Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Miłosc do siebie - czy to coś złego?  (Przeczytany 2025 razy)

Offline Kleryk

  • Głosiciel
  • Wiadomości: 465
  • Polubień: 2245
  • Aby zacząć myśleć musisz przestać brać 'Prozium'
Miłosc do siebie - czy to coś złego?
« dnia: 20 Sierpień, 2019, 22:14 »
Jakiś czas temu na zebraniu był studiowany artykuł: Nie dajcie się oszukać „mądrości tego świata”
https://www.jw.org/pl/publikacje/czasopisma/straznica-do-studium-maj-2019/nie-dajcie-sie-oszukac-madrosci-swiata/

Uważam artykuł ten za bardzo szkodliwy i niebezpieczny!



W dwóch śródtytułach: ZMIANA POGLĄDÓW W KWESTII MIŁOŚCI WŁASNEJ oraz BIBLIJNY POGLĄD NA MIŁOŚĆ WŁASNĄ wypowiedziano wiele kłamliwych i nieprawdziwych zdań.

Przykłady:

Cytuj
Nie jesteśmy więc zaskoczeni, że świat zachęca do myślenia tylko o sobie. W pewnej encyklopedii stwierdzono, że w latach siedemdziesiątych nastąpił boom na poradniki. Niektóre „zachęcały, żeby poznać i zaakceptować siebie oraz cieszyć się z tego, kim się jest”. W jednej z takich książek napisano: „Kochaj tę najpiękniejszą, najbardziej interesującą i najbardziej wartościową osobę na świecie — siebie”.
To nie prawda. Swat nie zachęca do myślenia tylko o sobie! Kochanie Siebie nie wyklucza kochania innych.

Cytuj
Obecnie wiele osób ma o sobie tak wysokie mniemanie, że ich zdaniem nikt — nawet Bóg — nie może im mówić, co jest dobre, a co złe.
Totalna bzdura. Wysokie mniemanie nie ma nic wspólnego z tym czy ktoś jest wierzący czy nie!

Cytuj
Biblia uczy, że mąż i żona powinni nawzajem się szanować (...) Zupełnie inaczej zapatrują się na to osoby, które kierują się mądrością tego świata — twierdzą, że każde z małżonków powinno skupić się na zaspokajaniu własnych potrzeb.
Kolejne kłamstwo. Przeczytałem kilka świeckich książek w tej tematyce, w każdej podkreślona była wartość szacunku w małżeństwie. Skupianie się wyłącznie na potrzebach małżonka a nie branie pod uwagę potrzeb własnych może doprowadzić do rozbicia związku. Zrównoważony pogląd na potrzeby swoje i małżonka według 'mądrości tego świata' pomaga w małżeństwie. Natomiast poświęcanie się i zatraceni siebie prowadzi do katastrofy.

Cytuj
ludzie, którzy kochają przede wszystkim siebie i do tego samego zachęcają innych, stają się aroganccy tak jak Szatan.
Nie potrafię tego cenzuralnie skomentować.

Cytuj
Ale Biblia nie uczy, że powinniśmy wynosić się nad innych.
Kto tak uczy? Nigdzie nie spotkałem się z takimi poglądami.

Cytuj
Ludzie ci sądzą, że uważanie innych za ważniejszych od siebie prowadzi do tego, że zostaniemy wykorzystani. Ale zastanówmy się, jakie rezultaty przyniósł promowany przez świat Szatana egoizm. Co sam zaobserwowałeś? Czy egoiści są szczęśliwi?
Kolejna manipulacja. Branie pod uwagę swoich potrzeb to nie egoizm. Zadbanie najpierw o siebie a później o innych to nie egoizm.

Cytuj
Możemy być wdzięczni, że Jehowa przez swoją organizację chroni nas przed mądrością tego świata
Znów nie jestem w stanie cenzuralnie tego skomentować!


