BYLI... OBECNI... > DZIECIŃSTWO I DORASTANIE WŚRÓD ŚJ...

PoetaMroku w "świetle" zagubienia

(1/4) > >>

PoetaMroku:
Moja historia zaczyna się jak większość, urodzony w rodzinie świadków, dorastający młody człowiek jako świadek z bagażem problemów, nie sugeruję tego jako atak w stronę organizacji ani tych ludzi, myślę że każdy powinien w coś wierzyć, no właśnie wierzyć a nie ślepo błądzić, tu właśnie zaczyna się moja przygoda stawiając na mojej drodze masę pytań bez odpowiedzi.
Dlaczego w zborze są ludzie którzy postępują źle mimo że Jezus z Bogiem prowadzi organizację?
Jakim prawem mam kogoś nazywać odstępcą skoro nawet nie mam pojęcia co miota takim człowiekiem w momencie odejścia?
Dlaczego osobę wykluczoną mam nie traktować jako człowieka? Dla mnie człowiek wykluczony zderza się z brutalnym światem zostaje sam bez nikogo w celu nawrócenia? Myślę że ten człowiek wraca do organizacji właśnie dlatego że zostaje sam bez nikogo a zbór to był jego dom. Przepraszam że się rozwodzę po prostu mam dużo w głowie na ten temat. Każdego dnia boję się że zginę w armagedonie bo przestałem się udzielać jako świadek i iść za światłem zacząłem szerzej patrzeć i więcej negować co nie podoba się wszystkim, telefony zamilkły w sumie zawsze nikt ze mną w zborze mocnego kontaktu nie wiązał ponieważ zawsze mówiłem to co myślę i nie wierzyłem w ślepo wszystko, wierzę w Boga i to mocno ale nie wierzę w ludzi z organizacji oraz wszystkie nauki, Młodość.. Głoś poświeć się Bogu. I co dalej? Żona? Praca? Dom? Rodzina?
Każde moje słowa o odejściu kończą się kłótnią i słowami "będziesz musiał się wyprowadzić" "zginiesz w armagedonie" "straciłam dziecko" Nawet nie macie pojęcia co to potrafi zrobić w psychice w okresie dojrzewania, teraz jako dorosły człowiek mam z tym straszne problemy nie mam znajomości w "świecie" z wiadomych powodów, mój temperament zatrzymały sztuki walki nie biblia nie głoszenie, po prostu tam umiem nad sobą zapanować, oczywiście dostaje przykłady z rocznika "trenowałem sztuki walki biłem każdego". Na nikogo nie podniosłem ręki, pomagam starszym ludziom, wrzucam na skrzynki charytatywne, jeśli ma przyjść armagedon uważam  że wszyscy mamy go przeżyć nie tylko "mała rzesza" wszyscy jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy z naszej natury każdy z nas zasługuje na szansę od Boga. Dlaczego to jest takie trudne gdy człowiek otwiera oczy i widzi co się dzieje naprawdę a nie to czego ludzie oczekują aby widział:(

Roszada:
Witaj!

Piszesz:
"mam z tym straszne problemy nie mam znajomości w "świecie" z wiadomych powodów".

Tu znajdziesz sporo znajomych, wprawdzie wirtualnie, ale może z czasem i osobiście. :)

"Każdego dnia boję się że zginę w armagedonie bo przestałem się udzielać jako świadek"

Eee my tu wszyscy nie jeden Armagedon już przeżyliśmy.
Po tylu armagedonach to już zapomnieliśmy o nich. Od 1874 się zaczęło a na 'podwójnym pokoleniu' roku 1914 się ostało.
ŚJ powinni być ostatnimi, którzy Armagedonem straszą, skoro niewypałów najwięcej zaliczyli. :)

Marzena:
Świat należy do odważnych i jeżeli otworzysz przed sobą bramy do szczęścia to dasz radę udźwignąć największy z możliwych ciężarów. Odchodząc z org w moim przypadku w bardzo szybkim tempie musiałam stworzyć sobie świat na nowo taki szczęśliwy jaki zawsze chciałam mieć. Udało się mimo trudności, ale pamiętaj że nic się nie zadzieje bez Twojego udziału. Zostaw za sobą to co było i idź do przodu każdy ma wpływ na zawarcie nowych relacji, toksycznym podziękuj na starcie. Rób to co sprawia Ci przyjemność i z tego ładuj akumulatory.
Życzę powodzenia i radości jak i dobrych ludzi na Twojej drodze ponieważ nie pozytywne myślenie niszczy.

PoetaMroku:
Myślę że słowo powiedziane raz "powodzenia" jest lepsze niż powtarzane co niedzielę "dobrze cię widzieć co u ciebie" wiedząc że to szczere nie było :)

Marzena:

--- Cytat: PoetaMroku w 15 Luty, 2020, 11:57 ---Myślę że słowo powiedziane raz "powodzenia" jest lepsze niż powtarzane co niedzielę "dobrze cię widzieć co u ciebie" wiedząc że to szczere nie było :)

--- Koniec cytatu ---

Słowo "powodzenia" to tak jak "dobrze będzie" czasem nie będzie bo na choroby np, nie mamy wpływu . Ale ja wierzę w pozytywne myślenie wszystko wychodzi z głowy z wnętrza nas samych. Mi również jest często smutno, ale pozwalam sobie na smutek w ciągu godziny lub dnia na dłużej już nie. Po co czarne myśli one tylko dokopią zniszczą.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej