Z tym nie mogę się zgodzić. Z tego co mówił Stanisław , dla niego mniej ważne było to, że żona została Św J . Zawiódł się ,że zapomniała o całej rodzinie, o nim. On nie walczył ze Św J. Po prostu dowiedział się od niej , że są pomiotem Diabła i zginą w Armagedonie i dała im ultimatum : albo ona zostaje a oni zostają Św J albo ona odchodzi a oni zginą w wojnie Bożej. No to syn się załamał. Ma do matki awersję. A Stanisław szuka wyjaśnień i pomocy. Nie może zrozumieć jak do tego doszło. Pomaga mu w tym synowa, która znajduje w internecie namiary do ludzi , którzy mogą mu cokolwiek doradzić.
Ale przecież on już z tyloma osobami rozmawiał.
On szuka cudotwórcy.
Jak mu mówiłem, że to trzeba się samemu zabrać za to, to on na to, że nie ma głowy.
On szuka 'rewolwerowca', który za niego sprawę załatwi.
A nie znajdzie, póki żona CHCE być ŚJ choćby się świat miał zawalić.
Mario podziwiam, że Ty stajesz się po części naiwny jak p. Stanisław.
Odszczekam wszystko co dotychczas powiedziałem jeśli ktoś tej pani wybije z głowy ŚJ.