Fakt, mają przesrane. Patrząc z perspektywy lat, w moim zborze, przełom lat 80/90 było mnóstwo dzieciaków. Wiekszosc młodych trzymała sztame, ale rodzice naciskali np , patrz ten odpowiedział dwa razy, a ty sie nie przygotowales, ten robi punkty, to musisz sie zapisac,a ta jest pionierka, a ty co, 5 godzinek? A na obóz pion bys pojechał, a nie siedział w domu na wakacjach.Ciagnelo mnie na strazaka, miałem mozliwosc isc w tym kierunku, to :nie mozesz byc, bo mają mundury. Czytałes juz dzisiejszy tekst dzienny?A czemu nie? Jak ja tego niecierpiałem robic.Wersecik i potem czytanie komentarza napisanego przez jakiegos "noname", co to autor wersetu miał rzekomo na mysli. Presja presja. Teraz z naszej ekipy ok 20 dzieciakow, w zborze pozostało podobno z dwie osoby, reszta sie po swiecie rozjechała i kogo pytam, to wszyscy albo zupełnie sie odcieli, albo są "pamiątkowi". Do tego, jak sobie gadamy na skypie, to wychodzi ze, wszyscy bylismy z tzw zimnego chowu. Trzeba było sie miłować w zborze, ale w domu, to juz pogłaskanie za dobrze wykonana robote, było swietem. Najgorsze jest to, ze człowiek mając swoje małe warchlaki idac do ich pokojow jak juz spia, patrzy na te potworki i nachodzi go refleksja, ze jest taki sam jak jego rodzice, nie umie okazywac uczuc.TYlko jest szorstki, warczy. Masakra. Idzie spac z postanowieniem, ze bedzie inny, a rano znow po staremu. Wciaz sie trzeba kontrolowac, by sie zmieniac.