Dziwi mnie trochę to usilne pragnienie Takiejaja żeby nie pominąć nikogo ze śJ o swojej sytuacji.
Tym bardziej że jak napisała nie ma tam żadnej rodziny a na innych relacjach jej nie zależy.
Ja po prostu bym ich olał. Wrócił do kraju a gdyby ktoś z miejscowych próbował agitować, nadal bym olewał.
Ale to tylko moje zdanie.
Takajaja zrobi, co sama uzna za słuszne. A jak usilnie chce możliwie wszystkich powiadomić o swoim odstępstwie, to tak jak napisal Bene, najlepszym wyjściem będzie wysłanie listów pod wszystkie możliwe adresy.
Tylko czy nie szkoda na to pieniędzy, tuszu drukarki i długopisu oraz narażania zdrowia w dobie koronawirusa