Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: 1918 - Pierwszy rozłam wśród polonijnych głosicieli Towarzystwa  (Przeczytany 243 razy)

Offline Roszada

Pierwszy rozłam w Polsce w roku 1920 opisaliśmy tu:
https://sjwp.pl/'nowe-swiatla'-archiwum-69/1920-pierwszy-rozlam-w-polsce-wsrod-glosicieli-towarzystwa/msg219031/#msg219031

Natomiast pierwszy rozłam wśród polonijnych badaczy Pisma Św. nastąpił już w roku 1918.
Towarzystwo Strażnica opisało to dawno temu.

Hipolit Oleszyński był wiodącym głosicielem od czasów Russella.
On wydawał od 1915 r. polską Strażnicę w USA.

Zrezygnował z bycia w polskim Komitecie Wykonawczym (który istniał gdy Rutherford siedział w więzieniu) w sierpniu 1918 r.

Jeszcze w październiku 1918, w sprawozdaniu z „Chicagowskiej Generalnej Konwencyi” (przełom sierpnia i września 1918 r.), pisano o nim następująco:

   „(...) nastąpiły odpowiedzi na pytania, przez przewodniczącego Konwencyi, brata Oleszyńskiego” (Brzask Tysiąclecia i Zwiastun Obecności Chrystusa Nr 3, październik 1918 s. 45 [to czasopismo zastąpiło na pół roku polską Strażnicę]).

   Ale już w listopadzie 1918 roku ‘odsądzono go od czci i wiary’:

   „Otóż niejaki R. H. Oleszyński, z Chicago Ill., który swego czasu został oddalony przez Towarzystwo od posług pielgrzyma, ponieważ okazał się nielojalnym dla poselstwa Siódmej trąby, i czynił rozerwania między braćmi – niedawno wyruszył w »pielgrzymkę« po zborach polskich, gdyż w Chicago nie obrano go starszym. W ostatnim tygodniu złożył on nieproszoną wizytę do Detroit i, wynająwszy salę w dzielnicy, gdzie są urządzane Wykłady Pisma Świętego przez Zbór Detroicki, jął stawiać konkurencyę Pracy Pańskiej pod auspicyami »Stowarzyszenia Odszczepieńców«, którzy odrzucili, a nawet popalili dzieła Pastora Russella, po opuszczeniu detroickiego Zgromadzenia przed dwoma laty. Odeszli w liczbie stu, a obecnie pozostało z nich zaledwie czternastu, i niebawem nie było u nich ani Pamiątki, aż tu zjawia się H. Oleszyński i, sprzymierzywszy się z nimi, rozpoczyna na nowo psuć sprawę Detroickiego Zgromadzenia. Tem dolał oliwy do ognia, który był już na wygaśnięciu i wzniecił pożar. Czyż godzi się jeździć po zborach, by czynić rozerwania? (...) Nadto oponent ów oczernia działalność Komitetu Wykonawczego, a pobudki, jakie nim kierują, to nienawiść do poselstwa ostatniego tomu i zazdrość. (...) Podczas »kazań«, jakie wygłaszał, napastował pielgrzymów, wysłanych przez Stowarzyszenie, naigrywając z ich szczerości i wiary...” (Brzask Tysiąclecia i Zwiastun Obecności Chrystusa Nr 4, listopad 1918 s. 57).

No i tak to się zaczęło... ;)