I ja mam podobnie, bo poza ścisłą rodziną, tak naprawdę zależy mi tylko na kilku osobach i to w dodatku takich, z którymi naprawdę rzadko się widuję, ale czasem rozmawiamy przez telefon. Gdyby ktoś z nich odszedł, mogłoby się okazać, że coraz mniej mnie trzyma.
Paradoks mógłby polegać na tym, że zarówno ja, jak i oni tak myślą. Każdy czeka. Nikt nie chce być pierwszy, nie chce ryzykować. W zasadzie to samo ma się do wątpliwości w tej organizacji - niemal każdy je ma, niemal każdy podchwyci temat jak dobrze się go ugryzie, ale boisz się trafienia na tą jedną nieodpowiednią osobę, więc nie zaczynasz i nawet możesz dojść do momentu, w którym czujesz wyobcowanie w swoich poglądach. A to samo może dotyczyć każdego wokół na Sali Królestwa.