(mtg): Dziś, Dzień Zaduszny patrząc w zadumie na ogniki ognia uciekające z ciemnej cmentarnej pustki, zrodziła się refleksja z którą pragnę się podzielić:
Śmierć to sacrum, zjawisko budzące szacunek i trwogę, a zetknięcie ze śmiercią to zetknięcie z ciemną i tajemniczą stroną rzeczywistości. Śmierć wskazuje na naszą podległość wobec nieubłaganych praw przyrody.
Jednak człowiek nie chce umierać, nie chce pogodzić się ze swoją śmiertelnością, pragnie wpłynąć na swój los, aby przynajmniej opóźnić nadejście śmierci.
Rozwój nauk medycznych sprawił, że ludzie zaczęli ulegać złudzeniom na temat rychłej możliwości bezkresnego przedłużania życia.
Śmierć jest w przyrodzie zjawiskiem powszechnym, jest efektem powstania i utrzymywania się w toku ewolucji różnorodności w przyrodzie.
Zwierzęta nie posiadają zatem wiedzy o swojej przyszłej śmierci. Wyjątkiem jest człowiek, który zdaje sobie z tego sprawę i musi żyć ze świadomością, że wszelkie jego dążenia prędzej czy później znajdą kres.
Śmierć jest nieuniknionym losem każdego człowieka, każdemu z nas przeznaczona jest nieuchronna zagłada.
Człowiek intuicyjnie doświadcza obecności tajemniczej mocy, która wzbudza w nim zarówno grozę, jak i fascynację.
Niewątpliwie powszechna i uporczywa skłonność do religii musi opierać się na czymś, w czego realność nikt nie wątpi, a więc na czymś, co nie jest przedmiotem wiary, lecz przedmiotem wiedzy. Źródłem wiary religijnej nie jest Bóg, ponieważ jest jej przedmiotem, ponadto w istnienie Boga można wątpić.
Mylą się zatem ci, którzy sądzą, że do wiary skłania człowieka jakieś odczucie nieskończoności i przynależności do niej. Otóż nie, człowieka pociąga ku wierze świadomość śmierci, do której należy. Gdyby nie musiał umierać, to by się ową nieskończonością mało przejmował. A tak musi.
Ten stan rzeczy jest wyznacznikiem ludzkiej kondycji bytowej.
Można więc uznać, że człowiek jest świadomy duchowego aspektu swej egzystencji dzięki temu, że jest świadomy swej śmiertelności.
Śmierć nadaje zarówno życiu, jak i religii aspekt głębi. Zetknięcie ze śmiercią sprawia, że oprócz naszej powszedniości dostrzegamy ciemną stronę świata przyrody, całkowicie inny od naszych zwykłych smutków i radości, niesamowity świat – świat umarłych. Śmierć wskazuje na naszą podległość wobec nieubłaganych praw przyrody.
To jest siła kierująca myśli i uczucia ludzkie ku Bogu, ku sprawom innym niż sprawy tego świata.
Ludzie młodzi nie myślą o śmierci tyle, co ludzie starzy. Młodzi nie odczuwają jeszcze tak dotkliwie szybkiego upływu czasu, wprost przeciwnie – mają złudzenie jego nieskończoności.
Dla starych śmierć własna i bliskich jest już o miedzę, a nie jak się młodym często zdaje – gdzieś hen, za siódmą górą i siódmą rzeką ... . Oni już weszli w sferę śmierci. Żyją z pełną świadomością, że ich życie dobiega końca.
Zauważmy, że z jednej strony człowiek jest pewien, że musi kiedyś umrzeć, choć oczywiście nie wie, w jakim czasie to nastąpi, z drugiej strony zaś myślenie o śmierci zazwyczaj staje się intensywniejsze dopiero u ludzi starszych, którzy często z zaskoczeniem odkrywają zbliżanie się kresu.
Człowiek posiada pewność, że kiedyś umrze, i w tym sensie rozumieć należy jego tezę, iż korzeniem religii jest śmierć.
Religia akceptuje niejako śmierć, jej nieuchronność, i chce zapewnić ludzkiemu życiu sens mimo faktu, że jest ono skończone w czasie. Jednak człowiek nie chce umierać, nie chce pogodzić się ze swoją śmiertelnością, i pragnie wpłynąć jakoś na swój los – skoro nie może odsunąć śmierci w nieskończoność, to chciałby przynajmniej opóźnić jej nadejście.
Można powiedzieć ogólnie, że religia jest to zorganizowana wspólnota duchowa w obliczu śmierci.
Śmiertelność jest zaś wpisana w istotę naszego człowieczeństwa, a świadomość kresu nie może być nam obojętna.
Dlaczego, skoro jesteśmy świadomi tego, że musimy umrzeć, boimy się śmierci?