski". Znały go dobrze. Zawsze był aktywny, gdy chciały wyrazić swoje odmienne stanowisko. Nie mogły. "Dr Paskowski" uaktywniał się w ich chorobie. Niestety często chorowały. Czasem "dr Paskowski" udzielał porad publicznie. Terapia ta dla nich trojga była najbardziej bolesna, ale przecież trwało to krótką chwilę...
"Dr Paskowski" nie był psychiatrą, ani psychologiem. Nie potrafił ocenić jak ta terapie odbije się na psychice jego trojga małych pacjentów za jakich czas. On w wieku dwudziestu paru lat oddał się kobiecie będącej prawie 20 lat starszej od niego, mimo że miała córkę prawie w jego wieku. Ona starsza oddała się już wcześnie, wiedząc jaki ciężar będzie na sobie nosić i jakie będzie to brzemienne w skutkach, ona młodsza oddawała się nie jednemu. Niestety "dr Paskowski" nie potrafił leczyć ran, które sam zadawał.
Po pewnym czasie przyszła kolejna dwójka dzieci. W dalszym ciągu antykoncepcja była grzechem. Tym razem Patriarcha rodu, zapomniał o swoim przyjacielu "dr Paskowskim", nie wpuszczał już go do domu. Nowemu "dr Pobłażliwemu" przyglądała się trójka ze starszego rodzeństwa z zazdrością, a nawet z zawiścią. Nowy dr zagościł w domu na stałe.
Nasz wspaniały bohater, "wspaniały pasterz" stracił kontakt ze swoimi pociechami, zarówno leczonymi przez "dr Paskowskiego" jak i tymi, które były poddawane "dr Pobłażliwemu".
Żona Patriarchy rodu nigdy nie porozmawiała z nikim, że w ich domu gościł profesor "dr Paskowski". Sama z resztą była poddana nie znoszącemu sprzeciwu mężowi. On zawsze jej przypominał jakim dobrym lekarzem jest Pani dr Rózga Karności Prz 23:13-14.