Dlaczego uważam ten artykuł za bardzo szkodliwy:

Wiele braci ma olbrzymie problemy emocjonalne właśnie dlatego, ze nie potrafią pokochać siebie. Organizacja zamiast im pomóc to jeszcze nie pozwala na taką miłość.
Jeżeli ktoś nie kocha siebie to jakże ciężko będzie mu pokochać innych.
Czy celem tego artykułu jest stworzenie kolejnych pokoleń inwalidów emocjonalnych?

W ratownictwie wodnym jest zasada, że jak ratownik wyciąga kogoś z wody to ma najpierw myśleć o sobie. On jest najważniejszy!
Dlaczego?
Ponieważ gdyby coś mu się stało nie będzie w stanie uratować tonącego.
Według rozumowania organizacji jest on Egoistą aroganckim jak Szatan!
"Kłamstwo powtarzane 1000 razy staje się prawdą."
Josef Goebbels


Offline Gandalf Szary

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 771
  • Polubień: 5137
  • Najbardziej boję się fanatyków.
Odp: Miłosc do siebie - czy to coś złego?
« Odpowiedź #1 dnia: 20 Sierpień, 2019, 23:03 »
Ogólnie można powiedzieć, że organizacja uczy być nieasertywnym. Ja ze swego doświadczenia, także na sobie samym zauważyłem brak szacunku do osób, które nie potrafią być asertywne, które boją się wypowiedzieć swe zdanie ani go obronić w imię zachowaniu pokoju. Nawet w rodzinie taka osoba szybko zostanie zdominowana przez resztę domowników, stanie się przysłowiowym kapciem, pantoflarzem, ze zdaniem którego nikt liczyć się nie będzie. Stanie się ofiarą, którą każdy może kopnąć potrącić, szturchnąć itp.
Nie wiem czy można postawić znak równości pomiędzy asertywnością, a miłością do siebie, ale wydaje mi się, że poniekąd, może nie bezpośrednio, jednakże cechy te mają dużo wspólnego ze sobą. 
„Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest”.

Johann Wolfgang Gothe,


Offline Lemuel

Odp: Miłosc do siebie - czy to coś złego?
« Odpowiedź #2 dnia: 21 Sierpień, 2019, 00:40 »
Tak ukształtowanymi ludźmi łatwo się manipuluje i rządzi, i taki cel mają podobne artykuły.
Ileż to ja razy widziałem braci godzących na różne prace, tylko dlatego, że nie potrafili odmówić. A później narzekali jak to im ciężko.
Asertywne zachowania są nierozumiane. Pamiętam, gdy brat starszy zapytał mnie, czy nie podjąłbym się wykonania pewnej pracy. Powiedziałem, że się zastanowię i dam znać. On na to - "Ale musisz wpisać się na listę teraz"- i tak kilka razy. Więc ja na to- "w takim razie - nie". I wielkie zdziwko  :o, choć to on nie dał mi prawa do zastanowienia.
 Brak szacunku ze strony starszych był w moim zborze nagminny...


Offline Terebint

Odp: Miłosc do siebie - czy to coś złego?
« Odpowiedź #3 dnia: 21 Sierpień, 2019, 03:28 »
Wiem, że jakby nie na temat, ale od razu tak automatycznie przypomniało mi się takie podsumowanie kazania starszego: "I choćbym nie wiem, jak było dobrze, my musimy ciągle powtarzać, że będzie coraz gorzej".

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że istnieje coś takiego jak egoistyczna miłość do siebie. Setki współczesnych poradników "cołczingowych" to nic innego, jak po prostu instrukcja do produkcji narcystycznych psychopatów.

