Bardzo ciekawy fragment wywiadu dotyczący dbania o wizerunek organizacji.
Tu ciekawa analiza w kontekście afery pedofilskiej w Australii.
I podejście do całej sytuacji przez starszych na świecie, jak również starszych zborów w Polsce.
Troszkę dłuższy cytat, ale warto się z nim zapoznać.
Dłuższy cytat, ale co najważniejsze prawdziwie skomentowany.
Zgodnie z prawdą.
Dokładnie tak, jak się działo w tej kwestii i nadal się dzieje w zborach w Polsce i na całym świecie.
Bo nawet tu na forum, były opisywane przypadki, że za samo zapytanie o pedofilię w Australii, ludzie byli posądzani odstępstwo.
A następnie nawet wykluczani
"Gdy nie wypala główna doktryna, a zaraz potem pojawiają się kłopoty wizerunkowe, wtedy radykalizacja jest metodą na utrzymanie jedności.
Rzecz znana z polityki, korporacji, innych religii. Zwykła reakcja na kryzys oparta o kalkulację, jaki kierunek w danym momencie się opłaca.
Jakie kłopoty wizerunkowe masz na myśli?
Sprawę pedofilii.
Wiedziałem że do tego dojdziemy. Jak oceniasz całą sytuację?
Nie mam tak radykalnych poglądów jak inni, aczkolwiek konsekwencje i skala ignorancji poraża.
Starsi zboru to trochę tacy spowiednicy w innych kościołach. Etyka spowiednika nie pozwala na pójście ze sprawą na policję.
Duchowny może co najwyżej nakłaniać winnego grzesznika, żeby sam się zgłosił na komendę. Nawet gdy w grę wchodzi gwałt, czy morderstwo.
Panuje konsensus w tej sprawie i nikt nie ściga spowiedników, ani nie zmusza ich do złamania tajemnicy. Tak jest w Polsce.
Nie wiem jak jest gdzie indziej, ale to jest inny problem, bo przecież Świadkowie twierdzą, że u nich spowiedzi nie ma, a zachowują się jakby była.
Więc i zasady powinny być inne. Myślę, że sprawa przerosła starszych ze zborów Świadków Jehowy w Australii.
Trzymali się sztywno szkodliwej zasady „dwóch świadków” i w ten sposób krzywdzili ofiary, w przekonaniu, że przestrzegają zasad biblijnych. Obłęd.
Wiedzę o pedofilii traktowali na równi z wiedzą o złodziejstwie, czy nałogach.
A ponieważ centrala nie dawała konkretnych instrukcji, to wiedzą tą się nie dzielili z nikim.
I nie ostrzegali przed zagrożeniem. Myśleli że to nie ich problem.
Postępowali tępo według wewnętrznych przepisów opartych na rygorystycznej interpretacji niektórych wersetów,
co pokazuje, że Biblia nie jest aż tak ponadczasowa jak twierdzą.
Zatem znów winna jest centrala, która znała skalę zjawiska, bo kary nałożone przez zbór są archiwizowane.
Sprawa ze względu na specyfikę wymagała jakichś rozwiązań, a nikt na tym się nie pochylił.
I gdy cała afera wyszła na jaw, to Towarzystwo Strażnica zamiast zająć się problemem, swoim zwyczajem pracowało nad wizerunkiem.
I oczywiście wezwania przed sąd interpretują jako akt napaści. Szeregowi Świadkowie jak zwykle nie wiedzą nic.
Czy zasądzono odszkodowania, czy nie. Kto krzywdził, kto był skrzywdzony.
Jaka była skala zjawiska? Co zawiodło, dlaczego sprawa czekała tyle lat i tak dalej…
No i oczywiście co się zmieni w związku z tymi wydarzeniami i jak takie sprawy będą załatwiane w przyszłości.
Co z poszkodowanymi?
Zostają plotki, które można by uciąć krótkim raportem o stanie faktycznym. A nie ma nic gorszego niż plotki, domysły i niedopowiedzenia.
Ale takiego raportu nie będzie. Nie ma takiego zwyczaju.
Co kuriozalne, nawet oglądanie w Internecie oficjalnych, legalnych, jawnych i publicznych przesłuchań reprezentantów Świadków Jehowy jest niewskazane!
Nie dziwię się temu zakazowi, bo wyjaśnienia oficjalnych reprezentantów Świadków Jehowy są dalekie od biblijnej mowy „tak- tak, nie- nie”.
Przykro to się ogląda, nawet mnie, jedynie formalnie związanemu z tą religią. A co powiedzieć o kimś zaangażowanym?
