Siedzę czytam temat i chyba śnię! Niezłe kwiatki wychodzą z Towarzystwa. Po prostu kpl. scyzoryków otwiera się w kieszeni. O tym, że NO brali kasę od braci to sam widziałem jak moja mama dawała takiemu Krakusowi z zielonej Hondy 100 do łapy na paliwo. Bidulek przecież złożył śluby to nie ma kasy.
Wstydu nie mieli nie mają i mieć nie będą. Widac po raz kolejny pecunia non olet.
Ale daleko szukać... Znam takich co będąc starszymi g.... robili w pracy zawodowej, lawirowali jak mogli i dorabiali na czym się dało byle jeździć czymś lepszym, chatę pobudować, ciuchy z odpowiednią metką kupić. OK. Uczciwością i pracą ludzie się bogacą. Ale jak potem takiego jednego z drugim widziałem jak pieje z mównicy na zgromadzeniu o tym by zyć skromnie, uprościć swoje życie i poprzestać na tym co się ma, to możecie sobie wyobrazić co można czuć.
Osobiście nie znam żadnego starszego, który byłby pasterzem z prawdziwego zdarzenia. Wiem wiem wszyscy są niedoskonali... Ale niektórzy nawet nie stwarzają pozorów że się starają dobrze przewodzić w zborze albo przeciwnie - są zbyt dobrymi aktorami i doskonale widać ich grę, bo życie po "amen" na zebraniu weryfikuje ich postawę. A już zapomnij o tym by taki starszy udzielił ci jakiejś nieduchowej pomocy. Są jeszcze tacy którzy są zalatani w dbaniu o swoją rodzinę że juz potem zwyczajnie nie mają sił i czasu by na poważnie zająć się problemami szeregowych głosicieli.