To jest taki paradoks, że prawdziwa miłość do samego siebie nie jest egoistyczna i bez tej miłości do samego siebie człowiek nie jest w stanie pokochać kogokolwiek innego, z Bogiem na czele.
"Dusza jest całym światłem... Ciemność jest spowodowana martwym sercem, które ożywić może ból". Hazrat Inayat Khan


WIDZĘ MROKI

  • Gość
Odp: Miłosc do siebie - czy to coś złego?
« Odpowiedź #4 dnia: 21 Sierpień, 2019, 06:43 »
Wiem, że jakby nie na temat, ale od razu tak automatycznie przypomniało mi się takie podsumowanie kazania starszego: "I choćbym nie wiem, jak było dobrze, my musimy ciągle powtarzać, że będzie coraz gorzej".

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że istnieje coś takiego jak egoistyczna miłość do siebie. Setki współczesnych poradników "cołczingowych" to nic innego, jak po prostu instrukcja do produkcji narcystycznych psychopatów.

To jest taki paradoks, że prawdziwa miłość do samego siebie nie jest egoistyczna i bez tej miłości do samego siebie człowiek nie jest w stanie pokochać kogokolwiek innego, z Bogiem na czele.

Pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą.

Piszesz że setki poradników coachingowych, to instrukcja do tworzenia narcystycznych osobowości, nic bardziej mylnego.

Przerobiłem tego trochę w swoim życiu, z racji pracy i dla mnie osobiście, praca nad sobą, motywacja, nigdy nie była narcyzmem.

Poza tym, albo się takim rodzisz i nim jesteś, albo nie, nie są do tego potrzebne żadne instrukcje bo ich nie ma.

Albo jesteś egoistycznym samolubem albo nie.

Należy dodać, a skąd ten coach, przywędrował do nas?

Dwadzieścia parę lat temu, gdy zajmowałem się marketingiem zarządzając strukturą biznesową obejmującą 2500 przedstawicieli biznesowych, w tym była setka menedżerów różnych poziomów, COACH, to był trener, nie osobisty, lecz dla poszczególnych struktur.

W tamtym czasie takim trenerem z zachodu był Brian Tracy, zresztą tworzy do dziś i co ciekawe, wprowadzając Jego rady trenerskie, wszystko szło do przodu.

Dziś takim "mistrzem"' , jest Joe Vitalie napisał bardzo motywujące pozycję, wiele ich mam i w żadnej nie wyłuskałem szkolenia, czy choćby sugestii w kierunku narcyzmu.

Taka pozycja: "Jak wprowadzić klienta w trans kupowania", konkretne rady co robić by sprzedać i to działa, choć z drugiej strony, "trans kupowania"?

Co to za twór, oczywiście że manipulacja, jak wszystko dzisiaj, włącznie z rządem, opozycją, dziennikarzami czy pracodawcą.

Po Polsku mamy trenerów, nie coach-majstrów, a że się ich namnożyło to inna kwestia, kasa, tylko to się liczy i to jak ją wyrwać.

"Stwórz klientowi problem, następnie daj rozwiązanie."

To dewiza dzikiego coachingu, który przyszedł z zachodu.

Narcyzmem się rodzisz, po naszemu egoistycznym samolubem.
« Ostatnia zmiana: 21 Sierpień, 2019, 06:46 wysłana przez WIDZĘ MROKI »


Offline pies berneński

Odp: Miłosc do siebie - czy to coś złego?
« Odpowiedź #5 dnia: 21 Sierpień, 2019, 07:21 »
Czy celem tego artykułu jest stworzenie kolejnych pokoleń inwalidów emocjonalnych?
Celem może też być wywołanie awersi na wszelkiego rodzaju poradniki z dziedziny zdrowia emocjonalnego.Masz problem to masz starszych.Na samą myśl o ominięciu tych "specialistów" odruchowo reagujesz jak przy dotknięciu gorącego pieca.
Ludzie nie dlatego przestają się bawić, że się starzeją, lecz starzeją się, bo przestają się bawić.


Offline Ostatni Mohikanin

Odp: Miłosc do siebie - czy to coś złego?
« Odpowiedź #6 dnia: 21 Sierpień, 2019, 08:37 »
Trudno kochać innych kiedy nie kocha się siebie.


