(...) tu właśnie zaczyna się moja przygoda stawiając na mojej drodze masę pytań bez odpowiedzi.
Dlaczego w zborze są ludzie którzy postępują źle mimo że Jezus z Bogiem prowadzi organizację?
Jakim prawem mam kogoś nazywać odstępcą skoro nawet nie mam pojęcia co miota takim człowiekiem w momencie odejścia?
Dlaczego osobę wykluczoną mam nie traktować jako człowieka? (...)
Młodość.. Głoś poświeć się Bogu. I co dalej? Żona? Praca? Dom? Rodzina? (...)
Każde moje słowa o odejściu kończą się kłótnią i słowami "będziesz musiał się wyprowadzić" "zginiesz w armagedonie" "straciłam dziecko"
PoetoMroku Raczej w mroku nie tkwisz, skoro już tu zawitałeś.
Dobrze, że to młode pokolenie odchodzi z ich sideł i nie wracaj tam do nich.
Miałam podobne pytania, które zadawałam sama sobie i jakoś nie współgrało mi to definicją miłości głoszonej w tej religii.
A także zauważona, uprawiana na wielką skalę hipokryzja, doprowadziły mnie do odkrycia prawdy o tej sekcie.
Sprawa z pedofilią w Australii była punktem kulminacyjnym moich zdrowych wniosków.
Dobrze, że już nie pozwalasz sobie na kierowanie Twoim życiem.
Armagedon? Cóż to jest? Wymysł świadkowskich, chorych umysłów dla własnych korzyści, na który się zapewne jeszcze niejedna osoba nabierze.
Na szczęście, coraz więcej młodych samodzielnie myśli i odchodzi stamtąd.
Życzę Ci wszelkiego powodzenia i udanego życia.
Bez świadków Jehowy.
Trzymaj się