Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: 1911 - Russell, podróż dookoła świata, Kraków i Lwów  (Przeczytany 489 razy)

Offline Roszada

1911 - Russell, podróż dookoła świata, Kraków i Lwów
« dnia: 06 Styczeń, 2020, 15:09 »
Ciekawym epizodem była 'pielgrzymka' Russella ze współpracownikami dookoła świata, za pieniądze Towarzystwa w latach 1911-1912.
Russella bowiem nie było stać na takie wycieczki:

*** jv rozdz. 21 s. 351 ak. 3 Jak to wszystko jest finansowane? ***
Brat Russell nie wykorzystywał działalności religijnej do bogacenia się, wręcz przeciwnie — wszystkie posiadane środki oddał na dzieło Pańskie. Po jego śmierci Strażnica donosiła: „Cały swój prywatny majątek przeznaczył na sprawę, której poświęcił życie. Otrzymywał symboliczną sumę 11 dolarów miesięcznie na wydatki osobiste. Zmarł, nie pozostawiając żadnego mienia”.

*** kr rozdz. 2 s. 29 ***
1911-1912
Russell z sześcioma współpracownikami odbywa podróż dookoła świata, pokonując jakieś 56 000 kilometrów, aby zbadać „stan i możliwości rozwoju chrystianizmu” w różnych krajach, między innymi w Chinach, Indiach, Japonii i na Filipinach

Wśród wycieczkowiczów było kilka rodzynków z Towarzystwa Strażnica:

"Uczestnicy podróży
Generał William Preble Hall był oficerem armii amerykańskiej, jedną z bardziej prominentnych osobistości wojskowych w Stanach Zjednoczonych w czasach między wojną domową w Ameryce a I wojną światową
(...) Na emeryturze br. Hall wspierał pracę w Stowarzyszeniu, sygnując  niektóre pisma i reklamy, także po śmierci Russella, swoim nazwiskiem: „Generał Brygady W. P. Hall, Armia Stanów Zjednoczonych”.
Podróżował – jako pielgrzym i sługa dla braci – po stanach Wirginia, Zachodnia Wirginia, Maryland i prawdopodobnie innych, aż do lat dwudziestych, dopóki pozwoliło mu na to zdrowie. Zmarł w 1927 r. i został pochowany z pełnymi honorami wojskowymi na cmentarzu w Arlington." (Straż i Zwiastun Obecności Chrystusa Nr 2, 2012 s. 36-37).

http://wydawnictwostraz.org/images/stories/download/Straz_2012_2.pdf
http://wydawnictwostraz.org/rok-2012/nr-22012/343-uczestnicy-podrozy.html

W 1920 wymieniono go w Strażnicy jako: Brother General W. P. Hall, of Washington, (ang. Strażnica 01.09 1920 s. 271).

Inną wyjątkową postacią był:

"John T. D. Pyles z Waszyngtonu, D.C. był właścicielem jednej z największych sieci sklepów spożywczych w kraju. Interes został założony przez jego ojca w 1857 r. i, jak czytamy w The Washington Post z 28 listopada 1909 r., „okazał się znaczącym sukcesem od samego początku. (…) po krótkim czasie powstał następny sklep. Niedługo potem dodano trzeci i czwarty, i tak dalej, aż do teraz, kiedy firma, posiadając czternaście sklepów, może być wymieniana wśród najlepszych detalicznych koncernów spożywczych na wschodzie kraju”. Dzięki możliwości hurtowego zaopatrzenia sklepy mogły sprzedawać towary najwyższej jakości po minimalnej cenie, stosując równocześnie zasadę zwrotu pieniędzy, jeśli z jakiejś przyczyny klient byłby niezadowolony z zakupu.
Gazeta The Evening Star z 20 grudnia 1898 r. pisze, że J. T. D. Pyles „zawdzięcza swój sukces odwadze, energii i właściwej ocenie” oraz że „wierzy w sprzedawanie klientowi towarów z możliwie najmniejszą marżą”.
Br. J. T. D. Pyles znał dobrze pastora Russella przez 20 lat, przyjmował go wielokrotnie w swoim domu, sam również bywał gościem w domu Pastora. Zmarł w 1943 r."

Kolejny:

"Ernest Wilson V. Kuehn, kupiec z Toledo, był właścicielem spółki nasiennej i czołowym ekspertem w kraju w dziedzinie koniczyny. Przez lata wspierał misje chrześcijańskie – i to po części z tego względu, jak i dlatego, że potrzebne było spojrzenie z punktu widzenia zapalonego biznesmena, został wybrany jako członek komitetu podróży dookoła świata."

Następny:

"Robert B. Maxwell był znaczącym obywatelem Mansfield w stanie Ohio. Urodził się 17 kwietnia 1840 r. w Hollytown, w Szkocji. Do Ameryki przybył w roku 1855. Do 1873 r. mieszkał w Nowym Jorku, potem przeniósł się do Mansfield. Tam, wspólnie ze swoim starszym o 6 lat bratem, Johnem C., założył sklep z towarami tekstylnymi, pod nazwą R. B. Maxwell & Company, który mieścił się w dużym 3-kondygnacyjnym budynku i stał się jednym z wiodących przedsiębiorstw w tym mieście. Sklep oferował szeroki wybór towarów wysokiej jakości i z powodzeniem konkurował z innymi tego typu magazynami w okolicy. Robert B. Maxwell zarządzał firmą także po śmierci swojego brata w 1892 r. W historycznym dziele z 1880 roku, opisującym m.in. dzieje miejscowości Mansfield, możemy przeczytać o nim: „…jest uczciwy i prostolinijny we wszystkich swoich transakcjach, zawsze zyskuje sobie zaufanie i szacunek wszystkich, z którymi się styka” (Albert Adams Graham, History of Richland County, Ohio. A. A. Graham & Co., Mansfield, Ohio 1880). Maxwell był prawdopodobnie także dyrektorem banku oszczędnościowego w Richland, Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych w Mansfield oraz szpitala oferującego pomoc w nagłych przypadkach. Przez kilka lat był aktywnym działaczem Towarzystwa na rzecz Ochrony Zwierząt w Mansfield."