Offline Siedemtwarzy

Odp: Miłosc do siebie - czy to coś złego?
« Odpowiedź #7 dnia: 21 Sierpień, 2019, 09:46 »
Klasyczny artykuł, mający wierzących ludzi jeszcze bardziej sprowadzic do parteru. Kiedys na zebraniu padło pytanie, kto najlepiej wie co jest dla nas najlepsze? Zgłosiłem sie i odpowiedziałem, że to co jest najlepsze dla nas wiemy my sami, bo nasze pragnienia i potrzeby, tylko my umiemy zdefiniować dla siebie z pełna precyzja. Oczywiście po zebraniu podbija jeden straszak i pyta się co leżalo u podstaw takiej odpowiedzi. Jak zwykle odpowiedzialem, ze glebokie studium biblii połaczone z żarliwa modlitwą.
Takie artykuły mają zagłuszyć ludzkie odruchy. Bo ktoś kto nie ma w poważaniu siebie, bedzie przewartościowywał innych. Nie  będzie ich zwyczajnie rozumiał. Bo jeśli ja lubie grac w pilke i mam na to wyznaczony czas to rozumiem osoba ktora kocha taniec i tez ma na to wyznaczony czas. Nie będę robił wymówek, ze traci czas. Jednak kiedy nie mam miłosci własnej to będę krytykować tych, którzy nie ida na wieczorną zbiorke tylko jada wtedy do kina, na siłownie czy zwyczajnie spotkać sie z kumplem czy psiapsiółkami. To tylko wycinek tego zagadnienia, bo jest ono bardzo głebokie i ciekawe.
Ten artykuł jest szkodliwy, ale chyba to już norma w orgu, że każdy artykuł jest pod potrzeby CK.


Offline Cytryna

Odp: Miłosc do siebie - czy to coś złego?
« Odpowiedź #8 dnia: 21 Sierpień, 2019, 11:40 »
Kolejny zabijający własną osobowość artykuł.Byłam dzieckiem wobec którego stosowano przemoc słowną i fizyczną.Nie wykształciłam więc tej zwykłej,zdrowej miłości do siebie.Męczyłam się przez 40 lat.Liczyłam,że biblia,praca nad sobą ,służba,zebrania ,towarzystwo współwyznawców mnie wyleczy-bo przecież jest to dobrą ,doskonałą wolą bożą.Nie stał się jednak cud.Skorzystałam z terapii.Dopiero ten długi proces spowodował ,że umiem kochać siebie ,jednocześnie uznając swoje wady,nie widzę już tylko w czarno-białych barwach.Teraz mam wiele zrozumienia i miłości dla ludzi,nie dzięki byciu SJ.

Znam małżeństwa pionierów,którzy słuchali tych idealnych rad w stylu: "Nie ma nic lepszego na zbudowanie silnych więzi małżeńskich jak....wspólna służba kaznodziejska"-część z nich małżeństwem już nie są,inni borykają się z problemami bardziej niż małżeństwa nie pionierujące.Także tego  :-\ :-\ :-\


Offline Trinity

Odp: Miłosc do siebie - czy to coś złego?
« Odpowiedź #9 dnia: 21 Sierpień, 2019, 11:42 »
czemu ja tego nie wiedziałam 20 lat temu?
jestem strażnicowym przykładem jak się nie kochać.
bo raz że wychował mnie ukryty narcyz bezinteresowny skurwysyn
dwa trafilam w zborze na zwykłą rodzinę narcyzow którzy za zwykłe podwiezienie
do domu oczekiwali hołdu i czci.
żyłam więc sobie że jestem takim pyłem na szali nic nie wartym
nie wartym mości, podwiezienia itp.
dziś mam tego efekt 2 choroby autoimmunogiczne czyli takie gdzie mój własny organizm
zwalcza sam siebie 🤗
stres który był moim chlebem powszednim  zakwaszał mnie i powodował choroby
dziś brakuje mi tylko żeby ta cała sekt pierdykła


 


