Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Relacje córka - matka w świadkowskiej rodzinie...  (Przeczytany 8836 razy)

Offline Trinity

Odp: Relacje córka - matka w świadkowskiej rodzinie...
« Odpowiedź #30 dnia: 21 Lipiec, 2018, 07:26 »
Villa Ella zawsze wiedziałam żeś silna babeczka teraz wiem dlaczego
zrobiłaś mi wczoraj wieczór
co z siostrą?


Offline Villa Ella

Odp: Relacje córka - matka w świadkowskiej rodzinie...
« Odpowiedź #31 dnia: 21 Lipiec, 2018, 12:39 »
Na siostrę nigdy nie było takiego nacisku, jak na mnie w temacie świadków. Może dlatego, że od początku była z matką i babcia nie miała na nią żadnego wpływu. Miała ona też większy kontakt z matką. Moja siostra była niezwykle ślicznym dzieckiem, taką dziewczynką jak laleczka że ślicznym blond lokami, niebieskimi oczami i twarzą anioła. Czasem też dostała w skórę od matki, ale sprawiała wrażenie tak kruche i delikatnej istotki, że na kilku klapsach się kończyło. Nie to, co ja, duża i silną. Miała problemy z nerkami i często trafiła do szpitala. Często musiała chodzić do toalety, dlatego mama rzadko zabierałam ją na zebrania. A jak skończyła podstawówkę, to akurat był ten czas, kiedy ja odsunęłam się od zboru, no to jej też już nikt nie zmuszał..
Po maturze poszła do tej samej szkoły policealnej, co ja, tylko na inny kierunek. W wu uczonym tam zawodzie, pracuje do dziś. Na studia iść nie chciała. W czasie nauki mieszkała u mnie. Po szkole wyszła za mąż i wyjechała za granicę. Wyrosła na osobę o silnym charakterze. Jej życie potoczyło się bez większych wstrząsów. Żyję normalnie, mamy dobry kontakt. Średnio 2x w roku się odwiedzamy. Temat świadków jest jej obojętny. Pamięta, że tam byłyśmy, ale wspomina to bez jakiejkolwiek traumy.
« Ostatnia zmiana: 21 Lipiec, 2018, 12:43 wysłana przez Villa Ella »
Obojętnie czy postąpisz według czyjejś rady, czy według własnego uznania, konsekwencje zawsze poniesiesz  ty sam.


Offline Matylda

Odp: Relacje córka - matka w świadkowskiej rodzinie...
« Odpowiedź #32 dnia: 21 Lipiec, 2018, 14:30 »
Ellla dość straszna i mrożąca krew jest Twoja opowieść.
Jesteś dzielna dziewczynka :) Wiedziałam że jesteś dzielna ale nie miałam pojęcia że to życie(czyt.Mammma :o) tak Cie doświadczyło.
Przytulam,bo twardziele też potrzebują przytulania :)

W przeciwieństwie do większości opowieści waszych dziewczyny,moja matka zbiła mnie tylko raz w życiu,jeszcze jak nie była w jehowych a ja miałam 7 lat. Tak mnie tłukła że połamała mi na dupie  i na plecach miotełkę drewnianą.Chyba się skutecznie wystraszyła tego co mi zrobiła i dotarło do jej pustego łba że może się w kryminale znaleźć za takie numery.To też już mnie więcej nigdy nie biła.Po latach kiedy jej to przypominałam zapierała się że nigdy w życiu taka sytuacja nie miała miejsca >:(

Potem jak już sie do sekty zapisała miała cały repertuar metod na wymuszenie tego co chciała i na upokarzanie mnie.
Napiszę o tym tylko muszę pare dni poyśleć i zebrać to w kupę. No i po drugie musi się nasz urlop skończyć,nie chce sobie psuć wypoczynku.



Offline Minnie

Odp: Relacje córka - matka w świadkowskiej rodzinie...
« Odpowiedź #33 dnia: 23 Lipiec, 2018, 19:32 »
To i ja opowiem swoją historie, a będzie to pierwszy mój post na tym forum.

