Niezapominajka,a może warto? Bo jeśli organizacja nas wykastrowała z emocji, uczuć, empatii na świat, to trzeba się tego nauczyć. Uczyć, że trzeba pomagać ''gorszym'' od nas, a nie siedzieć w hermetycznym środowisku i kisnąć we własnym towarzystwie.
Moja matka do dziś dostaje palpitacji gdy wchodzę do rodzinnego domu z cyckami pełnymi serduszek Orkiestry. Bo ona nie dałaby na złodzieja Owsiaka, ale jak leżała na łóżku, woziła dupsko na wózku z serduszkiem to ją nic nie uwierało. Co jej często wypominam.
Ja swojej wrażliwości uczyłam się po wyjściu z org i to nie tylko dla ludzi ładnych i czystych innych też i dla zwierzą.
Jakiś czas temu jechałam do Warszawy, na dworcu sięgnęłam po batona. Obok na ławce siedział mężczyzna, obładowany reklamówkami, zaniedbany. Zaczął mi się przyglądać , nie wiedziałam kto mu się bardziej podoba ja czy moje jedzenie?
Głupio tak samemu żreć, jak inny przełyka ślinę. Sięgnęłam po drugiego batona i zapytałam czy ma ochotę? Wziął, podziękował i razem sobie jedliśmy. Zaczęliśmy rozmawiać, o nic więcej nie prosił.
Mówił normalnie, ale ładnie budował zdania, używał ładnych zwrotów. Gdy zapowiedziano mój pociąg, odchodząc powiedziałam do widzenia . Uśmiechnął się i powiedział...jest pani pięknym człowiekiem.
Poczułam się jak mała dziewczynka, która ładnie powiedziała wierszyk i ją chwalą.
Później żałowałam że nie poszłam i nie kupiłam mu czegoś treściwszego do jedzenia.
On o nic nie prosił, a ja przecież mogłam wstać i odejść jak się na mnie gapił.
Drobny gest, a nagroda za niego jest cenniejsza niż pochwały od utytułowanych.