Offline zenobia

Odp: Miłosc do siebie - czy to coś złego?
« Odpowiedź #10 dnia: 21 Sierpień, 2019, 11:52 »
Droga Trinity , az serce boli gdy się to czyta /a ja ponoć nie mam serca /  :-**


Ola

  • Gość
Odp: Miłosc do siebie - czy to coś złego?
« Odpowiedź #11 dnia: 21 Sierpień, 2019, 12:23 »
Tak bardzo nas wszystkich łączą wspólne przeżycia trudny okres mamy co prawda za sobą, ale niestety nierozerwalnie jesteśmy z tym połączeni.


Offline Moyses

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 076
  • Polubień: 6229
  • Nie próbuj, rób albo nie rób, nie ma próbowania.
Odp: Miłosc do siebie - czy to coś złego?
« Odpowiedź #12 dnia: 21 Sierpień, 2019, 12:28 »
Kiedyś z ambony powiedziałem (powołując się na zapis biblijny), że najpierw trzeba nauczyć się kochać siebie, aby umieć kochać innych. Widziałem jak szpony się niektórym wydłużają. Na Synaju by mnie ukamienowali.
Nie jestem za samolubstwem - przesadzanie w każdą stronę jest niebezpieczne. Ale gdyby przeciętny ŚJ kochał siebie i miał dla siebie szacunek, to nie byłoby tych pionierów podpierających się nosem, aby tylko 70h wyrobić. To oczywiście tyczy się wszelkiej maści organizacji. Z punktu widzenia działaczy sterujących ŚJ, miłość do siebie nie jest wskazana.
Ale jest ku temu podstawa biblijna. Jeden dał się zabić za wszystkich, by dalej wszyscy umierali.
U fanatycznych muslimów też to działa - dasz się wysadzić z niewiernymi, to lepsze miejsce w raju dostaniesz.

Niektórzy ŚJ mawiają, że za poświęcenie, wypruwanie flaków, i kochanie innych ponad siebie, Jehowa nalicza procent na specjalnym niewidocznym koncie w niebie. Później człowiek umiera i pyta się: gdzie było jego życie? Cały czas się poświęcał dla innych, i co z tego dostał?

Dlatego warto się zrelaksować. Zająć się czymś miłym. Zrobić coś dla siebie. Zwyczajnie pojechać na łono natury zamiast iść na sobotnią zbiórkę czy niedzielne zebranie. Idąc za przykładem ratownictwa wodnego posłużę się przykładem samolotowym. Najpierw zakładasz maskę sobie, później innym. Jeśli Ty nie będziesz żył, to już nikomu nie pomożesz.

Dla jasności - nie namawiam do miłości sam na sam ze sobą. Lepiej jest w stadzie ;)


Offline UWAGA AWARIA

Odp: Miłosc do siebie - czy to coś złego?
« Odpowiedź #13 dnia: 21 Sierpień, 2019, 13:22 »
 ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D
POKOCHAJ SKRZYNKĘ NA DATKI WTSu


ciekaw jestem kiedy wyjdzie taki poradnik ,bez ogródek? 8-)
pokaż bracie jak bardzo kochasz 2 skrzynki
przecież to minie Jezusa
« Ostatnia zmiana: 21 Sierpień, 2019, 13:27 wysłana przez UWAGA AWARIA »


Offline Lemuel

Odp: Miłosc do siebie - czy to coś złego?
« Odpowiedź #14 dnia: 21 Sierpień, 2019, 13:50 »
;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D
POKOCHAJ SKRZYNKĘ NA DATKI WTSu
ciekaw jestem kiedy wyjdzie taki poradnik ,bez ogródek? 8-)
pokaż bracie jak bardzo kochasz 2 skrzynki
przecież to minie Jezusa
Dzieci już dawno są uczone umiłowania skrzynek. ZRÓB TO SAM! :
« Ostatnia zmiana: 21 Sierpień, 2019, 13:54 wysłana przez Lemuel »