Zawsze byłam bardzo grzecznym i posłuszny dzieckiem, robiłam wszystko, aby zadowolić moich rodziców, a w szczególności mamę. Zawsze była bardzo krytyczna, znajdowała błędy których może się przyczepić nawet jeśli bardzo się staraliśmy. Myślę że to jest powodem dla którego przez całe życie, zamiast robić to czego pragnęła, zawsze robiłam to czego oczekiwało ode mnie odroczenie. Mam poczucie że chrzest nie był moja decyzja, gdyby nie oczekiwania otoczenia na pewno bym się na niego nie zdecydowała. Niestety to zrobiłam.

Problemy w kontaktach z moja mama zaczęły sie gdy ukończyłam szkołę i zaczęłam pracować. Oczywiście jak wzorowa młoda siostra byłam pionierka. W tym czasie w pracy poznałam mężczyznę- inteligentny, oczytany, no ale "światus". Zaczęliśmy się kontaktować i potajemnie spotykać. Wiedziałam, że jeśli nasza relacja wyjdzie na jaw kochani bracia nie dadzą mi żyć. Oczywiście sie dowiedzieli. Zaczęły się szantaże emocjonalne w moja strone. Mama wszystkimi sposobami próbowała zakończyć moj związek, słyszałam że "już nie kocham swojej prawdziwej rodziny", "że wybieram sobie nowa rodzinę, a prawdziwą porzucam", "ze ich juz nie kocham". Bardzo bolały mnie te słowa. Nie uważałam aby miłość do mężczyzny mogła przekreślić moją miłość do najbliższych. Jak widać wg mojej mamy tak było. Zaczęła nasyłać do mnie braci i siostry, aby przekonać mnie jak 'źle' postępuje. Usłyszałam od jednej z sióstr, ze jak sobie wyobrażam ślub ze swiatusem, nikt z moich bliskich przyjaciół przecież na taki ślub nie przyjdzie (jakby w małżeństwie najważniejsze było to kto będzie słuchał naszej przysięgi😐).

W pewnym momencie mama zgłosiła do starszych, że prowadzę sie niemoralnie twierdząc, ze to jedyna droga abym sie opamietała. Bracia zdołali komitet sadowniczy (swoja drogą mogli to zrobić jeśli moja mama nie miała na to dowodów, nie było świadków, ja nie przyznałam się do popełnienia jakiegokolwiek grzechu?). Byłam rozdarta, zależało mi bardzo na rodzinie (najbardziej aby nie stracić kontaktu z siostrą) ale nie chciałam kończyć zwiazku z tym wspaniałym mężczyzną. Aby nie zostać wyrzucona przyznałam się do wszystkich błędów które zarzucała mi mama i powiedziałam ze bardzo żałuję). Nie zostałam wykluczona.

Szybko zdecydowaliśmy się na ślub, to ja nalegam, nie chciałam już mieszkać z moimi rodzicami. Oficjalnie przeniosła się do innego zboru. Od dwóch lat nie uczeszczam ba zebrania i nie mam zamiaru nigdy tak wrócić. Przeżycie z tamtych lat doprowadziły mnie do depresji, załamania, miałam myśli samobójcze. Do dzisiaj mam dni gdy myślę ze nie jestem warta niczego.

Z rodzicami utrzymuje kontakt, ale unikam tematów zbiorowych. Myślę że wiedzą jaka jest moja 'duchowa sytuacja', ale nie chca poruszac tematu.

Jakiś czas temu zaczęłam się zagłębiać w to czego byłam uczona przez te wszystkie lata i czuje sie oszukana.