Stąd blokada, bo te nagrania rozbijają oficjalny i wypucowany wizerunek Ciała Kierowniczego.
A na naszym podwórku?
Gdy sprawa staje się tematem dyskusji, to postawa polskich starszych jest żenująca, bo starsi podają takie argumenty, że ktoś nie zna angielskiego,
że może tłumaczenie jest niedokładne, że nie wiadomo jaki był kontekst i tak dalej.
Wiem to od osób, które próbowały rozmawiać ze starszymi.
Generalnie wyjaśnienia idą w stronę - nie wnikaj, nie interesuj się, to nie Twoja sprawa.
Jak w korporacji.
Później pojawiły się artykuły w STRAŻNICY które wprost nie odnosiły się do sprawy, ale podważały wszelkie źródła informacji nie będące STRAŻNICĄ
i ludzie zrozumieli w czym rzecz - o Ciele Kierowniczym można mówić tylko dobrze, albo wcale. Krytykujesz? Jesteś na dobrej drodze do odstępstwa.
Zamiast wyświetlić sprawę w stopniu maksymalnym, co dało by szansę wybronić się z tej sytuacji,
brnie się w blokowanie przepływu informacji i wszelkiej dyskusji.
Znów zasada „poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” została odłożona na półkę.
Zupełnie tego nie rozumiem, bo to strzelanie sobie w kolano, ale to już chyba właściwość każdej zorganizowanej religii,
czyli totalne oderwanie decydentów od realiów codziennego życia i towarzyszących mu problemów i potrzeb podległych wiernych.
Mówisz tu o Świadkach Jehowy- oni. Formalnie jesteś jednym z nich.
Trzeba te sprawy oddzielić.
Czym innym jest warstwa rządzących, czym innym szeregowi członkowie.
Tym na dole blokuje się dyskusję, ale jestem pewien, że zarządzający tym wyznaniem nie stosują tej zasady do siebie
i każda minuta przesłuchania w Australii została dokładnie przeanalizowana i rozebrana na części.
Starszyzna w poszczególnych krajach też zapewne nad tym siedzi i rozważa co z fantem zrobić.
W każdym razie znów zadziała mechanizm unikania tematu, a za parę lat nikt nie będzie o tym pamiętał.
Część ludzi zgorszona odejdzie, część z nich zacznie aktywnie walczyć przeciw Organizacji i tyle z tego.
Reszta zostanie z różnych powodów. Mogę w jakimś stopniu utożsamiać się ze zwykłymi członkami zboru, ale nie utożsamiam się z zarządem.
Zarząd stosuje zwykłą cenzurę, co oczywiście nie przeszkadza mu ciągle wypominać katolickiej wierchuszce, że Biblia była w indeksie ksiąg zakazanych.
Znów stosowanie podwójnej miary. I o tym powinno się mówić głośno.
Choćby anonimowo, co na marginesie powinno być przez poszczególnych świadków Jehowy zrozumiane,
bo od dziesiątków lat ich publikacji nikt nie podpisuje imieniem i nazwiskiem.
Więc nie powinni mieć żalu, że ja też się nie podpisuję."
***************************************************** Osobiście, gdy na początku swoich odkryć rozmawiałam z niektórymi osobami na temat tej pedofilii.
Dokładnie słyszałam takie same argumenty.
Tu jeszcze zabrakło argumentu, że Geoffrey Jackson, to podstawiony aktor, sobowtór.
A tak w ogóle to ta cała afera pedofilska w organizacji, to wyssane z palca kłamstwo.
Spreparowane przez odstępców i cały przeciwny dla Jehowy świat szatana.
A prawda jest taka, że dokładnie jest tak, jak w tym wywiadzie zostało powiedziane.
Ludzie ze zborów nie interesują się tym, czy sprawa ma swój dalszy bieg, a przecież ma.
Właściwie, to została im zamknięta droga do jakiejkolwiek dyskusji.
Strażnica liczy na to, że temat w końcu zniknie, uciszy się i odpadnie jak wyschnięty strup.
Ale myślący śj, zapewne tego tematu tak o sobie nie zostawią.
Władza strażnicowa jak widać w ogóle nie liczy się z traumą ofiar w swojej organizacji.
Najważniejszy jest jej nieskazitelnie wydmuchany wizerunek!!!!!!
Afera z pedofilią bardzo dobrze ujawnia, że to nie jest żadna prawdziwa religia.
Ale korporacja, która zrobi wszystko, by utrzymać się na rynku religijnym ze swoją nierealną ideologią.