I trzech innych: profesor, lekarz i "osoba odpowiedzialna za publiczną promocję działalności oraz organizację podróży br. Russella".

Towarzystwo pisze o 6 osobach, a badacze piszą o 7 osobach towarzyszących Russelowi.
Kasę oni mieli, więc 11 dolców Russella starczyło. :)
« Ostatnia zmiana: 30 Listopad, 2023, 13:46 wysłana przez Roszada »


Offline Roszada

Odp: 1911 - Russell, podróż dookoła świata, Kraków i Lwów
« Odpowiedź #1 dnia: 06 Styczeń, 2020, 19:32 »
Coraz więcej prawdy w tym, że Russell otaczał się ludźmi bogatymi i wpływowymi.
Mit jego wyłącznie religijnej działalności gaśnie w moich oczach coraz bardziej.
Coraz bardziej jestem skłonny do wiary, że jakieś stosunki z masonami utrzymywał, skoro świat biznesu z takich ludzi się składał. :-\

Russell w roku 1911 odwiedził także Kraków i Lwów. Ale to była wtedy Austria, czyli my pod zaborami:

„Nocnym pociągiem wróciliśmy do Londynu i stamtąd następnego wieczoru wyruszyliśmy na kontynent. Udaliśmy się prosto do Wiednia. Niektórzy żydowscy przyjaciele z Nowego Jorku zachęcali nas do udania się w tym kierunku, twierdząc, że Wiedeń, Budapeszt, Kraków i Lwów są wielkimi ośrodkami żydowskimi i że wielu mieszkańców tych miast cieszyłoby się, słysząc nasze wypowiedzi na temat: „Syjonizm w Proroctwie”. Patrząc na wszystkie zewnętrzne przejawy, wydaje się, że spotkania z Żydami były całkowitym niepowodzeniem, jednak nie jesteśmy zupełnie przekonani, iż tak było naprawdę, z Bożego punktu widzenia. (...)
W Krakowie nie odbyło się żadne spotkanie ze względu na ograniczenia rządowe. Jest stąd niedaleko do granic Rosji i w znacznym stopniu panują tutaj rosyjskie zwyczaje. Konieczne było, żeby ktoś z mieszkających tam obywateli był odpowiedzialny przed rządem za takie zebranie, a także za to, co będzie na nim mówione. Tymczasem nie udało się znaleźć nikogo takiego ani wśród Żydów, ani wśród innych osób. We Lwowie sytuacja była podobna, jednak gdy brat Driscoll miał już poddać się w swych wysiłkach, spotkał pewnego znamienitego Żyda, który wydawał się być posłany przez Opatrzność. Aktywnie zainteresował się sprawą i podpisał papiery zapewniające zgodę rządową. Mieliśmy wszelkie powody, by uważać, że dwa zaplanowane tam spotkania, popołudniowe i wieczorne, spotkają się z dużym zainteresowaniem wśród Żydów, którzy stanowią 28 procent całej populacji. Przeliczyliśmy się jednak. Wiadomość przesłana do Wiednia z Ameryki została przekazana również do Lwowa. „Pastor Russell jest misjonarzem i może być wielkim zagrożeniem dla naszego narodu” wydawało się być sednem owej wiadomości. Podobnie jak w Wiedniu, publiczność składała się z dwóch stronnictw – jedni chcieli słuchać, inni byli zdecydowani, że nikt nie powinien słuchać. Znów sprzeciwiający się Żydzi zachowywali się jak obłąkani – jak opętani przez złe duchy. „Zgrzytali na niego zębami” [Dzieje Ap. 7:54] – słowa te dość trafnie opisywałyby zaistniałą sytuację. Przypomnieliśmy sobie czasy apostolskie. Nie dało się odbyć żadnego zebrania. Ponownie z uśmiechem ulegliśmy sytuacji i ukłoniliśmy się publiczności na pożegnanie. Jedni dodawali nam otuchy, inni oklaskiwali naszych przeciwników za to, że osiągnęli nad nami zwycięstwo. Wycofaliśmy się. Zdecydowaliśmy, że nie będziemy podejmowali ponownej próby wygłoszenia wykładu wieczorem i przesłaliśmy na tę okoliczność pisemną wiadomość. Wspomnieliśmy w niej o naszym zainteresowaniu Żydami, zapewniając, że nie staramy się nawracać ich na chrześcijaństwo. Jednak w obliczu faktu, że frakcja zaburzająca porządek była tak liczna, zrezygnowaliśmy nawet z próby pojawienia się i zwrócenia na siebie ich uwagi.” (ang. Strażnica 15.04 1911 s. 4801 [reprint]).

No tak, w USA Żydzi bili brawo pastorowi, a w Europie wyganiali precz...
« Ostatnia zmiana: 30 Listopad, 2023, 13:48 wysłana przez Roszada »