Offline PoProstuJa

Odp: Relacje córka - matka w świadkowskiej rodzinie...
« Odpowiedź #34 dnia: 01 Sierpień, 2018, 23:20 »
O Yeah Bunny...
czy masz grupę kontrolną do swoich badań? Tzn. historie relacji matki-córka u ateistów lub wyznawców np. katolicyzmu?
Wybierając tylko kilka przykładów relacji można w zasadzie udowodnić każdą tezę!
Wybierzesz "normalne" rodziny - wyjdą "normalne" relacje. Wybierzesz "nienormalne" rodziny - wyjdą "nienormalne" relacje.
Rozumiem, że to są badania jakościowe, a nie ilościowe?
Bo coby dało się zrobić porównania (rzetelne, naukowe) to wypadałoby mieć minimum 30 osób z grupy Świadków i minimum 30 z grupy kontrolnej...
No chyba, że to nie są badania naukowe...

Rozumiem ponadto, że badacz ma od razu hipotezę, że relacje w rodzinie Świadków nie będą najlepsze...


Offline ewa11

Odp: Relacje córka - matka w świadkowskiej rodzinie...
« Odpowiedź #35 dnia: 02 Sierpień, 2018, 12:29 »
O Yeah Bunny...
czy masz grupę kontrolną do swoich badań? Tzn. historie relacji matki-córka u ateistów lub wyznawców np. katolicyzmu?
Wybierając tylko kilka przykładów relacji można w zasadzie udowodnić każdą tezę!
Wybierzesz "normalne" rodziny - wyjdą "normalne" relacje. Wybierzesz "nienormalne" rodziny - wyjdą "nienormalne" relacje.
Zgadza się. Moi rodzice to katolicy, a niektóre fragmenty w tym wątku brzmią tak, jakbym czytała o swojej rodzinie.
Jedno jednak mogę powiedzieć, tak jak moje przedmówczynie: niełatwe dzieciństwo i młodość zahartowały mnie na resztę życia.


Offline ewa11

Odp: Relacje córka - matka w świadkowskiej rodzinie...
« Odpowiedź #36 dnia: 02 Sierpień, 2018, 14:22 »
Każda historia może być pokrzepieniem dla innych mogących mieć w jakiejś kwestii podobne przejścia.

Zgadzam się. Jak sobie poczytam, jak inni mieli, to trochę mi lepiej, że nie ja jedna tak miałam. Może zabrzmiało to trochę egoistycznie, ale tak jest. A co do trudnych rodziców, to już kiedyś pisałam, że mi pomogły książki "Toksyczni rodzice" i "Szantaż emocjonalny". Polecam też książkę "Matki, które nie potrafią kochać". Pozdrawiam


Offline Ruda woda

Odp: Relacje córka - matka w świadkowskiej rodzinie...
« Odpowiedź #37 dnia: 05 Wrzesień, 2018, 22:36 »
w szkole średniej poznaję chłopaka. nieudacznik, sierota ale na swój sposób się kocham w nim moją głupią miłością młodzieńczą. jak się po nastu latach okazuje mój ojciec zrobił wszystko żeby nas rozdzielić. nie będę tego oceniać na tym etapie, być może jakby gnojek miał jaja to by walczył. ale miał wydmuszki, więc chwilowo kij z nim. po chrzcie ze 2 lata później na kongresie w Szczecinie poznaję mojego męża (obecnego do teraz mimo wsio). do dziś ze szczegółami jestem w stanie opisać jak wtedy był ubrany. chwilę przed ślubem byłam zaręczona jeszcze z innym bratem, który obecnie mieszka z żoną i synem w UK. takie gówno org, co ani pracy ani mieszkania ani niczego nie miało, ale czuło się ważne. ja oddałam pierścionek zaręczynowy, to wysłał jako darowiznę do ORG. zastanawiam się na ile wycenioną, i czy ma frajer świadomość, że go wydymali. ale spoko nie moja sprawa.
będę pisać sukcesywnie. jak trzeba będzie to posklejam w 1 temat
"Nigdy nie próbuj upodobnić kogoś do siebie. Ty wiesz - i Bóg wie to również - że jeden taki egzemplarz jak ty zupełnie wystarczy"  Ralph Waldo Emerson