INNE RELIGIE, WYZNANIA, ATEIZM... > I WSZYSTKIE INNE

Małżeństwo- to przygoda w życiu?

(1/27) > >>

Nadaszyniak:
(mtg): Wiele mówi się tu i tam, że żona potrafi męża wychować na podstawie kursu u swojej mamusi, czy samouctwa. I na odwrót.
Byłbym do takiego stwierdzenia bardzo ostrożny.
Wielu męskich postaci jak historia ujawnia, ulega takim zakusom w postępkach swych najdroższych wybranek serca. Natomiast skutki są katastrofalne dla takiego nieszczęśnika.
Natomiast rzadko można powiedzieć, iż to pan domu wychował sobie w uległości drugą połowę za cisza domowego.
Jednak,  to jest niepoważne, trywialne kiedy osoby w związkach małżeńskich tak się wypowiadają np. ''mąż jest głową a żona szyją'', która kreci głową.
Uważam jednak, że dwoje osób wiążąc się małżeństwem, powinni zdawać sobie sprawę z tak poważnej decyzji w życiu.
Ani partner ani partnerka nie wymuszą jakiegoś wyimaginowanego, skrajnego postępowania wobec siebie, które będzie ograniczać pewną wzajemną swobodę, lecz w wielu wypadkach tak jest istotnie.
Taki związek małżeński w którym stawia się za i przeciw to nie normalny układ, tylko pole bitwy dwóch stron a finał w niejednej takiej sytuacji jest opłakany.
Na niejednej wokandzie ów problemy są widoczne i nikt temu nie zaprzeczy.
Znam nie jeden taki przepadek np. żona uległa poważnemu uszczerbkowi na zdrowiu, jest poczęci sparaliżowana czy ograniczona ruchowo, zdatna jest tylko na pomoc i wsparcie męża, a on pozostawia małżonkę samej sobie i rozwodzi się układając inne prywatne bez problemów życie.
Natomiast w wielu tak tragicznych sytuacjach kobiety, mimo wszystko pozostają  i wybierają taki dalszy tok egzystencji w opiece nad swoim partnerem małżeńskim.
Zapytam w czym tkwi przyczyna takiego postępowania co powoduje takie nieludzkie szokujące zachowania:
Czy brak wrażliwości, współczucia, egoizm a może zbyt wielką cenę trzeba zapłacić ograniczającą osobistą  prywatność ….?
Wydaje się (to moje prywatne zdanie), osoby tak postępujące nie potrafią znaleźć się w nowych zaistniałych warunkach, jak również zadusiły w sobie tzw. obowiązek, poczucie odpowiedzialności i uczucie wzajemnej miłości wobec siebie nawzajem.
Ów takie małżeństwo istniało na innych zasadach może tylko na podłożu strategicznego wspólnego działania.
Czy się mylę w takim rozumowaniu- małżeństwa? Jak spostrzegacie instytucje małżeńską?- zapytam
 

Storczyk:
Kiedyś były małżeństwa kojarzone przez rodziców lub rozsądku i do  grobowej deski .Teraz niby z miłości i do pierwszego kryzysu chyba to 4 rok ;)
Małżeństwo jest czasem ucieczka z domu rodzinnego.
Wtedy dwoje dzieciaków nie wie co ich czeka.
Zależy też z jaką osobom sie zwiazemy z jakim charakterem i wychowaniem. Bo jeśli mąż miał matkę ktora trzęsie ojcem będzie tych cech szukał u wybranki i powielał wzorce domowe.
Jesli spotka sie dwóch nadpobudliwych i wciąż walczących to musza sie rozejsc aby sie nie pozabijac albo zostaną i będą sie szarpać.
Jednak najczęściej dobieramy sie na zasadzie przeciwieństw :)
Wychowanie małżonka?
Ja bym chyba bardziej używała zwrotu o docieranie się aniżeli wychowanie .
Dzieci ciężko wychować w tych czasach "na ludzi",  a co dopiero dorosłego :D

Ale ja to stwierdzenie o szyi tylko u świadków słyszałam i to bardzo często. Nigdzie indziej.



 

Moyses:
Trudny temat. Mógłbym napisać więcej niż Encyklopedia Britannica.
Rozejrzałem się po okolicy. Znajomi, dalsi znajomi, rodzina, dalsza rodzina.
Małżeństw, które normalnie fungują zmieszczę na palcach jednej ręki. Jeszcze zostanie mi na dwa.
Też uważam, że do małżeństwa trzeba dorosnąć. Najlepiej z dwóch stron. Bo jak tylko jedna, to wiadomo.
Może przytoczę pozytywny przykład, bo te negatywne wysypują mi się z rękawów.

Facet okolice 70. Na tyle sprawny i silny, że ja, gdy byłem jeszcze młody i rozrabiający, mógłbym od niego lanie dostać. Nie wiem czym go matka karmiła. Może cezem. Ruska szkoła. On udawał, że czytać nie umie. Inni określali go, że jeszcze jest jurny.
Żona mu zaniemogła. Nie wiem dokładnie, co za choroba. Coś w stylu stwardnienia rozsianego. Leżała. On przy niej robił wszystko. Czasem jakaś sąsiadka pomogła, zwłaszcza w czynnościach intymnych. To trwało długo; latami. Czy robił coś na 'lewo', tego nie wiem. Kiedyś się rozkleił (bez gorzały) i pociekły mu łzy na moją koszulę. Koszulę wywaliłem, bo kolor straciła, jak po domestosie. Facet mógłby być moim dziadkiem. A ja go przytulam. Medal bym mu z pokrywki od garnka wystrugał. Pochował żonę, Potem jego pochowali.

To są tematy ciężkie i nie na raz. Szybciej torta weselnego zjem na raz.

Takajaja:
Małżeństwo -temat rzeka....

A na chwilą obecną to jest coraz gorzej z tymi małzenstwami, az szkoda palcow do pisania :-(

Moyses:
Mawiają niektórzy, że nasi 'dziadowie' się nie rozwodzili. Coś w tym jest. Może nie mieli takiej instytucji. Żyli jak żyli. Zaczynali od wspólnej łyżki i michy. Dorabiali się wspólnie całe życie. Kiedyś byłem na imprezie z okazji 55 rocznicy ślubu. W obecnych czasach na to nie liczę.
Dziś możesz wziąć 3 kredyty, kawę z ekspresu, i zupę instant.
Jak to powiedział pewien starszy pan, o facetach, którzy się rozwiedli: 'człowieku, czego ty nie pokumałeś na początku?'.
Aby końcówka wyszła dobrze, trzeba sobie zrobić dobry początek.

Ilu to facetów ożeniło się z racji przyzwoitego obowiązku. Dziecko w drodze, to trzeba być człowiekiem. Później się kończy, gdy dziecko dorośnie. To jak ty robiłeś to dziecko? Bo była najładniejsza. Z tego to chyba bym definicje miłości wyciągnął. Panie, jak tu żyć?

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej