BYLI... OBECNI... > DZIECIŃSTWO I DORASTANIE WŚRÓD ŚJ...
czy można sie w ociąć w 90%?
Nadaszyniak:
Lukasz321 - To jesteś Waść w klubie, ja również dymka puszczam powróciłem po znacznym okresie czasu, dla jednych to normalne dla innych obrzydliwość, jednak się pocieszam w zamierzchłym czasie było 100/1 dz teraz czterdzieści.
I sam zauważasz gdzieś siedzi w mojej podświadomości ta księga legend (40 dni ulewy)
ALEEE walnąłeś AVATAR- super , prawie jak z innej galaktyki albo z zaświatów :)
Ruben:
--- Cytat: Roszada w 14 Styczeń, 2020, 13:54 ---Żeby tylko takie problemy się ludziom pojawiały. :)
Ja też stosuję biblijną symbolikę i to mnie nie uwiera:
.......
Boże widzisz i nie grzmisz.
itp. itd. :)
--- Koniec cytatu ---
a tego to nie mówiła Halinka???! :D
matowa:
Tak, na tyle, że nie umiem się odważyć na napisanie listu odłączającego mimo, że jestem poza, a w moim domu na kocią łapę stoi choinka.
U mnie minęło znacznie mniej czasu, mam nadzieję, że za 15 lat już nie będzie mnie to gnębić. Ale może sposobem jest pogodzenie się z tym. Lepsza wolność niż udawana stabilność.
PoProstuJa:
--- Cytat: matowa w 08 Grudzień, 2020, 17:01 ---Tak, na tyle, że nie umiem się odważyć na napisanie listu odłączającego mimo, że jestem poza, a w moim domu na kocią łapę stoi choinka.
U mnie minęło znacznie mniej czasu, mam nadzieję, że za 15 lat już nie będzie mnie to gnębić. Ale może sposobem jest pogodzenie się z tym. Lepsza wolność niż udawana stabilność.
--- Koniec cytatu ---
Matowa - czy pisząc list o odłączeniu poniesiesz duże straty? - w sensie brak kontaktu z ludźmi z orga, z rodziną itd.?
Czy też tak czy siak nie masz kontaktów już dawno ze zborem, a napisanie listu byłoby już tylko pro formą do stanu, który jest obecnie?
Brak napisania listu jest jak brak rozwodu. Cały czas jesteś w małżeństwie, choć to już bardziej separacja. To taka rzecz niedokończona... i za 15 lat też będziesz o tym myśleć.
Ja już jestem po "rozwodzie" z orgiem, ale to nie jest tak, że nagle wyparowały mi z głowy wszystkie wspomnienia. Zaletą "rozwodu" jest jednak to, że odczuwam obecnie spokój, a nawet radość. Nie mam natomiast planu, aby wymazywać wszystko w pamięci... Traktuję to jako jeden z etapów mojego życia, a nie jak jakąś tragedię czy czarną dziurę w życiorysie.
matowa:
Na szczęście nic takiego nie stracę, więc bardziej chodzi o postawienie czarnej krechy w mojej psychice. Jestem już blisko, więc mam nadzieję, że w swoim czasie powiem sobie dość :)
Nawigacja
Idź do wersji pełnej